Czy politycy wiedzą, co mówią?!

"Tusk jest jak ojciec, który nie chce opuszczać rodziny, bo widzi, że córka się puszcza, syn jest lekko upośledzony..." - Ludwik Dorn o PO

To nie jedyna - kontrowersyjna - wypowiedź. Zapraszamy do obejrzenia subiektywnego rankingu najśmieszniejszych wypowiedzi polskich polityków!

Ludwik Dorn zaskoczył wszystkich. Odnosząc się w TVN24 do decyzji Donalda Tuska o niestartowaniu w wyborach prezydenckich powiedział, że motywem, który kierował premierem, nie jest dobro Polski, ale strach o to, co dzieje się w szeregach Platformy Obywatelskiej.

- Tusk jest jak ojciec, który może wyjechać na pięcioletnie wakacje, o których marzył przez całe życie, ale nie chce opuszczać rodziny, bo widzi, że córka się puszcza, syn jest lekko upośledzony, drugi kioski obrabia, bratowa ciężko chora, a szwagier ma kasyna - mówił Ludwik Dorn w TVN24. Zdaniem przewodniczącego koła poselskiego Polska Plus "bez Tuska Platforma rozejdzie się jak wszy po kołnierzu, albo zejdzie na psy, albo zaczną się tam po prostu zarzynać". - Pan premier zobaczył przy okazji afery hazardowej, jaka jego partia naprawdę jest - mówił Dorn.

W wywiadzie dla "Super Expressu" z 12 czerwca 2009 r. Tadeusz Cymański, relacjonował tabloid, ma jeden garnitur, w którym chodzi od lat i jeden neseser, który zamyka kolanem. "W Brukseli to nie przejdzie" - mówił przyszły europoseł.

Martwił się też brukselskim jedzeniem. Wyznał, że najbardziej będzie mu brakowało jajecznicy na boczku oraz ryżu z mlekiem i cynamonem. "Uwielbiam proste dania, szczególnie te przygotowane ręką mojej ukochanej żony. A w Brukseli wszyscy wcinają jakieś owoce morza, na przykład gotowane małże..." - mówił Cymański.

27.02.2009 r. Lech Kaczyński brał udział w uroczystości otwarcia nowej hali z Zespole Szkół Ogólnokształcących w Zambrowie. "Przyjechałem do Was, bo muszę być wszędzie" - powiedział zebranym.

Relację z uroczystości transmitowała na żywo publiczna TVP Info. Podczas spotkania Lech Kaczyński wygłosił szereg innych złotych myśli. Na przykład gratulując dobrych wyników uczniom zambrowskiej szkoły, powiedział: "To niezmiernie ważne, że połowa młodzieży uczy się w szkołach wyższych. Różnych, ale jednak wyższych". Nawiązując do kryzysu gospodarczego, prezydent pokusił się o typologię chorób: "Choroby są różne – ciężkie, takie sobie i lekkie" – mówił. Wyraził nadzieję, że Polsce uda się przejść lekką. "Zrobię wszystko, żeby tak się stało" - zapewnił.

Pierwsza dama Samoobrony nie raz przykuwała uwagę mediów swoją, wprawdzie kontrowersyjną, ale jakże nietuzinkową osobowością oraz godną pozazdroszczenia odwagą. Ta odwaga, będąca wynikiem głębokiej wiary w siebie, pozwoliła jej m.in. wystąpić na wybiegu, gdzie oprócz wdzięków prezentowała modę sejmową czy zostać bohaterką teledysku.

Popularność przyniosły jej też liczne, zaskakujące w formie oraz treści wypowiedzi. Niektóre z nich stały się niemal kultowymi sloganami. Oto inne „perełki” Renaty Beger: “Importowane zboże jest pełne odchodów szczurów, może wywoływać wiele chorób. Z tego ma się robić nasz chleb? Ci Niemcy myślą, że my jakieś świnie jesteśmy” („Trybuna”, 06.2002 r.); “Kiedyś chodziłam do kosmetyczki. Teraz, przy takiej biedzie, w jakiej ludzie żyją, wstyd rozczulać się nad własnym ciałem. Wolę oddać parę groszy innym. Może to zbyt banalne, zbyt patriotyczne. Na kosmetyczkę nie dam, na chleb – tak!” („Super Express”, 05.2003 r.); “Kolega twierdzi nawet, że mam kurwiki w oczach”. Zapytana o to, czy lubi seks, odpowiedziała: “Jak koń owies” („Super Express”, 05.2003 r.).

