Bliski Wschód: ofiary samobójczych zamachów
Na Bliskim Wschodzie w dwóch samobójczych zamachach bombowych zginęło w piątek trzech terrorystów, a co najmniej 30 izraelskich cywilów zostało rannych.
Dwóch terrorystów samobójców zdetonowało samochód - pułapkę w pobliżu autobusu w mieście Hadera. Niedaleko miejsca eksplozji znajdowało się boisko, na którym grupa chłopców rozgrywała mecz piłkarski. Żadne z dzieci nie odniosło obrażeń. Do zamachu przyznała się palestyńska islamska organizacja Dżihad.
Wcześniej inny zamachowiec próbował podjechać ciężarówką wyładowaną materiałami wybuchowymi do izraelskiego posterunku w Strefie Gazy. Pojazd eksplodował, gdy Izraelczycy otworzyli do niego ogień. Odpowiedzialność za ten zamach wzięła fundamentalistyczna organizacja Hamas, która chciała w ten sposób uczcić pierwszą rocznicę wycofania się Izraela z Libanu.
Izraelska armia ponownie wkroczyła w piątek na teren autonomicznej Strefy Gazy. Zdaniem izraelskich mediów, oznacza to załamanie się zawieszenia broni, ogłoszonego przez premiera Ariela Szarona, które w praktyce nigdy nie weszło w życie. Od czasu jego ogłoszenia zginęło kilku Palestyńczyków i dwóch Izraelczyków. Izraelska armia kilkakrotnie wkraczała do Autonomii, a Palestyńczycy ostrzeliwali izraelskie pozycje i żydowskie osiedla. Nic nie wskazuje na to, by którakolwiek ze stron chciała przerwać falę przemocy.
W trwającym od 8 miesięcy palestyńskim powstaniu zginęło dotąd ponad 550 osób, a około 20 tys. zostało rannych. Większość ofiar to Palestyńczycy. (jask)