Czas na dymisję Dorna
"Trybuna" domaga się dymisji wicepremiera i
szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Ludwika Dorna.
"Krwawy Ludwik", jak o Ludwiku Dornie mówią policjanci, pokazał już, na co go stać, czyszcząc szeregi w podległych mu służbach mundurowych. Ale krwi zdążył także napsuć innym środowiskom zawodowym. W przypadku lekarzy można mówić niemal o regularnej wojnie, którą toczy z nimi wicepremier. Tymczasem żadna partia opozycyjna, mimo gromkich zapowiedzi, nie zgłosiła jeszcze wniosku o jego odwołanie - czytamy w dzienniku.
Tylko w ostatnich dniach mieliśmy serię kompromitujących doniesień dotyczących Dorna. Szef MSWiA, zwolennik "brania lekarzy w kamasze", groził m.in. likwidacją resortowego szpitala w Łodzi, a potem kazał wyrzucić wszystkich strajkujących lekarzy, nie zważając na to, że przynajmniej na razie w polskim kodeksie pracy nie ma zapisów o lokaucie.
Kiedy wicepremier kilka miesięcy temu postraszył lekarzy "powołaniem w kamasze", Platforma Obywatelska domagała się jego dymisji. Odpowiedni wniosek nie trafił jednak do marszałka Sejmu.
Powinnością każdej opozycji jest pokazywać błędy rządzących. Minister Dorn gra pierwsze skrzypce w konflikcie z lekarzami i na pewno wykorzystamy okazję, aby wnioskować o jego odwołanie - mówi gazecie sekretarz klubu PO poseł Grzegorz Dolniak.
Polityka, którą prowadzi pan Dorn pokazuje, że jest silny wobec słabych i słaby wobec mocnych. Przed pracownikami resortów siłowych często się ugina, a tam gdzie ma naprzeciwko siebie grupy, które może szykanować, pręży muskuły - dodaje.
Były minister SWiA i obecny wiceszef klubu SLD Ryszard Kalisz, pytany o Dorna, rozkłada ręce. Mamy 55 posłów, a do złożenia wniosku o odwołanie Dorna potrzebnych jest 69 podpisów. Musielibyśmy się z kimś dogadać. I będziemy się nad tym zastanawiać, bo wpadek pana wicepremiera jest sporo - dodaje rozmówca "Trybuny". (PAP)
Więcej: Trybuna - Dorn w kamasze