Tak Sikorski skomentował wypowiedź prezydenta Lecha Kaczyńskiego, o tym, że "zagraża interesowi państwa”. I podkreślił, że "nawet Pałac Prezydencki przyznał, że nie ma żadnych taśm na jego temat" („Kropka nad i” z 12.11.2007 r.)

W tej samej rozmowie odniósł się również do konfliktu między nim a Antonim Macierewiczem, który zaczął się przy publikowaniu raportu o likwidacji WSI. "Niektórzy mają Antoniego Macierewicza za błędnego rycerza walczącego ze złem, ale ja tak nie uważam" - powiedział Sikorski.

Macierewicz złożył przeciwko Sikorskiemu doniesienie do prokuratury. Według byłego szefa komisji likwidacyjnej WSI polityk PO miał się dopuścić zdrady tajemnicy państwowej. "Przeciwko Macierewiczowi jest znacznie więcej spraw" – skomentował ówczesny kandydat na szefa MSZ.

Tak stwierdził premier Jarosław Kaczyński na konwencji PiS 17.03.2007 r. Prezes PiS bywa nazywany przez złośliwców "prezesem słowotwórcą" czy "językoznawcą", gdyż podobnie jak bratu, zdarzają mu się często zabawne lapsusy słowne. Inne jego słynne wpadki: wykonanie polskiego hymnu: "Marsz, marsz Dąbrowski, z ziemi polskiej do Wolski". Albo ta z expose z lipca 2006 r., gdy z trybuny sejmowej powiedział: "Żadne krzyki i płacze nie przekonają nas, że białe jest białe, a czarne jest czarne";"Fiut polskiej młodzieży" (podczas kongresu PiS, 4.06.2006 r.); "Jeśli poprzecie Platformę Obywatelską, pomożecie sobie, pomożecie Polsce" (podczas spotkania z mieszkańcami Pisza, 5.05.2009 r.).

Zobacz inne pomyłki braci Kaczyńskich:

O aktywistach Młodzieży Wszechpolskiej, którzy zakłócili pochód Parady Równości w Warszawie, czerwiec 2006.

W Warszawie - ulicami Piękną, Marszałkowską, Senatorską do placu Teatralnego, idzie Parada Równości. Jej uczestnicy, głównie ludzie młodzi, skandują: „Stop homofobii” czy „Prezydencie Kaczyński – gej jest twoim bratem”. Jadą też dwie platformy. Na jednej z nich stoją działacze organizacji gejowskich i lesbijskich, na drugiej – politycy. Wśród jest Joanna Senyszyn. Pokazuje zgromadzonym kwiaty i pejcz, które dostała od organizatorów. Kwiaty mają być dla obrońców praw człowieka, a pejcz dla tych, którzy ich nie respektują. To wtedy padają też słynne słowa: „Ci, którzy rzucali nas jajami, są już bez jaj”.

Już na początku demonstracji przeciwko Paradzie protestowało ok. 150 osób. Krzyczeli: „Lesby geje, cała Polska z was się śmieje”, „Zboczeńcy”, „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Kilkakrotnie rzucali w uczestników Parady jajkami, niektórzy również – kamieniami.

W wywiadzie dla "Dziennika" z 8 maja 2007 r., w którym Kurski zapowiadał, że zrywa z wizerunkiem bulteriera PiS. Skąd taka zmiana? Kurski tłumaczył, że nie chce być tylko "nawozem historii".

