PolskaEkspert: ok. 30% chorych na sepsę - umiera

Ekspert: ok. 30% chorych na sepsę - umiera


Do zakażeń meningokokami i pneumokokami najczęściej dochodzi w dużych
skupiskach ludzi. Nieleczona sepsa postępuje bardzo szybko. Odsetek śmiertelności sięga ok. 30% - powiedział prof. Andrzej Gładysz z Akademii Medycznej we Wrocławiu, były Krajowy Konsultant ds. Chorób Zakaźnych.

Ekspert: ok. 30% chorych na sepsę - umiera
Źródło zdjęć: © PAP

20.11.2007 | aktual.: 20.11.2007 15:49

Galeria

[

]( http://wiadomosci.wp.pl/akcja-szczepien-przeciw-meningokokom-6038700835619969g )[

]( http://wiadomosci.wp.pl/akcja-szczepien-przeciw-meningokokom-6038700835619969g )
Sanepid walczy z meningokokami

Okres jesienno-zimowy to czas, w którym ze względu na osłabienie organizmu i zmniejszenie odporności, jesteśmy bardziej narażeni na zakażenie różnymi drobnoustrojami. Są wśród nich bakterie, np. meningokoki i pneumokoki, które mogą, choć nie muszą, powodować sepsę - powiedział prof. Gładysz.

Sepsa to ogólnoustrojowe zapalenie organizmu wywołane nie tylko przez bakterie, ale też inne czynniki zakaźne, takie jak infekcje wirusowe, grzybicze i pasożytnicze. Sepsa może być więc następstwem urazu, zabiegu chirurgicznego, a nawet nieleczonych zębów.

Obecnie najczęstszą przyczyną sepsy są meningokoki i pneumokoki, które są standardowymi drobnoustrojami bakteryjnymi bytującymi w nosogardzieli około 30 do 50% ludzi - wyjaśnił specjalista. Są to bakterie wywołujące np. zapalenie opon mózgowych czy zapalenie płuc.

Do zakażeń tymi bakteriami dochodzi najczęściej w dużych skupiskach ludzi - w szkołach, na uczelniach czy dyskotekach, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym lub zimowo-wiosennym. Ludzie zarażają się przez wspólne palenie papierosa, jedzenie tego samego jabłka czy korzystanie z tego samego kubka - wtedy przeniesienie drogą kropelkową ze śliną jest błyskawiczne, ale co ważne, nie oznacza to zachorowania na sepsę - podkreślił prof. Gładysz. W grupie ryzyka są także małe dzieci i osoby starsze.

Szczególnie ostrożne powinny być osoby, u których słabsza jest naturalna obronność organizmu, spowodowana długo utrzymującym się zmęczeniem czy wychłodzeniem. U tych ludzi drobnoustroje, które do tej pory żyły sobie zgodnie w nosogardzieli, mogą się nagle "uzjadliwić" i przedostać się do krwioobiegu, powodując zapalnie czyli sepsę - wyjaśnił lekarz.

Chory cierpiący na sepsę ma m.in. wysoką gorączkę, skarży się na bóle mięśni, dochodzi do utraty przytomności czy zatorów w naczyniach krwionośnych - co objawia się wybroczynami na ciele. Nieleczona sepsa postępuje bardzo szybko. W krótkim czasie może doprowadzić do niewydolności narządów wewnętrznych, a w konsekwencji nawet do śmierci. Ten ciężki stan chorobowy jest obarczony dość dużym odsetkiem śmiertelności, który sięga około 30% - zaznaczył profesor.

Jak podkreślił, ważne jest by jak najszybciej chory, u którego podejrzewa się sepsę, trafił do szpitala, gdzie zostanie zastosowana wobec niego odpowiednia terapia antybiotykowa.

Badania mikrobiologiczne z materiału pobranego od chorych trwają dosyć długo (co związane jest m.in. z namnażaniem się drobnoustrojów na pożywkach - PAP), więc na początku stosuje się leczenie wynikające z doświadczenia lekarzy - tak komponuje się antybiotyki, żeby obejmowały swoim działaniem jak najszerszy zakres drobnoustrojów. W ten sposób chroni się pacjenta przed pierwszymi skutkami zakażenia - wyjaśnił prof. Gładysz.

Jak dodał, wybierając właściwą terapię można zatrzymać proces zapalny na poziomie pojedynczego skupiska zapalnego i nie dopuścić do rozwoju pełnoobjawowej sepsy, zwanej posocznicą, która atakuje cały organizm.

Prof. Gładysz podkreślił, że nie jesteśmy zupełnie bezbronni wobec zakażenia drobnoustrojami, które mogą potencjalnie spowodować posocznicę._ Jeśli jesteśmy wyspani, przestrzegamy podstawowych zasad higieny codziennej, to ryzyko to może być przypadkowe_ - zauważył.

Źródło artykułu:PAP
Zobacz także
Komentarze (0)