Desant izraelski w pobliżu Tyru
Ośmiu izraelskich komandosów odniosło obrażenia w nocnej operacji w Tyrze (Surze) w południowym Libanie - poinformowała armia Izraela,
potwierdzając jednocześnie doniesienia o akcji. Stan dwóch rannych
jest poważny.
05.08.2006 | aktual.: 05.08.2006 13:10
Izraelskie wojsko nie podawało szczegółów dotyczących przebiegu operacji. Hezbollah twierdzi, że odparł atak.
Wiadomo, że żołnierze jednostki specjalnej wylądowali niedaleko gajów pomarańczowych na północ od miasta, przecięli ogrodzenie z drutu kolczastego i wdarli się do pobliskiego budynku.
Podczas natarcia zabito dużą liczbę terrorystów i zniszczono wyrzutnie rakiet dalekiego zasięgu - oświadczył rzecznik armii Izraela. Powiedział też, że akcja była wymierzona w grupę hezbollahów odpowiedzialnych za piątkowy atak rakietowy na miejscowość Hadera w środkowym Izraelu.
W położonej ok. 80 km od granicy z Libanem i blisko 40 km na północ od Tel Awiwu spadły w piątek trzy rakiety. Choć atak nie spowodował ofiar, był to jak dotąd najdalej położony na południe cel zaatakowany przez hezbollahów.
Według mediów w Jerozolimie, komandosi dokonali w nocy z piątku na sobotę desantu ze śmigłowców. Inne źródła podają, że przybyli od strony morza.
Libańskie władze lokalne poinformowały, że w czasie akcji izraelskich komandosów zginęło dwóch Libańczyków - żołnierz i cywil. Starcia wywołały panikę wśród mieszkańców miasta.