Bomby i ultimatum dla Faludży
Amerykańskie samoloty ostrzeliwały obiekty domniemanych rebeliantów w Faludży, a amerykańscy żołnierze napominali mieszkańców przez megafony, by wydali rebeliantów przed zachodem słońca - powiadomili świadkowie.
Oni też poinformowali o dymie unoszącym się z rejonu uważanego za bastion rebeliantów. Na razie brak doniesień o ewentualnych ofiarach.
Amerykańskie pojazdy wojskowe odcięły północno-zachodni wjazd do miasta. Zaapelowano do mieszkańców o jak najszybsze wydanie terrorystów.
Siły amerykańskie zintensyfikowały w ostatnim tygodniu operacje w 300-tys. Faludży - głównym bastionie antyamerykańskiego i antyrządowego oporu. Amerykanie mówią, że to ataki na cudzoziemskich bojowników kierowanych przez Jordańczyka Abu Musaba al-Zarkawiego.
Mieszkańcy Faludży zaprzeczają, jakoby wiedzieli cokolwiek o ludziach Zarkawiego w swym mieście.