"Dymisja Klicha to dopiero początek"
Rezygnacja ministra Bogdana Klicha to dopiero początek dymisji. Skoro wnioski komisji Millera są tak precyzyjne, to musi być również określona tak samo precyzyjnie odpowiedzialność za każdy błąd. Za każdym błędem stoi jakiś człowiek, i żeby raz na zawsze przeciąć tą patologię trzeba również pożegnać się z ludźmi którzy za te patologie odpowiadają - powiedział na antenie Polsat News były premier, Leszek Miller.
01.08.2011 | aktual.: 01.08.2011 10:41
Zdaniem byłego premiera gdyby wyciągnięto wnioski z wypadku Casy w Mirosławcu, gdyby minister Obrony Narodowej dopilnował, czy jego dyrektywy są wprowadzane w życie, do katastrofy w Smoleńsku mogłoby nie dojść. - Właśnie dlatego ta odpowiedzialność pana ministra Klicha jest tak olbrzymia. Kiedy czyta się wnioski z katastrofy w Smoleńsku to właściwie rzecz biorąc one są bliźniaczo podobne do tamtych z Mirosławca i gdyby wtedy, po Mirosławcu potraktowano rzecz poważnie, to być może Smoleńska by nie było - podkreślił Leszek Miller.
Dodał, że sam raport ministra Millera uważa za właściwy, rzetelny, dobry, wyczerpujący. - Natomiast jeżeli chodzi o Tomasza Arabskiego i postawienie go przed Trybunałem, sytuacja jest zupełnie oczywista. On nie jest ministrem konstytucyjnym i wobec tego nie podlega jurysdykcji Trybunału Stanu - zaznaczył były premier.
- Ja tylko zastanawiam się jakimi kryteriami kieruje się pan premier Tusk, kiedy w sytuacji w której jakiś czas temu jeden z więźniów popełnił samobójstwo w więzieniu, uznał, że polityczną odpowiedzialność za to ponosił ówczesny minister sprawiedliwości prof. Ćwiąkalski, zdymisjonował go natychmiast, a w Smoleńsku, kiedy zginął nie jeden człowiek a 96 wybitnych Polaków, tej dymisji nie było. Ja uważam, że tutaj premier popełnił błąd. Trzeba było działać dokładnie tak, jak działał w tamtym przypadku. I to pokazuje jak premier się zakuwał - powiedział Leszek Miller.