Do Barcelony nagusom wstęp wzbroniony
Od tego roku dziewczyny w bikini i panowie z gołymi torsami będą w Barcelonie niemile widziani. Władze katalońskiej stolicy postanowiły zmienić wizerunek miasta także w sferze dobrych obyczajów związanych z ubiorem. Mieszkańcy metropolii zmęczeni są widokiem półnagich turystów zwiedzających miasto każdego lata.
02.05.2010 | aktual.: 02.05.2010 11:03
W kostiumie kąpielowym na plażę!
Władze Barcelony postanowiły przeprowadzić w tym roku lekcję dobrych obyczajów poprzez szeroko zakrojoną kampanię "Kostium kąpielowy na plaży, a nie w mieście".
Jak mówią zwolennicy wprowadzenia zmian, turysta przyjeżdża na wakacje i zapomina, że znalazł się w metropolii. Przywdziewa cokolwiek, a czasem jeszcze mniej, jakby nie zauważał różnicy pomiędzy plażą, a ulicą w wielkim mieście.
Latem, ulice Barcelony pełne są młodych i starszych ludzi, odzianych w skąpe stroje, zakrywające w niewielkim stopniu tylko to, co konieczne. Do codzienności należy widok dziewczyny w staniku i mini "niby -spódniczce" z chłopcem odzianym jedynie w szorty i plażowe klapki albo widok roznegliżowanego ojca rodziny prowadzącego gromadę dzieci w samych majteczkach.
Już w ubiegłym roku rozgorzała dyskusja na temat powstrzymania plagi coraz swobodniej noszących się turystów. Po zeszłorocznej otwartej debacie na łamach "El Periodico" i w obawie przed rozprzestrzenianiem się fenomenu półnagości na barcelońskich ulicach, miejscy włodarze zdecydowali się na przeprowadzenie stosownej kampanii.
Z powodu braku odpowiedniego stroju, nie będą nakładane żadne sankcje. Chodzi jedynie o przypominanie, iż turyści znaleźli się, jak pisze "El Periodico", w wielkiej metropolii, a nie w nadmorskiej wiosce.
O zachowaniu dobrych form współżycia, a dokładnie o odpowiednim ubiorze, przypominać będą plakaty, bilbordy, informacje drukowane na planach miasta, reklamy na autobusach oraz specjalnie drukowane foldery.
Barceloński ratusz przeprowadzi tegoroczną akcję uświadamiającą wspólnie z między innymi Federacją Stowarzyszeń Mieszkańców Barcelony oraz zrzeszeniem restauratorów i hotelarzy, którzy szczególnie zainteresowani są zmianą szerzącej się mody.
Nadmorskie miasteczka
Władze niektórych, mniejszych katalońskich miejscowości, również tłumnie wizytowanych latem przez turystów, chcą włączyć się do akcji rozpoczętej w Barcelonie. Podkreślić trzeba, iż w Hiszpanii od dawna istnieje zwyczaj niewpuszczania do miejsc publicznych, między innymi sklepów czy banków, osób niekompletnie ubranych.
Rozgrzany plażowicz w stroju kąpielowym, w trakcie wypadu do sklepu w celu uzupełnienia płynów w organizmie, jest zawsze grzecznie upominany przez personel sklepowy, iż naoliwiony tors należy okryć koszulką.
Trudno jednak spodziewać się, aby półnadzy turyści zniknęli z ulic niewielkich miejscowości, w których odległość od plaży do najdalszego punktu miasteczka wynosi 500 metrów. Władzom małych miejscowości turystycznych inne sprawy spędzają sen z oczu, jak na przykład najazd rozszalałych grup nastolatków, pragnących w czasie wakacji robić wszystko to, co w normalnych, czyli nie wakacyjnych warunkach, jest dla nich niemożliwe.
Można mieć także nadzieję, iż latem 2010 roku w żadnej z miejscowości nie pojawi się sławny z Tossy de Mar zakaz całowania i przytulania się na plaży.
Z Lloret de Mar dla polonia.wp.pl
Kinga Jankowska