Faworyta wciąż nie ma
Wciąż nie ma faworyta do objęcia schedy po Millerze - pisze "Gazeta Wyborcza" o jutrzejszych wyborach przewodniczącego Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Coraz bliższy jest scenariusz, że sobotnia konwencja partii puszczona zostanie na żywioł, a jej efekty zaskoczą wszystkich. Chyba, że wcale nie będzie efektów.
05.03.2004 | aktual.: 05.03.2004 09:01
"Gazeta Wyborcza" pisze, że przedwyborczym problemem kierownictwa SLD jest to, że liderzy chcieliby przygotować na konwencję własny scenariusz i grono kandydatów (być może byłby to jeden kandydat). Nie mogą się jednak porozumieć. Kolejne spotkanie wczoraj wieczorem w siedzibie partii nie przyniosło rozstrzygnięcia. Zirytowany tym sekretarz generalny Marek Dyduch ogłosił, że będzie kandydował. Pozostali kandydaci - Jolanta Banach i Andrzej Celiński - czekają, zdaniem gazety, na poparcie kierownictwa partii.
Do grona kandydatów być może w ostatniej chwili dołączy Józef Oleksy. Ale i to nie zamyka listy. -_ "Nie wykluczam, że pojawią się chętni, którzy dotąd się nie promowali"_- mówi Jolanta Banach. "Gazeta Wyborcza" pisze jednak, że puszczenie konwencji na żywioł może skończyć się i tak, że wygra jakiś "fuks". Liderzy boją się tego, więc nie wykluczają jeszcze innego scenariusza: konwencja przeprowadza debatę programową, by wskazać diagnozę kryzysu, oraz wyznacza termin nadzwyczajnego kongresu po wyborach do Parlamentu Europejskiego - czytamy w "Gazecie Wyborczej". (IAR)