Bochniarz: warto było podjąć walkę
Kandydatka Partii Demokratycznej -
demokraci.pl na prezydenta Henryka Bochniarz przyznała, że mimo
uzyskania niskiego wyniku w niedzielnym głosowaniu "warto było
podjąć walkę".
09.10.2005 | aktual.: 09.10.2005 21:58
Kampania wyborcza była dla mnie bardzo trudnym zadaniem. Po raz pierwszy zetknęłam się z takim politycznym przedsięwzięciem - powiedziała Bochniarz do zebranych w swoim sztabie wyborczym. Zaapelowała o podjęcie "odpowiedzialnej decyzji" przy wyborze kandydata na prezydenta w drugiej turze wyborów. Pytana na kogo sama zagłosuje, przyznała, że jeszcze ostatecznie nie zdecydowała, choć "bliżej jej do Tuska".
Jak dodała, nie startowała w przekonaniu, że wynik jest najważniejszy.
To nie była walka o zwycięstwo i władzę. Dzisiaj bardzo ważne było zakończenie tej kampanii, ale nie mniejszą radość, niż to, że ta bardzo wyczerpująca kampania się kończy, sprawia mi fakt, że mój najmłodszy wnuk Staś dostał właśnie dwa nowe zęby - żartowała Bochniarz.
Podkreśliła, że liczne spotkania z sympatykami w całej Polsce dodawały jej zawsze "wielką siłę i wielki ładunek pozytywnej energii". To dawało mi siłę i przekonanie, że warto dla nich pracować, bo oni naprawdę czekają na coś innego, niż to, co dzisiaj dominuje na scenie politycznej - mówiła Bochniarz.
Zaapelowała o podjęcie "odpowiedzialnej decyzji" przy wyborze kandydata na prezydenta w drugiej turze wyborów. Pytana na kogo sama zagłosuje, przyznała, że jeszcze ostatecznie nie zdecydowała, choć "bliżej jej do Tuska".
Będę się przyglądać tej debacie, która się toczy. Na dzień dzisiejszy myślę, że bliżej mi do tego, co myśli o Polsce i o tym co trzeba zrobić Donald Tusk - przyznała. Zaznaczyła, że "wszystko" może się jednak jeszcze zmienić.
Bochniarz podziękowała wszystkim, którzy oddali na nią głos, nie obawiając się przy tym - jak określiła - "syndromu straconego głosu".
Wnętrze sztabu Bochniarz w centrum Warszawy udekorowano ogromną ilością białych i pomarańczowych balonów. Na wieczór wyborczy przybyło kilkadziesiąt osób, a wśród nich szef Demokratów Władysław Frasyniuk, były premier Tadeusz Mazowiecki i senator Andrzej Wielowieyski.
Pomimo niskiego wyniku wyborczego, zarówno samej kandydatce na prezydenta, jak i obecnym w jej sztabie gościom dopisywały znakomite humory i optymizm.