Cała Europa usłyszy polski protest
30 czerwca Warszawa zakończy przygotowania do zaczynającej się następnego dnia polskiej prezydencji w UE. Do stolicy na spotkania i konferencje, wystawy i koncerty zjadą unijni delegaci i dziennikarze. Ale tego dnia na ulice miasta wyjdą też związkowcy „S": górnicy, stoczniowcy, hutnicy, kolejarze, pracownicy budżetówki - informuje "Rzeczpospolita". Związkowcy mówią, że „skoro premier nie chce słuchać postulatów związkowców, to teraz cała Europa usłyszy ich protest.
– Wychodzimy na ulice, bo ludziom żyje się coraz gorzej, a rząd nie chce rozmawiać o sposobie rozwiązania problemów. Na Komisji Trójstronnej nie ma dialogu, jest dyktatura rządu – twierdzi Roman Gałęzowski, szef „S" w Stoczni Gdańskiej. I wytyka premierowi Tuskowi, że choć jego partia podkreśla solidarnościowe korzenie, „od ideałów Sierpnia '80 dawno odeszła".
Związkowa centrala zakłada, że do Warszawy ma zjechać 30–40 tys. protestujących.
- Niektórym zależy, by ta prezydencja wypadła źle – powiedział dziennikarzom premier Donald Tusk. Zaznaczył, że organizowania manifestacji zakazać nie można. – Jeśli ktoś będzie chciał w czasie prezydencji zaszkodzić – nie Tuskowi, ale zaszkodzić Polsce i naszemu narodowemu wizerunkowi – to intuicja mi podpowiada, że Polacy ocenią to bardzo krytycznie – dodał.