Jeden z myśliwych twierdzi, że znalazł w rowie dzika, zabrał martwe zwierzę i zrobił z niego kiełbasę, którą poczęstował około 50 osób. Wiemy, że mięso i zrobiona z niego kiełbasa były wcześniej badane, kontrola nie wykazała obecności włośnia w mięsie. Dalsze badanie mięsa i kiełbas zajętych przez nas u myśliwego wykazało obecność włośni w próbach kiełbas - powiedział w poniedziałek powiatowy lekarz weterynarii w Chodzieży Mieczysław Majek.
Włośnica powoduje u zatrutych objawy podobne do grypy, dodatkowo wywołuje opuchliznę. Spożycie dużej ilości zakażonego mięsa możne spowodować zgon. Jak powiedziała prokurator Maria Rogacka z Prokuratury Rejonowej z Chodzieży, do ustalenia przyczyn zatrucia będzie trzeba przesłuchać kilkadziesiąt osób. Za wprowadzenie do obiegu zakażonej żywności grozi kara od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia - mówiła Rogacka. (kar)