Były rosyjski agent: próbowano mnie otruć
69-letni Oleg Gordijewski, dawny podwójny agent radzieckiego KGB i brytyjskiego wywiadu MI6, jest przekonany, że z polecenia Kremla usiłowano go otruć - informuje "The Mail on Sunday". Specjalna komórka Scotland Yardu wszczęła dochodzenie w tej sprawie.
06.04.2008 | aktual.: 06.04.2008 21:13
Próby otrucia Olega Gordijewskiego miał dokonać Rosjanin, długoletni znajomy z czasów wspólnej służby w KGB, który odwiedził byłego agenta w jego tajnym miejscu zamieszkania w hrabstwie Surrey w listopadzie ubiegłego roku.
Mężczyzna ten, którego nazwisko Gordijewski podał policji, zaprzecza oskarżeniom. Policja rozmawiała z nim, ale nie postawiła zarzutów.
Gordijewski, który po wizycie zasłabł w swym domu, został odwieziony do szpitala, gdzie przez 34 godziny był nieprzytomny i bliski śmierci. Przez dwa tygodnie przechodził rekonwalescencję w prywatnej klinice na koszt MI6. Jednym z objawów domniemanego otrucia był częściowy paraliż. Gordijewski nadal nie odzyskał pełni czucia w palcach.
Według byłego oficera KGB, który w październiku 2007 roku otrzymał od Elżbiety II prestiżowe odznaczenie CMG, MI6 naciskał na komórkę ds. śledztw specjalnych Scotland Yardu, by nie wszczynała dochodzenia w tej sprawie, ale zmienił zdanie pod wpływem nalegań byłej szefowej kontrwywiadu (MI5) Elizy Manningham-Buller i Lorda Butlera, do których Gordijewski się zwrócił.
Od pewnego czasu wiem, że jestem na liście osób do zlikwidowania sporządzonej przez awanturnicze elementy w Moskwie. To z ich polecenia zabito mojego przyjaciela Aleksandra Litwinienkę. Nie mam wątpliwości, że moja nagła choroba w listopadzie ubiegłego roku była podobnym zamachem na moje życie - powiedział Gordijewski "The Mail on Sunday".
Analizy toksykologiczne nie wykryły w jego ciele trucizny, która miałaby być użyta, ale Gordijewskiego to nie dziwi, ponieważ - jak mówi - m trucizny używane przez KGB są niewykrywalne.
Oleg Gordijewski zbiegł z ZSRR do W. Brytanii w 1985 roku.