Giertych o apelu Platformy
Lider LPR Roman Giertych uważa, że mogłoby dojść do niebezpiecznej sytuacji, gdyby prezydent nie rozpisał wyborów niezwłocznie po rozwiązaniu parlamentu. W ten sposób Giertych odniósł się do środowego apelu PO, by w razie niepowodzenia misji Marka Belki, Aleksander Kwaśniewski ogłosił termin wyborów na pierwszą niedzielę września.
Platforma Obywatelska proponuje też, aby jeszcze przed wyborami wprowadzić większościową ordynację w wyborach do Sejmu i Senatu z jednomandatowymi okręgami wyborczymi.
Giertych uważa, że "gdyby prezydent nie rozpisał niezwłocznie wyborów, mogłoby dojść do tego, że prezydent rozpisze je np. za rok, a w tym czasie rządziłby rząd, który nie ma potwierdzenia w parlamencie". "To byłoby sprzeczne z konstytucją i byłoby zamachem stanu organizowanym przez prezydenta na demokrację" - ocenił. Przyznał jednak, że Liga wolałaby wybory we wrześniu, ze względu na potencjalnie większą frekwencję.
Odnosząc się do propozycji wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych Giertych powiedział, że taka ordynacja nie jest lekiem na wszelkie zło, a obecnie zmiana konstytucji może prowadzić do destabilizacji państwa. "Wiara, że jednomandatowe okręgi mogą wyeliminować patologie w Sejmie, to mitologizowanie tej ordynacji" - ocenił.
Ponadto według Giertycha, próby zmian w konstytucji mogłyby doprowadzić do całkowitej destabilizacji państwa. "Jeśli teraz rozpoczniemy debatę konstytucyjną, to otworzymy dyskusję, która powinna trwać w innych warunkach, a nie w okresie kończącej się kadencji Sejmu, nie w okresie, kiedy jest ostra walka polityczna" - przestrzegł. Jak dodał, nowelizacja konstytucji może być przeprowadzona na początku następnej kadencji parlamentu.