Czy Donald Tusk zdąży na samolot?
Państwo wybaczą, ale samolot nie będzie czekał – tak Donald Tusk zakończył piątkową konferencję prasową w Brukseli. Nie pierwszy już raz szef rządu udał się w podróż rejsowym samolotem. Był już m.in. na Litwie, ale najwięcej emocji wzbudził jego lot do USA. Podczas tej podróży ktoś zadzwonił i ogłosił, że na pokładzie jest bomba. To kolejny raz wywołało dyskusję na temat latania samolotami rejsowymi przez najważniejsze osoby w państwie.
To polityczny populizm, a nie żadne tanie państwo – mówił Jacek Kurski. Rozpiszcie w końcu przetarg na samoloty dla rządu. Wszyscy się na to zgadzają – apeluje do Platformy Ryszard KaliszKalisz.
Jednak Platforma nie zamierza o tym myśleć. Rezygnujemy z bizantyjskiego przepychu. Nadal będziemy tak latać – zapewnia Stefan Niesiołowski. Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski uważa, że dobrym rozwiązaniem, jeśli chodzi o wyjazdy najważniejszych osób w państwie, jest korzystanie zarówno z samolotów rządowych, jak i rejsowych.
Jak Węgrzy przećwiczyli latanie rejsowymi samolotami
Leszek Miller w swoim blogu
Od wzniosłości do śmieszności jest tylko jeden krok – mawiał Napoleon. Jakże aktualnie brzmią te słowa, kiedy czytam o podróży premiera Tuska rejsowym samolotem do Wilna, a także zapowiedzi kolejnych takich lotów.
Mój węgierski kolega z czasów, kiedy obaj byliśmy szefami rządów, Péter Medgyessy nie docenił przenikliwości wielkiego Korsykanina i próbował tego samego.
To było naprawdę zabawne, jak na szczytach UE (...) węgierski premier nerwowo spoglądał na zegarek, aby zdążyć na rejsowy samolot. Jeszcze śmieszniej wyglądała towarzysząca mu delegacja ewakuująca się pospiesznie z sali obrad, aby dojechać przed premierem i przejść zwykłą lotniskową procedurę.
Najzabawniej wyglądało węgierskie BOR namawiane przez złośliwców, aby do samolotu (...) jeździło taksówkami. W końcu Medgyessy przestał zajmować się rozkładem lotów i nasi bracia od szabli i szklanki stali się znowu poważnym partnerem międzynarodowych gremiów.