Co Polka potrafi
Jeśli chcesz, aby coś zostało powiedziane, idź do mężczyzny. Jeśli chcesz, żeby coś zostało zrobione, idź do kobiety - mawia Margaret Thatcher, była brytyjska premier. Lady Thatcher uważa, że kobiety "potrafią więcej niż mężczyźni poświęcić dla władzy i przywództwa". Po 1989 r. trzykrotnie wzrosła w Polsce liczba firm założonych lub zarządzanych przez kobiety, podczas gdy liczba przedsiębiorstw prowadzonych przez mężczyzn wzrosła dwukrotnie. W 1998 r. firmy kierowane przez kobiety stanowiły 40 proc. wszystkich przedsiębiorstw (obecnie 37 proc.), co jest europejskim rekordem - wynika z badań dr Ewy Lisowskiej ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Polki są także dwukrotnie częściej niż Niemki czy Francuzki skłonne ciężej i dłużej pracować (u nas 64 proc., w Niemczech - 31 proc., we Francji - 28 proc.).
- Kobiety lepiej przystosowały się niż mężczyżni do gospodarki rynkowej i konkurencji po 1989 r. - mówi Lisowska. Gdyby w najbliższych wyborach prezydenckich głową państwa została w Polsce kobieta, byłaby to naturalna konsekwencja ofensywy pań w gospodarce, polityce, mediach czy świecie rozrywki. W badaniu Pentora (na zlecenie "Wprost") 52,4 proc. Polaków uważa, że kobieta powinna zostać następnym prezydentem RP (przeciwnie sądzi 27,1 proc.).
Szkodliwe parytety
Sukcesy kobiet po 1989 r. dowodzą, że nie potrzeba im żadnych płciowych parytetów i punktów za pochodzenie. Przeciwnie, parytety sprawią, że - jak mówi prof. Zyta Gilowska, wiceprzewodnicząca Platformy Obywatelskiej - "do polityki będą się dostawać kobiety o gorszych kwalifikacjach, nie umiejące walczyć z mężczyznami jak równy z równym, nie mające przetarcia w ciężkiej kampanii". Preferencje dla kobiet są zachętą do stania w miejscu. To tak, jakby polskim hokeistom walczącym na przykład z Czechami zmniejszyć bramkę o połowę. Preferencje osłabiające konkurencję zawsze prowadzą do degeneracji, o czym przekonuje nie tylko genetyka i teoria ewolucji, ale też doświadczenia krajów, które "punkty za pochodzenie" różnym grupom społecznym przyznawały. W PRL istniały preferencje w przyjmowaniu na studia dla dzieci chłopskich i robotniczych, lecz studiujących z tych środowisk było wtedy mniej niż w czasach II RP, gdy nie było takich preferencji. - Mówienie o preferencjach nie ma sensu, bo nigdy nie spotkałam się z
dyskryminacją w polityce. Obawiam się, że parytety będą tuszować niekompetencję, a nie pomagać. Zresztą w PRL panie formalnie preferowano, ale w rzeczywistości były tylko kwiatkiem do kożucha - mówi Elżbieta Radziszewska, posłanka Platformy Obywatelskiej. - W Polsce mężczyźni są znacznie mniej zazdrośni o sukcesy kobiet niż w innych krajach, co sprzyja robieniu przez nie kariery - dowodzi prof. Kazimierz Pospiszyl, psycholog, autor m.in. "Psychologii kobiety".
W Polsce co trzecie stanowisko kierownicze jest zajmowane przez kobietę (tylko Wielka Brytania, Szwecja i Finlandia mają odrobinę wyższe wskaźniki). Dzieje się tak m.in. dlatego, ponieważ kobiety są lepiej wykształcone od mężczyzn. Badania dr Ewy Lisowskiej dowodzą, że w dużych miastach żyje o 25 proc. więcej kobiet po studiach niż mężczyzn. Obecnie na wyższych uczelniach studentki stanowią 57 proc. uczących się. Z danych SMG/KRC wynika z kolei, że kobiety dominują wśród czytających książki i prasę: w ubiegłym roku książki czytało (co najmniej jedną w roku) 47 proc. kobiet i 38 proc. mężczyzn, natomiast prasę (co najmniej raz w tygodniu) - 72 proc. kobiet i 59 proc. mężczyzn. Kobiety mają w ręku największy atut na rynku pracy - wykształcenie. Tylko w ostrej konkurencji mogą udowodnić, że nie ogranicza się ono do dyplomu.
Liderki na testosteronie
Kobiety żądne władzy i przywództwa wytwarzają więcej męskich hormonów - androgenów, głównie testosteronu - dowodzi Deborah Blum w książce "Mózg i płeć". - Złudne jest przekonanie feministek, że obecność kobiet we władzy humanizuje politykę, bo panie mające władzę są od mężczyzn twardsze, bardziej bezwzględne i bardziej konsekwentne - powiada Allan Mazur, amerykański psycholog. Już królowe Katarzyna Medycejska, Elżbieta I czy caryca Katarzyna II dowiodły, że w walce o władzę kobiety częściej niż królowie uciekają się do zabójstw przeciwników, bezwzględnie karzą spiskowców. - Kobiety mówią bez ogródek o metodach, które stosują, by wyeliminować rywali w walce o awans czy o mężczyznę. Wizerunek potulnej strażniczki domowego ogniska to fałszywy obraz - potwierdza Zofia Milska-Wrzosińska, psycholog z Laboratorium Psychoedukacji. W filmach "W sieci" czy "Kobieta pracująca" pokazano, że kobiety potrafią być podstępne i bezwzględne w walce o pozycję przywódcy. "Można powiedzieć, że osoby o przywódczych
predyspozycjach mają podobny profil hormonalny i charakterologiczny - niezależnie od płci" - uważa Laurie Rudman z University of Minnesota w Minneapolis.
