Chirac chce być przywódcą Europy
Francja zawsze chciała grać pierwsze skrzypce w Europie. Teraz może to czynić dzięki słabości Niemiec, które za sprawą polityki kanclerza Gerharda Schroedera zabrnęły w ślepy zaułek - pisze komentator niemieckiego dziennika "Die Welt", komentując krytykę prezydenta Francji Jacquesa Chiraca pod adresem wschodnich Europejczyków za ich poparcie dla irackiej polityki Waszyngtonu.
19.02.2003 10:35
Autor Jacques Schuster opatrzył swój komentarz tytułem "L'Europe, c'est moi" (Europa to ja), parafrazując słynne powiedzenie króla Ludwika XIV - "Państwo to ja". Francja - pisze ironicznie Schuster - jest przeświadczona, że tylko ona może oświecić Europę swym cywilizacyjnym i politycznym blaskiem i jedynie ona jest predestynowana do przywództwa na kontynencie. Te aspiracje w czasach de Gaulle'a czy Mitterranda ograniczali Niemcy, którzy dbali o równowagę w stosunkach niemiecko-francuskich i transatlantyckich, a także z Europą Wschodnią - pisze Schuster.
Kanclerz Gerhard Schroeder, atakując USA, nie ma teraz innego wyjścia niż "bezwolne" popieranie Francuzów, jeśli nie chce popaść w zupełną izolację. Chiracowi - twierdzi "Die Welt" - nie chodzi o pokój w Iraku czy wspólne stanowisko Europejczyków. Chce przewodzić Europie. Zdaniem komentatora, Polacy, Czesi i Węgrzy wraz z Brytyjczykami przejmą teraz rolę Niemców i będą się starać temperować Francję.(ck)