Budują autostradę na niewybuchach
Budowa odcinka autostrady A-1 Sośnica-Bełk
ruszyła pełną parą w lutym tego roku. Jednak od tego czasu już
kilkakrotnie przerywano prace. Dlaczego? Buldożery i koparki co
rusz trafiały na
znajdujący się w ziemi wybuchowy arsenał z okresu II wojny
światowej - informuje "Dziennik Zachodni".
09.06.2007 | aktual.: 09.06.2007 01:53
Na początku znalezione pociski wywozili wojskowi saperzy. Powodowało to jednak przerwy w pracy, których inwestor - bojąc się opóźnień inwestycji - chciał uniknąć. Dlatego znalazł inne wyjście. Ten etap budowy autostrady jest prowadzony pod nadzorem prywatnej firmy saperskiej, która zajmuje się usuwaniem wybuchowych zagrożeń jeszcze przed rozpoczęciem przez nas robót ziemnych - informuje Sylwester Kasperek, kierownik projektu z ramienia Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Katowicach.
Ciężki sprzęt przesunięto więc w inne miejsca, a saperzy ze stosownymi uprawnieniami ruszyli na plac budowy, na którym wcześniej koparki wyciągały miny i pociski artyleryjskie. Efekt?
Przeszukaliśmy hektar powierzchni i znaleźliśmy kilkadziesiąt pocisków. Teraz czekamy na kolejne zlecenie, które pozwoli nam na przeszukiwanie następnych fragmentów przyszłej autostrady- informuje Ryszard Janklowski z firmy Uni-Saper. To właśnie ta firma z Brzegu dba teraz o bezpieczeństwo pracowników i całej inwestycji. Sylwester Kasperek zapewnia, że w związku z niewybuchami cała inwestycja nie będzie się opóźniała. (PAP)