Chcą wyrzucić Kalinowskiego
Do rezygnacji z funkcji prezesa partii
nawołują Jarosława Kalinowskiego znani działacze Stronnictwa.
Zarzucają mu m.in., że jest odpowiedzialny za to, iż PSL nie
otrzymało po ostatnich wyborach do Sejmu 7 mln zł dotacji
budżetowej. Kalinowski odpowiada na to, że nie ustąpi - ujawnia
"Rzeczpospolita".
05.08.2003 | aktual.: 05.08.2003 06:38
Według informacji uzyskanych przez "Rz", inicjatorami listu byli posłowie Stronnictwa: Zdzisław Podkański i Waldemar Pawlak. Oprócz nich pod listem do szefa partii podpisało się kilku innych polityków PSL: wiceprezes ludowców Janusz Dobrosz, senator Lesław Podkański oraz posłowie Stanisław Kalemba, Janusz Piechociński i Józef Gruszka.
"Podpisali się pod tym listem działacze PSL, którzy, odkąd jestem prezesem, są krytycznie nastawieni do mojej osoby" - mówi w rozmowie z "Rz" Jarosław Kalinowski. I zapewnia, że nie zamierza zrezygnować z prezesury.
"Pan nie ma prawa tego upubliczniać! Jak pan śmie swoimi brudnymi buciorami wchodzić w wewnętrzne sprawy naszej partii! Kto panu na to pozwolił!?" - tak wiceprezes PSL Janusz Dobrosz zareagował, kiedy "Rz" zapytała go o powody, dla których podpisał się pod apelem do Kalinowskiego, by ustąpił.
Stronnicy lidera ludowców uważają, że list oponentów prezesa partii to kolejna próba osłabienia pozycji Kalinowskiego przed wiosennym kongresem PSL, podczas którego wybrane zostaną nowe władze Stronnictwa. (uk)