Borowski: ja stawiłem się przed komisją
Kandydat SdPl na prezydenta RP Marek
Borowski, komentując sobotnie opuszczenie przez Włodzimierza
Cimoszewicza obrad komisji śledczej ds. PKN Orlen podkreślił, że
on sam w czerwcu zdecydował się na zeznania przed komisją, pomimo
że również kandydował już na urząd głowy państwa.
09.07.2005 16:15
Nie będę oceniał zachowania marszałka Cimoszewicza - powiedział Borowski. Sam jestem jednym z kandydatów, a każdy wybiera taką drogę, jaką uważa za stosowną - dodał.
Jako "ryzykowną" określił Borowski opinię Cimoszewicza o braku bezstronności ze strony "wszystkich członków komisji, którzy są posłami innych partii, które mają swoich kandydatów na prezydenta".
To zupełnie normalna sytuacja. Uznawanie z góry wszystkich posłów za stronniczych jest krzywdzące, szczególnie w przypadku przewodniczącego - posła Aumillera i posła Celińskiego, który nigdy nie dał ku temu żadnych powodów - uważa Borowski.
Zdaniem Borowskiego reakcja opinii publicznej będzie zróżnicowana. Komisja śledcza nie cieszy się wielkim uznaniem i jest często - również przeze mnie - krytykowana. Z pewnością więc wiele osób pozytywnie oceni zachowanie Cimoszewicza - uważa szef SdPl.
Jak podkreśla, znajdą się jednak też tacy, którzy oczekiwali, iż marszałek Sejmu i kandydat na prezydenta "stawi czoła komisji, odpowie na jej pytania i nie będzie uciekał się do kruczków prawnych".
Borowski zaznaczył, że sam zdecydował się podjąć wyzwanie i stawić się przed komisją, mimo iż zdawał sobie sprawę, jaki jest prawdziwy - polityczny cel przesłuchania. Miałem pełną świadomość, że część członków komisji wezwała mnie tylko, aby spróbować "przetrzepać mi skórę" - dodał.
Jako kandydat na najwyższy urząd w państwie - uważa Borowski - byłem zobowiązany do wykazania podczas zeznań przed komisją nieprawdziwości wielu "podejrzeń, plotek czy zwykłych pomówień". Uważam, że jest bardziej właściwa droga - dodał.
Marek Borowski zeznawał przez sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen 11 czerwca 2005 r.