Seksuolodzy twierdzą, że kobiety o silnych cechach przywódczych nawet pod względem doznań seksualnych są podobne do mężczyzn. Jak mówi prof. Zbigniew Lew-Starowicz, "same wybierają partnera, szybko zaciągają go do łóżka, szybko się podniecają i wcześniej osiągają orgazm, nawet bez pieszczot wstępnych". Reżyser i senator Kazimierz Kutz opowiada, że w 1943 r., gdy miał 14 lat, został wywieziony na roboty przymusowe w okolice dzisiejszego Bolesławca. Praktycznie wszyscy mężczyźni byli na wojnie, więc kobiety przejęły ich role. Wokół miasta grasowały gangi kobiece, które gwałciły, a nawet mordowały mężczyzn. Sam Kutz padł ofiarą gwałtu piątki mieszkających w sąsiedztwie kobiet.
Wychowane do przewodzenia
Trzecim premierem III RP została Hanna Suchocka, obecnie ambasador Polski w Watykanie. To ją - jako pierwszą kobietę ze środkowo-wschodniej Europy - przyjęto do Międzynarodowego Panteonu Sławnych Kobiet. Suchocka była potem kandydatką Polski na stanowisko sekretarza generalnego Rady Europy (jako jedyny kraj wystawiliśmy kobietę). Hanna Gronkiewicz-Waltz nie tylko została prezesem Narodowego Banku Polskiego, ale uznano ją też za najlepszego prezesa banku centralnego w Europie. Gronkiewicz-Waltz kandydowała w 1995 r. na stanowisko prezydenta RP. Obecnie jest wiceprezesem Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju w Londynie. Warto przypomnieć, że pierwszym rzecznikiem praw obywatelskich w Polsce była prof. Ewa Łętowska. Obecnie w polskiej polityce tylko w Lidze Polskich Rodzin nie ma kobiet we władzach partii. Nieprzypadkowo mówi się, że prawdziwymi mężczyznami w Platformie Obywatelskiej są posłanki Zyta Gilowska i Elżbieta Radziszewska: pierwsza mogłaby być premierem, druga - ministrem zdrowia. W SLD wciąż mocną
pozycję mają Aleksandra Jakubowska (wiceprzewodnicząca partii) i Krystyna Łybacka (minister edukacji, a kiedyś baronowa w Wielkopolsce). W Samoobronie liczą się Renata Beger, Genowefa Wiśniowska, Wanda Łyżwińska i Danuta Hojarska.
Biznes-Polka
Grażyna Kulczyk, która kilkanaście dni temu otworzyła w Poznaniu centrum handlowo-wystawowe, jest właścicielką ponad 90 proc. akcji Kulczyk Holding SA. Maria Wiśniewska była do niedawna szefem jednego z największych polskich banków - Pekao SA, Henryka Pieronkiewicz kierowała zaś PKO BP (obecnie jest wiceprezesem Kompanii Węglowej). Henryka Bochniarz, prezes Nicom Consulting, jest jednocześnie szefową Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych. Kobiety są prezesami dużych firm - jak Wanda Rapaczyńska - prezes Agory, Irena Eris kierująca Laboratorium Kosmetycznym Dr Irena Eris, Halina Zawadzka - właścicielka jednej z największych polskich firm odzieżowych Hexeline, Ewa Plucińska - szefowa EVIP czy Barbara Blida - prezes JW Construction. Alicja Kornasiewicz, wiceminister skarbu w rządzie Jerzego Buzka, jest obecnie prezesem banku inwestycyjnego Creditanstalt. Beata Stelmach rok temu weszła w skład zarządu największej polskiej firmy informatycznej Prokom Software SA (wcześniej była dyrektorem w Komisji
Papierów Wartościowych i szefem Warszawskiej Giełdy Towarowej).
Kobiety dominują na najwyższych stanowiskach w branży public relations: są szefowymi lub współwłaścicielkami 59 proc. takich firm - wynika z ankiety przeprowadzonej w 2002 r. przez Media i Marketing. Małgorzata Brochocka, która wraz z byłą modelką Bogną Sworowską prowadzi agencję PR, tłumaczy, że to dlatego, iż kobiety są znacznie twardszymi negocjatorami niż mężczyźni. Potwierdzają to badania dotyczące skuteczności w negocjacjach przeprowadzone na wydziale psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Co piąty badany mężczyzna zrywał kontrakt, natomiast jedynie 5 proc. kobiet rezygnowało z negocjacji przed podpisaniem kontraktu, w dodatku uzyskiwały lepsze warunki. Nina Kowalewska, twórca wydawnictwa Harlequin, a obecnie prezes firmy PR News Communication, uważa, że najlepszą szkołą zarządzania jest dla kobiety dom - swego rodzaju miniprzedsiębiorstwo. Małgorzata Solorz-Żak, prezes Fundacji Polsat i członek rady nadzorczej telewizji Polsat, twierdzi, że o sukcesach kobiet decyduje ich praktyczny umysł. Może są
mniejszymi niż mężczyźni wizjonerkami, ale za to z żelazną konsekwencją realizują to, co zaplanowały.
Rafał Geremek, Piotr Krzyżanowski
Współpraca: Bernadeta Hamowska