Brak trudny do wyobrażenia
Ambasador Polski przy Stolicy Apostolskiej
Hanna Suchocka, wspominając ostatnie swoje spotkania z papieżem,
mówi "Rzeczpospolitej", że w styczniu Jan Paweł II był w pełni sił.
02.04.2005 | aktual.: 02.04.2005 07:37
"Nic nie zapowiadało obecnej sytuacji. Miałam to wielkie szczęście i honor, że w okresie świąt Bożego Narodzenia papież zaprosił mnie na śniadanie w bardzo wąskim gronie. Był wtedy w bardzo dobrej kondycji" - wspomina Suchocka w rozmowie z dziennikiem.
"Mieliśmy ciekawą rozmowę. Widać było, że Ojciec Święty mocno żyje współczesną historią Polski - tym, co dzieje się w kraju. Kolejny raz widziałam papieża podczas spotkania z dyplomatami. Również wtedy czuł się dobrze. Te symptomy świadczyły o tym, że wszystko idzie w dobrym kierunku" - podkreśla polska ambasador.
Przyznaje, że pobyt papieża w szpitalu był dla niej bardzo dużym zaskoczeniem. "Chyba nikt nie przypuszczał, że dojdzie do takiej sytuacji jak obecnie. Wszyscy, którzy podczas uroczystości widywaliśmy się z Ojcem Świętym, traktowaliśmy okresowe kryzysy chorobowe jako cos normalnego: dzisiaj jest gorzej, ale jutro będzie lepiej. I akceptowaliśmy każdy stan, w jakim się znajdował - np. kłopoty z chodzeniem" - mówi Suchocka "Rzeczpospolitej".
Na pytanie dziennika, jak ambasadorzy innych państw zareagowali na obecną chorobę papieża, polska ambasador odpowiada: "Z ludzkiego punktu widzenia trudno jest nam wszystkim przyjąć, pogodzić się z tym, co się teraz dzieje. Wielu ambasadorów dzwoni, pyta: a może zdarzy się jakiś cud? Ojciec Święty robił już przecież tyle niespodzianek".
Hanna Suchocka w rozmowie z "Rzeczpospolitą" podkreśla, że jak wiele osób myśli o papieżu jak o kimś z rodziny. "Człowiek nie może racjonalnie rozważać, że nie będzie matki albo ojca. Przez ćwierć wieku wszyscy wzrastaliśmy wraz z tym papieżem - część z nas rosła, część dojrzewała. Jego brak jest trudny do wyobrażenia" - dodaje. (PAP)