Córka zeznaje przeciwko rodzicom
Podczas piątkowej rozprawy w toczącym się przed
Sądem Okręgowym w Łodzi procesie małżeństwa N., oskarżonego o
zabójstwo czwórki swych dzieci i usiłowanie zabójstwa piątego, sąd
zapoznał się z zeznaniami ich 12-letniej obecnie córki Moniki,
nagranymi na kasecie wideo.
04.06.2004 | aktual.: 04.06.2004 17:59
Sąd odczytał także protokół z przesłuchania Moniki. Z jej zeznań wynika, że to ojciec był sprawcą zbrodni i to on zmusił rodzinę - jednego z bliźniaków, ją oraz matkę - do wzięcia tabletek relanium. Matka wiedziała, co się dzieje, ale nic nie robiła, bo bała się ojca. Nie broniła bliźniaków.
Dziewczynka opowiadała także, jak ojciec udusił jednego z noworodków oraz bił matkę i jej braci. Mówiła też, że prosiła, aby matka zadzwoniła na policję, ale ona nie chciała.
Przesłuchanie dziewczynki odbyło się w ubiegłym roku w specjalnym pokoju, jakim dysponuje jedna z łódzkich fundacji. Dzięki temu dziecko nie musiało być powtórnie przesłuchane przed sądem. Oprócz sędziego i prokuratora, przy przesłuchaniu był też obecny psycholog. Podczas odtwarzania zeznań córki oskarżona Jadwiga N. rozpłakała się.
Zwłoki czwórki dzieci znaleziono pod koniec kwietnia ubiegłego roku w beczkach ukrytych w szafie w mieszkaniu w centrum Łodzi. 30-letniego Krzysztofa i o rok starszą Jadwigę N. oskarżono o zabójstwa pięcioletnich chłopców-bliźniaków, zamordowanych w 1999 r., oraz dwojga noworodków. Małżonkom zarzucono też usiłowanie zabójstwa córki Moniki. Prokuratura oskarżyła ich również o znieważenie zwłok dzieci i oszustwa na szkodę m.in. ośrodka pomocy społecznej i ZUS. Obojgu grozi kara dożywotniego więzienia.
Przed sądem oskarżona matka dzieci nie przyznała się do winy. Mężczyzna, który w prokuraturze początkowo przyznał się do wszystkich zbrodni, przed sądem przyznał się jedynie do przyczynienia się do śmierci pierwszego z bliźniaków.
Badający ich biegli psychiatrzy orzekli, że Krzysztof N. był poczytalny w chwili popełniania zbrodni, a jego żona tylko w nieznacznym stopniu miała ograniczoną poczytalność w odniesieniu do dwóch zarzucanych jej czynów.
Z ustaleń prokuratury wynika, że w 1999 r. małżonkowie nie udzielili pomocy chorującemu Kamilowi - jednemu z bliźniaków - i w ten sposób doprowadzili do jego śmierci. Ciało chłopca włożyli do beczki. Później postanowili pozbawić życia dwójkę kolejnych dzieci. Otruli drugiego z bliźniaków - Adama - podając mu tabletki relanium. Próbowali też otruć tabletkami relanium najstarszą córkę - Monikę.
Rok później - jak twierdzi prokuratura - udusili noworodka płci żeńskiej, zatykając mu górne drogi oddechowe kawałkami waty. Ostatniej zbrodni dokonali w 2001 r. Zabili swe nowo narodzone dziecko - tym razem był to chłopiec. Po urodzeniu włożyli noworodka do foliowego worka, ten zakleili taśmą i włożyli do beczki.
We wrześniu ub. r. sąd rodzinny odebrał im władzę rodzicielską nad Moniką i Sandrą, urodzoną już w więziennym szpitalu. Obie dziewczynki przebywają obecnie w rodzinach zastępczych.