Barcikowski daje pracę
Bałagan w papierach, błędy w dokumentach
oraz niekonsekwencja szefów ABW towarzyszą powrotowi do służby
oficerów, którzy zostali usunięci z pracy na początku rządów SLD -
donosi "Rzeczpospolita".
18.06.2004 | aktual.: 18.06.2004 06:19
"Przyjmujemy ich z życzliwością, jak kolegów. Nie mamy żadnych uprzedzeń" - zapewnia "Rz" szef ABW Andrzej Barcikowski.
"Mamy do czynienia z rozbieżnością między deklarowanymi intencjami a sposobem wykonywania prawa" - odpowiada mu Konstanty Miodowicz (PO). Oficerowie są przywracani miedzy innymi dzięki werdyktowi Trybunału Konstytucyjnego. 20 kwietnia uznał on, że sześć artykułów ustawy o ABW i Agencji Wywiadu jest niezgodnych z konstytucją. W tym przepisy, na podstawie których zwolniono kilkuset funkcjonariuszy.
Według "Rzeczpospolitej", całe zamieszanie w służbach specjalnych będzie kosztowało miliony złotych. Poseł Konstanty Miodowicz ocenia, że samo przywrócenie oficerów do pracy pochłonie 16 mln zł. Jeśli bezprawnie zwolnieni funkcjonariusze wygrają sprawy odszkodowawcze (np. straty wynikające z pozostawania bez pracy, niewypłacone pensje, odsetki, koszty sądowe), wydatki skarbu państwa mogą wielokrotnie wzrosnąć. (PAP)
Więcej: *Rzeczpospolita - Jak Barcikowski pracę dajeRzeczpospolita - Jak Barcikowski pracę daje*