Dziadka schowali, rentę zabrali
75-letni Józef Sinkowski z Michałkowic
pracował w chorzowskich Azotach, gdzie stracił zdrowie. Dostaje 1540 zł renty, z której teraz żyje rodzina, a często i sąsiedzi. Gdy pan Józef zniknął, domownicy nie mieli
wątpliwości: dziadka porwano - relacjonuje "Dziennik Zachodni".
19.05.2006 | aktual.: 19.05.2006 07:09
Większość krewnych pana Józefa nie ma stałej pracy. Synowie Józefa wciąż siedzą na garnuszku u ojca. Zresztą wszyscy wokół - krewni i sąsiedzi - są w potrzebie. Gdy pan Józef dostaje rentę, kolejka po pożyczkę ustawia się aż na schodach.
Kiedy pan Józef zniknął, domownicy nie mieli wątpliwości - dziadka porwano, żeby się z nikim nie dzielić jego rentą. Synowie szukali staruszka przez dwa tygodnie. W końcu okazało się, że pod kluczem trzyma go 30-letnia wnuczka Justyna i nie zamierza dziadka wypuścić. Dopiero w specjalnej akcji staruszka odbiła policja, a Justyna trafiła do aresztu.(PAP)