Brat Millera oszukał mafiosów
Śledczy podejrzewają zatrzymanego Sławomira M., przyrodniego brata byłego premiera Leszka Millera, o dokonanie oszustwa finansowego. Jego ofiarą padli mafiosi paliwowi, którzy sami ograbili Skarb Państwa z setek milionów złotych - nieoficjalnie dowiedział się "Dziennik".
09.06.2006 | aktual.: 09.06.2006 04:08
Grał przed nimi osobę, która może wszystko. Podpierał się nazwiskiem swojego brata, który był wtedy szefem SLD. Wiadomo było, że prawdopodobnie zostanie premierem po zwycięskich dla lewicy wyborach - tłumaczy jeden z rozmówców gazety.
Te wiadomości oficjalnie potwierdza rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie Jerzy Balicki._ Zarzuty, które przedstawimy mężczyźnie, dotyczą lat 1998 - 2000_ - powiedział.
Dziennik nieoficjalnie dowiedział się, że ofiarą Sławiomira M. padł jeden z baronów paliwowych z Zielonej Góry. O oszustwie sam M. opowiedział prokuratorom. Po tym, jak trafił do aresztu, zdecydował się pójść na współpracę z organami ścigania. Liczy, że jego postawę doceni sąd i wyda na niego niższy wyrok - tłumaczy jeden ze śledczych.
Sławomir M. mamił biznesmena, że pomoże mu w kontaktach z Rosjanami, urzędnikami polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Ministerstwa Finansów. Opowiadał, że dzięki pozycji swojego brata ma otwarte drzwi na Wschodzie w rafineriach. Dzięki temu baron miał mieć dostęp do komponentów służących do nielegalnej produkcji paliwa- mówi oficer CBŚ.
Kontakty w wojsku polskim miały zaś pomóc w kupnie tanich terenów, na których miały powstać mieszalnie paliw - relacjonuje gazeta. Natomiast urzędnicy Ministerstw Finansów i Spraw Wewnętrznych mieli kryć interesy barona, gdyby na trop jego machinacji wpadły organa ścigania. Jednak - według materiałów zgromadzonych przez prokuratorów - żadna z obietnic nie została spełniona. Wiara w czcze obietnice Sławomira M. miała kosztować barona milion złotych. Zapłacił gotówką oraz luksusowym autem.
Gazeta nieoficjalnie dowiedziała się też, iż zatrzymanie M. podzieliło krakowskich prokuratorów. Niektórzy z nich wprost mówili o naciskach politycznych ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości. Po prostu oszust wyrolował oszusta. Nie jest to wielka sprawa, a dowody wcale nie są najmocniejsze. Sąd będzie miał zgryz, czy aresztować tego człowieka - mówi jeden z informatorów "Dziennika". (PAP)