Demagogia władzy
Politycy PiS tkwią mentalnie w XIX wieku – mówi profesor filozofii PAN Barbara Skarga.
Co pani czuje, obserwując kampanię wyborczą? Żal? Wstyd? Złość?
Prof. Barbara Skarga: Jest mi przykro. Straciłam wiele lat życia, walcząc o mój kraj. Dziś wydaje mi się, że te lata spędzone w rosyjskich łagrach, podobnie jak lata odsiadki wszystkich, którzy trafili do więzień, to lata stracone. Siedzieliśmy na próżno. Rządzący dziś ludzie nie mają szacunku dla demokracji.
Mimo rozgoryczenia pójdzie pani na wybory?
– Obywatel powinien głosować, lecz proszę nie pytać, na kogo oddam głos. Na pewno nie na PiS. Dla mnie jest to ugrupowanie, które szkodzi Polsce.
Dlaczego?
– Politycy tej partii wydają się tkwić w XIX wieku, jakbyśmy byli oblężeni przez wrogie państwa, więc nie pozostaje im nic innego, jak wypinać pierś i namawiać do bohaterstwa, do walki. A Polsce trzeba współpracy europejskiej. Dla mnie jest rzeczą oczywistą, że przyszłość Polski leży w Europie. Poziom życia podniósł się w Polsce po wejściu do Unii nie tylko dlatego, że UE daje nam dużo pieniędzy. Przede wszystkim ta wspólnota daje nam poczucie wspólnego bezpieczeństwa życia. Dlatego rozbudzanie w ludziach czegoś, co powinno przestać już istnieć – nienawiści do Niemców – jest błędem. Nie wolno tego robić. Trzeba sąsiedzkich kontaktów, które istniały już w naszych powojennych polsko-niemieckich relacjach.
Może granie strachem to sposób na sprawowanie władzy.
– Oczywiście. Antyniemiecka propaganda nie służy obronie interesu narodowego, przeciwnie: przeczy racjonalnej polityce międzynarodowej. Jednak politycy będący u władzy doskonale wiedzą, że rozbudzanie antyniemieckich lęków u obywateli zdobywa u niektórych poparcie. Nie mogę przeboleć inwektyw rzucanych wobec ludzi takich jak Geremek czy Bartoszewski, którzy naprawdę walczą o godne miejsce Polski na arenie międzynarodowej. Niestety, prawdopodobieństwo utrzymania po wyborach obecnego kursu polityki zagranicznej jest duże, bo przynajmniej sondaże dają PiS spore szanse na wyborcze zwycięstwo.
Co się stało z naszym społeczeństwem, że nagle zaczęła mu się podobać polityka strachu?
– Nic się nie stało. Gdy było kierowane przez mądrzejszych ludzi, to funkcjonowało mądrzej. A teraz rozbudzono w nim wszystko, co najgorsze. Według zasady, że przyjemnie jest dopiec sąsiadowi. Zajmowałam się zjawiskiem demagogii i historia nieraz już pokazała, że nic prostszego, niż rozbudzać w masach mało wykształconych, mało dojrzałych politycznie obywateli najgorsze instynkty: nienawiści, zawiści, lęku. Demagodzy często zwyciężają. Ich rządy są straszliwe, a społeczeństwo zaczyna rozumieć błąd swego wyboru wtedy, gdy jest już za późno.
W Polsce mamy problem demagogii?
– Jak najbardziej, na każdym kroku. I jeśli ludzie nie oprzytomnieją, idąc do wyborów, kres temu położy dopiero załamanie ekonomiczne. Czyżby ci, którzy rządzą, wierzyli Marksowi, że biedni zawsze walczą z bogatymi? Prędzej czy później ta atmosfera nieufności wobec bogatych może się odbić na naszej gospodarce.
Chce pani powiedzieć, że Kaczyńscy podobnie jak doktrynerzy socjalizmu nie lubią ludzi potrafiących zarabiać pieniądze?
– Nie w tym rzecz, że mówią o oligarchii. Im chodzi o rozbudzanie złych emocji osób pokrzywdzonych, o odwoływanie się do sfrustrowanych i wskazywanie palcem na bogatych, na oligarchów jako źródła wszelkiej niesprawiedliwości. To reminiscencje z PRL, tylko dzisiejsza władza się do tego nie przyznaje i woli mówić o państwie solidarnym.
Czyli zawiść międzyludzka, straszenie Niemcem, stawianie na biednych pod hasłem obrony przed bogatymi to elementy demagogii PiS. Co jeszcze?
– Podejrzliwość, donosicielstwo. Nie można na tym budować. Do rozwoju potrzebna jest swoboda. Wolność działania, bez zakładania z góry, że działając publicznie, chcą mataczyć i kraść.
A katolicyzm? Premier Kaczyński rozróżnia tylko prawdziwych Polaków katolików popierających PiS i całą resztę, czyli gorszych Polaków.
– Nie jestem katoliczką, więc ocenę jakości polskiego katolicyzmu pozostawiam katolikom. Wiem za to, że nie można utożsamiać Polski z katolicyzmem, bo mamy równie dobrych Polaków, którzy wyznają islam, judaizm czy religię prawosławną. Ważny jest obywatel polski jako taki, a nie jako etniczna czy religijna przynależność. Jeśli zaczyna się uprawiać politykę wykluczenia, patrzeć na Polaków z wąskiego punktu widzenia, to zaczynamy mieć do czynienia z nacjonalizmem faszystowskim. Obrzydliwym. Sprzecznym z wszelkimi wielkimi ideałami chrześcijaństwa, dla którego każdy człowiek jest wartością.
Pani się czuje wykluczona, słuchając przemówień premiera Kaczyńskiego?
– Wykluczona? Nie. Tyle tylko, że nie mam już ochoty słuchać kolejnych obrażających ludzi sformułowań. A przecież byli w tym kraju premierzy, których się słuchało. Na przemówienia Mazowieckiego czekało się nawet z niecierpliwością.
Barbara Skarga - urodzona w Warszawie, w rodzinie ziemiańskiej wyznania ewangelickiego. Łączniczka AK, aresztowana w 1944 roku przez Rosjan i skazana na 11 lat łagrów. Do kraju wróciła w 1955 roku