Ciaśniej, ale taniej
Gdyby minister Włodzimierz Cimoszewicz
wziął przykład ze swojego duńskiego odpowiednika, na jednej jego
podróży podatnicy oszczędziliby ponad 4 tys. złotych! - pisze "Dziennik Polski".
18.11.2003 | aktual.: 18.11.2003 06:28
Duńscy dyplomaci zostali zmuszeni do zaciskania pasa i lecąc na delegację będą podróżowali samolotami jak zwykli turyści w klasie ekonomicznej - zadecydował tamtejszy rząd.
Czy Polska może wziąć przykład z Danii? Nasza flotylla rządowych samolotów powoli się sypie. Część JAK-ów 40 nie może już wozić VIP-ów. Tymczasem przetarg na nowe samoloty dla rządu został unieważniony. "Na decyzję kto dostarczy nam nowe samoloty musimy trochę poczekać i ten czas raczej można liczyć w miesiącach, niż w tygodniach" - przyznaje Marek Wagner, szef kancelarii premiera.
Premier jeszcze nie podróżuje liniowymi samolotami, ale jego ministrowie powoli przesiadają się do maszyn LOT-u. Jak ustalił "DP", tylko w zeszłym półroczu minister Włodzimierz Cimoszewicz korzystał z usług krajowego przewoźnika na trasach europejskich aż 19 razy. Według informacji "DP", zarówno minister, jak i jego podwładni zazwyczaj podróżują luksusową klasą biznes. "Jeśli nie ma miejsc w klasie biznes, wybierana jest ekonomiczna, ale to rzadkość" - przyznają pracownicy MSZ.
Cimoszewicz podróżował głównie do Grecji. Za każdy jego przelot podatnicy zapłacili 1180 dolarów. Gdyby minister wybrał tańszą klasę, płacilibyśmy za jego jedną podróż zaledwie 360 dolarów.