Cierpliwość i ufność Papieża
Cierpliwość Papieża i pełne ufności akceptowanie woli Bożej pomaga odkryć prawdziwy sens Wielkanocy - powiedział ojciec Raniero Cantalamessa, kaznodzieja Domu Papieskiego.
02.04.2005 06:59
Beata Zajączkowska:Jan Paweł II przeżywał Wielki Post w cierpieniu i chorobie. Czy nie sądzi Ojciec, że ze szpitalnego łóżka głosił nam niezwykłe rekolekcje transmitowane przez media całego świata?
O. Raniero Cantalamessa:Głosząc wielkopostne nauki dla pracowników Kurii Rzymskiej, myślałem właśnie o tym: Papieżowi moje kazania są zupełnie niepotrzebne, ponieważ to on w ciszy nas naucza. Jednak Jan Paweł II był odmiennego zdania. W poliklinice Gemelli kazał sobie przygotować specjalne połączenie telewizyjne i dzięki niemu śledził piątkowe rozważania wielkopostne z Watykanu. Poprosił mnie także o tekst. Jest to naprawdę zadziwiające. W takim stanie każdy z nas czułby się zwolniony ze słuchania nauk rekolekcyjnych. Papież wciąż zaskakuje głębokim pojmowaniem Bożych spraw.
Beata Zajączkowska:Czy świadectwo Jana Pawła II zmieniło Ojca przeżywanie Wielkanocy?
O. Raniero Cantalamessa:Święta przeżywam ze świadomością, że tuż obok mnie jest ktoś, kto przeszedł swoją kalwarię, i cierpiąc, dalej niesie krzyż. Cierpliwość Papieża i pełne ufności akceptowanie woli Bożej pomaga odkryć prawdziwy sens Wielkanocy. Stajemy oko w oko z tajemnicą, która nie ma nic wspólnego z zewnętrznymi obchodami świąt. Jest to zachęta do prawdziwej przemiany naszego codziennego życia. Tak, abyśmy w Poniedziałek Wielkanocny stali o „szczebel wyżej” w naszej duchowej wspinaczce do Boga. To też zachęta do zastanowienia się nad misją Jezusa, pokornego sługi. Ojciec Święty jest teraz ikoną cierpiącego wśród nas Chrystusa.
Beata Zajączkowska:Jan Paweł II dużo pielgrzymował, nauczał, nawet podnosił głos przeciwko niesprawiedliwościom tego świata. W Niedzielę Palmową widzieliśmy jego cierpiącą twarz i błogosławiącą dłoń. Nie padło ani jedno słowo.
O. Raniero Cantalamessa:To przymusowe milczenie Papieża jest ofiarą, stanowi upokorzenie, na które należy patrzeć z szacunkiem. Taki sam los spotkał Jezusa. Najpierw podróżował, nauczał, uzdrawiał. W ostatnim tygodniu zamilkł. Ale właśnie w tym tygodniu uczynił rzeczy dla świata najważniejsze. Podobnie Jan Chrzciciel. Na początku swej posługi podnosił głos nad brzegiem Jordanu przeciwko uczonym w piśmie czy faryzeuszom. Potem nadszedł czas milczenia. W więzieniu przeżył ciemną noc wiary, by na nowo odkryć Chrystusa.
Myślę, że pod koniec życia nadchodzi moment, kiedy słowa należy ukoronować milczeniem. Ono bywa bardziej wymowne. Łatwiej jest mówić, niż doświadczać własnych ograniczeń, bezsilności. Jak wielką ofiarą dla Papieża musi być fakt, że aby powiedzieć kilka słów, musi podjąć ogromny wysiłek albo poddać się słabości ciała i pozostać w milczeniu, gdy serce pełne jest niewypowiedzianych słów. Myślę, że w tym ogołoceniu jest coś bardzo głębokiego, bliskiego Jezusowi.
Beata Zajączkowska:Boimy się choroby i cierpienia. Kiedy przychodzą, często tracimy nadzieję, nawet odwracamy się od Boga. Ojciec Święty podkreśla zbawczy wymiar cierpienia.
O. Raniero Cantalamessa:On, cierpiąc, daje nadzieję wielu ludziom. Starość, bezsilność, upośledzenia i ograniczenia, śmierć to tematy, które świat odrzuca. W ich miejsce proponuje kult pięknych, sprawnych ciał, sukces i pieniądze. Myślę, że trzeba było kogoś takiego jak Jan Paweł II, by złamać to tabu. Papież od dawna pokazuje, że cierpienie nieodłącznie związane jest z ludzką egzystencją. Nie można go odrzucać. Wprost przeciwnie, starość i choroba mogą stać się bezcennym etapem życia. Ojciec Święty przywrócił nadzieję ludziom starszym, którzy czuli się niepotrzebni. Dzięki niemu zobaczyli, że wciąż mogą być darem dla innych.
Beata Zajączkowska:A młodzież, co ją przyciąga teraz do Papieża?
O. Raniero Cantalamessa:Młodzi instynktownie wyczuwają, że jest to człowiek ogromnej wiary. Papież już nie musi przemawiać. On sam jest dla nich przesłaniem. Młodzież rozumie to bardziej od innych, ponieważ doskonale wyczuwa wszelkie zafałszowania i hipokryzję, często kryjące się pod płaszczykiem pięknych słów. Liczy się to, że Jan Paweł II pokazał się młodym mimo swego cierpienia i ograniczeń, które każdy z nas stara się ukrywać i przeżywać w samotności. On nie boi pokazywać się takim, jaki jest naprawdę. Jest to ogromny akt zaufania wobec młodzieży, i ona to rozumie.