W metamorfozę Kurskiego od początku nie wierzył ówczesny senator PO Stefan Niesiołowski. "Nie dość, że on nie ma żadnych poglądów politycznych, czego dowodem jest to, że PiS jest już jego szóstą partią, to teraz okazuje się, że nawet nie ma własnego stylu". A Tadeusz Cymański trzeźwo zauważał, że złagodnienie Kurskiego nie oznacza, że stanie się "bezradnym, beczącym jagnięciem". Czas pokazał, że obaj mieli rację.

O słowach Aleksandra Kwaśniewskiego, który na konwencji SLD wyznał, że miał sen o wygranej Jerzego Szmajdzińskiego w wyścigu do Pałacu Prezydenckiego, magazyn "24 godziny", 21.12.2009 r.

Były wicepremier Roman Giertych powiedział, że choć „SLD z całym swoim dążeniem do legalizacji partnerstw może i śnić o Szmajdzińskim”, to takie sny są „perwersją”. Drwił też z grona wyborców Jerzego Szmajdzińskiego, uznając je za „bardzo ekskluzywne”. - To jest klub liczący tyle osób, co plażowiczów w ostatni weekend nad Bałtykiem - ocenił Giertych.

"Gdyby Jarosław Kaczyński był kobietą, to powiedziałabym, że lepiej by mu było z mężczyzną. W życiu każdemu jest łatwiej, jeśli ma stałego partnera. Taka partnerska pomoc jest nieodzowna. To oczywista oczywistość" - stwierdziła w rozmowie z Joanną Stanisławską z WP posłanka PiS Nelli Rokita. W ten sposób odniosła się do swojej wcześniejszej wypowiedzi o tym, że Jarosławowi Kaczyńskiemu z kobietą u boku byłoby łatwiej w polityce. Słowa te podzieliły polityków PiS. Chcesz wiedzieć więcej? Przeczytaj: "Jarosław Kaczyński byłby dobrym mężem"

Nelly Rokita to prawdziwa kopalnia złotych myśli. Wśród nich należy wymienić m.in.: "Każdy, kto zna mojego męża, wie, że on nie lubi nawet dotykać obcych ludzi, a co dopiero ich popychać" ("Wprost"); "Wszystkie kobiety są mądre. Kobiety się rodzą jako mądre i umierają jako jeszcze mądrzejsze. Czy pani widziała umierającą niemądrą kobietę?" ("Kropka nad i"); "Oczywiście, że [Jan - przyp. red.] mnie lekceważy. Nie słucha. Mówiłam mu pół roku: Chcę być doradcą prezydenta do spraw kobiet. Marzę o tym. Nie słuchał. (...) Kiedy czułam, że chyba się uda, mówiłam do męża: Jasiu, na dziewięćdziesiąt procent będę doradcą. On na to: Nelli, tu... i pukał się w dłoń, pokazując, gdzie mu kaktus wyrośnie. (...)" ("Viva").

Wyznanie premiera Donalda Tuska o tym, że w młodości palił marihuanę, nie pozostało bez politycznego echa. Zachęciło innych polityków PO do zdradzenia swoich „grzeszków”.

Wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski z rozbrajającą szczerością wyznał "Dziennikowi" (12. 05. 2008 r.): "W czasach studenckich byliśmy bardzo biedni, więc piliśmy tanie wino. Pamiętam, jak kiedyś prosto z akademika wsiedliśmy do taksówki i powiedzieliśmy: ‘My nie płacimy za kurs, bo paliwo mamy własne’. Tak nam się odbijało tym benzenem, tą benzyną z wina" - wspomina Niesiołowski.

Inni politycy PO również pokazali się z tej "rozrywkowej" strony. Tadeusz Ross wyznał, że w młodości nadużywał napojów wyskokowych. „Raz nadużyłem alkoholu tak bardzo, że milicjant budził mnie na ławce” – opowiadał.

W porównaniu z tymi wypowiedziami, politycy PiS wiedli nudne życie. Żaden z nich nie przyznał się ani do alkoholu, ani do narkotyków.

O reakcji Jarosława Kaczyńskiego na ostatnie oświadczenie niemieckiej prawicy na temat wypędzeń, "Kropka nad i" 27.05.2009 r.

