Cud rządowego in vitro
108 urodzonych maluchów i 2,3 tys. kobiet w ciąży - to owoce rządowego programu refundacji in vitro. Właśnie mija rok, odkąd pary mogą poddawać się zabiegom - przypomina "Metro".
Ministerstwo Zdrowia przydzieliło już pieniądze na realizację programu w kolejnych dwóch latach. 170 mln zł powędruje do 31 klinik. Ale nie wszystkim podoba się sposób, w jaki środki zostały rozdysponowane.
Związek Polskich Ośrodków Leczenia Niepłodności i Wspomaganego Rozrodu (skupia 21 klinik) zarzuca ministerstwu m.in. stosowanie niejasnych kryteriów przy podziale środków. Krótko mówiąc - z niewiadomego powodu jedne placówki dostały więcej, inne mniej. Związek domaga się ponownego przeprowadzenia konkursu oraz nowego podziału środków.
Z bezpłatnego in vitro mogą skorzystać pary ze zdiagnozowaną niepłodnością lub które udokumentują, że leczenie niepłodności w ostatnich 12 miesiącach nie przyniosło efektów. Kobieta nie może mieć więcej niż 40 lat. Za cykl leczenia jednej pary rząd płaci klinice 7,5 tys. zł (na razie z własnej kieszeni trzeba wyłożyć na leki potrzebne do stymulacji hormonalnej - średnio ok. 3 tys. zł).