Do papieża z bazooki?
Podczas wizyty Jana Pawła II na Słowacji nieznany szantażysta groził, że zabije papieża z bazooki, jeśli nie dostanie 200 mln koron - potwierdził szef słowackiej ochrony papieża Jan Packa.
23.09.2003 | aktual.: 23.09.2003 14:15
Packa mówił już o groźbie zamachu na dzień przed wizytą Ojca Świętego, wtedy jednak nie chciał ujawnić szczegółów. Obecnie potwierdził ówczesne doniesienia dziennika "Novy czas".
Szantażysta wysłał trzy listy z groźbami - wyjaśnił. Pierwszy nadszedł na kilka tygodni przed pielgrzymką Jana Pawła II, która rozpoczęła się 11 września. W tym właśnie liście niedoszły zamachowiec żądał 200 mln koron. W drugim, na początku września, zagroził, że spowoduje "wybuch", a w trzecim uściślił, że użyje bazooki.
Policja i papieska ochrona podeszły do gróźb z całą powagą. Bazooka ma bowiem zasięg 300 metrów i mogłaby spowodować wiele ofiar w tłumie zgromadzonym na mszy - podkreślił Packa.
"Na czas wizyty papieża zastosowaliśmy najściślejsze środki ostrożności. Nie podobały się one wiernym, ale były konieczne" - powiedział. Wyjaśnił, że postanowiono wówczas przekazać informację o groźbach, ale nie ujawniać szczegółów, żeby nie wywołać paniki.
Według dziennika "Novy czas", siły bezpieczeństwa obserwowały pilnie wszystkich wiernych w promieniu 400 metrów od Ojca Świętego. Funkcjonariusze dostali podobno rozkaz, by strzelać w razie gdyby ktoś chciał użyć broni. Snajperów wyposażono dodatkowo w celowniki optyczne najwyższej jakości, pozwalające z odległości blisko kilometra rozróżnić kamerę od broni. (kjk)