Fiskus łowi na Allegro
Na miliony Polaków handlujących w Internecie
padł blady strach. Do ich kieszeni chce się dobierać urząd
skarbowy - informuje "Gazeta Wyborcza".
W całej Polsce trwa kontrola podatkowa osób, które sprzedawały przedmioty na aukcjach internetowych. - Urzędy skarbowe żądają od nas danych niektórych naszych użytkowników. Dajemy im nazwiska i adresy - informuje Bartek Szambelan z serwisu Allegro, na którym handluje już 2,5 mln Polaków. Przy transakcjach powyżej tysiąca złotych fiskus sprawdza, czy zapłacono 2% podatku od czynności cywilnoprawnych.
Drugim celem ataku fiskusa są osoby, które sprzedają podobne, często powtarzalne przedmioty, np. płyty CD lub akcesoria do telefonów komórkowych. Urzędnicy oskarżają takie osoby o nielegalną działalność gospodarczą.
Urzędnicy ze skarbówki poszukują osób do skontrolowania śledząc aukcje internetowe. Gdy ktoś sprzedaje często i drogo, wzywają go. - Dajemy urzędom wyłącznie to, co zgodnie z prawem musimy, czyli nazwisko i adres. Gdy żądają numerów telefonów czy listy wszystkich transakcji - odmawiamy - zapewnia Bartek Szambelan z Allegro.
Obecne kontrole to dopiero początek wielkiej akcji, zapowiada Mirosława Malesa z Ministerstwa Finansów. Powiedziała ona "Wyborczej", że urzędnicy resortu są szkoleni w korzystaniu z Internetu, ministerstwo nawiązuje też współpracę z policją. W Internecie trwa nielegalny handel, na którym ludzie zarabiają nieopodatkowane pieniądze. Trzeba to ukrócić - mówi Malesa.
Jak podaje "GW" najlepsi sprzedawcy na aukcjach internetowych zarabiają nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie. (PAP)