Bohater tygodnia Giertych
Kto był bohaterem zeszłego tygodnia? Bez wątpienia Roman Giertych. Pan wicepremier był wszędzie i mówił wiele. A jakby tego było mało, blisko 70% Polaków popiera jego pomysły.
09.11.2006 06:00
Giertych do tej pory Polakom kojarzył się głównie z Wszechpolakami, skrajnymi poglądami i krytyką Unii Europejskiej. Jego pomysły na reformę szkolnictwa od razu spotykały się z ostrym sprzeciwem wielu środowisk. W sondażach wybierany był najmniej popularnym ministrem w rządzie, a poparcie dla jego partii nie przekraczało 5%. Tak wyglądało to do zeszłego tygodnia.
Masowe przebudzenie
Bo poprzedni tydzień to "Giertych show". Wicepremier praktycznie codziennie pojawiał się na jakimś wiecu lub organizował konferencję prasową. Jego hasło "Zero tolerancji" można było usłyszeć kilka razy dziennie i jak widać doskonale trafiło ono do naszych umysłów. Nie odmawiając jednak talentów politycznych Giertychowi, głównymi sprawcami nagłego skoku popularności oraz poparcia dla pomysłów ministra są… media.
Od czasu tragicznego zdarzenia w gdańskim gimnazjum, każde następne przestępstwo popełnione w szkole, każda następna tragedia z uczniami w roli głównej rosła do problemu ogólnokrajowego. Media prześcigały się w pokazywaniu kolejnej to szkolnej patologii. Nagle bójka dwóch uczennic stała się wydarzeniem relacjonowanym przez kilka bądź kilkanaście czołowych środków masowego przekazu. Nagle, w przeciągu zaledwie kilku dni doznajemy zbiorowego olśnienia. W tej szkole to jednak nie tak różowo. Dzieci i młodzież nie taka porządna. Nauczyciele to nie autorytety. I wtedy pojawia się Giertych.
Niemal każda informacja o przestępstwach w szkole zestawiana była z wypowiedziami wicepremiera. W jednym serwisie informacyjnym usłyszeliśmy na przykład o pięciu bardzo niepokojących zdarzeniach w szkołach pod rząd. I gdy wszyscy widzimy, że nie jest dobrze, na ekranie pojawia się Roman Giertych, mówiący "czas z tym skończyć", "Zero tolerancji", "karać, karać, karać".
Człowiek, który rozwiąże problem?
Niespodziewanie staje się on lekiem na całe zło. Nagle dochodzimy do wniosku, że problemów w edukacji nie da się rozwiązać półśrodkami. Potrzebna jest "terapia szokowa", którą właśnie proponuje minister edukacji. Gazeta "Fakt" drukuje fotorelację z miejskiego osiedla, gdzie grupa chłopców wysadza w powietrze beczkę. Podpis pod zdjęciem na pierwszej stronie? "Oby Giertych coś poradził na młodych bandytów!".
Gdyby nie ostatnie wydarzenia, minister edukacji z pewnością napotkałby na znacznie większy opór wobec pomysłu wprowadzenia mundurków lub najnowszej rewelacji - godziny policyjnej dla uczniów. Gdyby nie tragedia w Gdańsku, Giertych nie zostałby bohaterem tygodnia, a może nawet miesiąca. Ale wykorzystał on społeczny niepokój oraz swój talent polityczny. Pytanie, co sądzić o człowieku, który promuje swoje "Zero tolerancji" i samego siebie w sali, gdzie grupa nastolatków dręczyła koleżankę z klasy? Czy to jest właśnie prawdziwy bohater?
Adam Łapiński, Wirtualna Polska