"Cimoszewicz złamał prawo"
Zdaniem dr. Jausza Kochanowskiego, prawnika z
Uniwersytetu Warszawskiego i prezesa Fundacji Ius et Lex,
Włodzimierz Cimoszewicz, opuszczając posiedzenie sejmowej
komisji śledczej ds. PKN Orlen, złamał prawo i "pomieszał role
świadka i marszałka Sejmu".
Świadek - a w takiej roli stanął przed komisją śledczą Włodzimierz Cimoszewicz - nie ma prawa, bez zgody organu prowadzącego postępowanie (komisja śledcza jest takim organem) oddalić się z miejsca czynności przed jej zakończeniem - powiedział Kochanowski.
Zdaniem Kochanowskiego nieuprawnione są zarzuty wobec członków komisji o ich brak bezstronności ze względu na to, że są reprezentantami partii, które w wyborach prezydenckich wystawiły swoich kandydatów, co może oznaczać, że Cimoszewicz jest ich konkurentem politycznymi.
Sejmowa komisja śledcza jest ciałem politycznym więc takie argumenty prowadziłyby do niemożności przesłuchania jakiejkolwiek osoby ubiegającej się o stanowisko polityczne. Przyjęcie tego rodzaju rozumowania bo doprowadziłaby do całkowitego paraliżu komisji - powiedział ekspert.
Zdaniem Kochanowskiego Cimoszewicz - jako marszałek Sejmu - ma obowiązek stać na straży jego godności. Tymczasem wypowiedź marszałka podczas sobotniej konferencji prasowej (cytująca wypowiedź jednego z internautów, że "zachowanie niektórych posłów komisji przypomina zachowanie pieska, który jak nie może ugryźć to chce przynajmniej obsikać") jest inwektywą pod adresem organu Sejmu - powiedział Kochanowski.