Janusz Palikot nie szczędził krytyki Jarosławowi Kaczyńskiemu („zgaśmy płonący mózg tego człowieka”). Chodziło o ostrą reakcję prezesa PiS na ostatnie oświadczenie niemieckiej prawicy na temat wypędzeń. Namawianie do opuszczenia szeregów Europejskiej Partii Ludowej w sytuacji, kiedy rząd stara się o stanowisko szefa Parlamentu Europejskiego dla Jerzego Buzka, to, zdaniem Palikota, kompletna głupota.

Dostało się też Jolancie Szczypińskiej za skrytykowanie rządu za brak reakcji na „niemiecki rewizjonizm historyczny”. "Miała być żoną Jarosława Kaczyńskiego, później paprotką w spotach reklamowych PiS, dziś jest lalką Barbie, która próbuje większą ilością różu zwrócić na siebie uwagę" - powiedział Palikot.

Niefortunna wypowiedź Zycha wzbudziła na sejmowej sali wielką wesołość. "Weseli byli jednak tylko niektórzy; u większości posłów słowa Józefa Zycha wzbudziły wielką zazdrość" - skomentował ten lapsus Donald Tusk, a słuchacze radiowej "Trójki" nagrodzili wypowiedź statuetką Srebrnych Ust za 2005 r.

Inna językowa wpadka zdarzyła się Zychowi w sierpniu 1997 r. Wówczas z fotela marszałkowskiego powiedział: "No stary, ale co mi tu, k..., przynosisz?". Autor tych słów najwyraźniej sądził, że nagłośnienie jest wyłączone. Nie było.

Ten lapsus językowy zdarzył się Kaliszowi podczas konferencji prasowej, która była poświęcona sukcesom policji w jej walce z m. in. narkotykowymi przestępstwami. Był za niego nominowany do nagrody Złote Usta przyznawanej przez radiową "Trójkę". O Sejmie mówił np.: "Sejm tej kadencji nam się udał, ale posłowie już nie". Potrafił też zarymować: "No, Romanie, jakie ty masz przygotowanie?" - pytał, gdy Roman Giertych został ministrem edukacji.

To niezwykle barwne powiedzenie prezes PSL wyjątkowo sobie upodobał i często je powtarza. A Wam jak się podoba?

I inne - nasze ulubione - "perełki" z Pawlaka: "Pani Pitera pracuje dla was z wielkim poświęceniem, dostarcza wam wielu atrakcji, to jak można ją kontrolować, no dajcie spokój" (nominacja do plebiscytu „Srebrne Usta” za 2008 r.), "Nie można tragizować – przecież pojechali umierać za pierwiastek, a wrócili cali i zdrowi. Można to uważać za sukces" - tak Pawlak wypowiedział się o efektach negocjacji na szczycie Unii Europejskiej w Brukseli podczas debaty sejmowej 6.07.2007 r.

W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej, 18.07.2005 r.

Donald Tusk wielokrotnie zaskakiwał żartobliwymi wypowiedziami. Wystarczy wspomnieć niektóre: "Robię wszystko, żeby w Polsce zaczął zwyciężać model władzy, która nie wymaga pałacu, wielkiego brzucha, głębokiego basowego głosu, limuzyny i ochroniarzy" („Przekrój”); "Ja bym na ring z Gołotą nie wychodził. Gdybym miał włożyć rękawice i wejść na ring z Gołotą, to mimo, że okazał się kiepskim bokserem, pewnie miałbym strach w oczach i nie tylko" („Radio Zet”); "Jest dużo skromnych, przytulnych mieszkań służbowych, wystarczających także dla prezydenta. Pierwsze dziesięć lat małżeństwa przeżyliśmy na 10 metrach kwadratowych. A ostatnie 16 lat - na 60 metrach, razem z dwójką dzieci, psem i kotem. Dobytek Kancelarii Prezydenta jest absurdalny. Te wszystkie Wisły, Juraty, różne pałacyki" („Rzeczpospolita”).

Wykorzystane źródła: PAP, Gazeta Wyborcza, TVN24.pl