Co huknęło w helikopterze premiera?
Huk usłyszeli przed awaryjnym lądowaniem piloci helikoptera, którym w czwartek wieczorem premier Leszek Miller wracał z Wrocławia do Warszawy. Następnie zgasł jeden z silników maszyny - poinformował podczas konferencji rzecznik szefa Sztabu Generalnego, płk Zdzisław Gnatowski.
05.12.2003 | aktual.: 05.12.2003 12:35
Według Gnatowskiego po zgaśnięciu jednego z silników pilot "przeszedł na wznoszenie", jednak wtedy usłyszał następny huk i zgasł drugi silnik. Pilot ominął teren zabudowany i sprowadził maszynę na ziemię.
Gnatowski podkreślił, że przekazywana wersja nie jest ostateczna - nad wyjaśnieniem przyczyn awarii pracuje specjalna komisja powołana przez szefa Sztabu Generalnego. Jej prace potrwają 2-3 tygodnie.
Gnatowski przypomniał, że do zbadania okoliczności wypadku szef Sztabu Generalnego powołał specjalną komisję. Dodał, że w jej skład wchodzą także eksperci z Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Gnatowski powiedział, że piloci śmigłowca zachowali się w pełni profesjonalnie. Poinformował, że na wyposażeniu Pułku Lotnictwa Specjalnego, który dysponuje jednostkami wożącymi VIP-ów, pozostaje pięć śmigłowców Mi-8, a ich loty zostały wstrzymane do czasu wyjaśnienia okoliczności czwartkowego wypadku.