PolskaAgencje specjalnej troski

Agencje specjalnej troski

Policja zatrzymała 14, a w niedzielę 5 kolejnych osób, uczestników regularnej nocnej bitwy z piątku na sobotę na maczety, pałki i inne ostre narzędzia. Wobec 10 z nich policja wystąpiła o areszt tymczasowy. Walczącym chodziło o przejęcie wpływów na rynku krakowskich agencji towarzyskich i prostytutek.

13.06.2005 | aktual.: 13.06.2005 08:35

Jeden z policjantów ma, w wyniku akcji na Kazimierzu, mocno stłuczoną rękę. Żołnierze domniemanego szefa gangu, Jacka M., "Marchewy", odsiadującego wyrok pozbawienia wolności, pojawili się najpierw w agencji towarzyskiej przy ul. Kalwaryjskiej. Zaproponowali właścicielowi opiekę, w zamian za regularny haracz z zysków agencji. Ten nie zgodził się na takie rozwiązanie.

Maczeta pod samochodem W rewanżu najechał ze swoimi ludźmi bar i agencję towarzyską VIP, mieszczącą się przy ul. Starowiślnej. Nieoficjalnie wiadomo, że rezydują w niej ludzie z gangu "Marchewy". W wyniku tej akcji doszło do ogromnej bitwy w rejonie ulic Starowiślnej i Miodowej, w której obie strony zadały sobie wiele, niegroźnych jak się okazało dla życia, ran. - Gdy policjanci, którzy prawdopodobnie zapobiegli ogromnej jatce, przystąpili do interwencji, napastnicy okładali się czym popadło. Jedni leżeli na ziemi, a drudzy tłukli ich m.in. kijami bejsbolowymi - mówi anonimowy świadek wydarzeń.

Właśnie taki świadek zadzwonił na policyjny telefon alarmowy, W rejonie ulic Starowiślnej i Miodowej, gdzie jest agencja towarzyska VIP, doszło do regularnej bitwy by poinformować o tym, co dzieje się w rejonie Starowiślnej i Miodowej. Jeden z mieszkańców ulicy Starowiślnej kilka godzin po bitwie w tych okolicach znalazł pod swoim samochodem maczetę...

- W bitwie wzięło udział ok. 20 mężczyzn. Zatrzymani to osoby w wieku 21-39 lat. Cały czas trwają czynności śledcze - wyjaśnia Sylwia Bober-Jasnoch z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. - Tr wa wojna o wpływy na krakowskim rynku agencji towarzyskich. To bardzo dochodowy proceder. Zawsze więc znajdzie się ktoś, kto zechce ów rynek kontrolować. Nie mamy co do tego wątpliwości. To zdarzenie potwierdza nasze informacje - dodaje Bober-Jasnoch.

Zacierali ślady Władysław Ch. przed Sądem Apelacyjnym w Krakowie grupa przestępcza może wyrosnąć wszędzie. Chyba najbardziej bezwzględna okazała się banda wywodząca się z Gabonia, maleńkiej wioski w Beskidzie Sądeckim. Powstała jeszcze w połowie lat 90. Jej szefem był Władysław Chowaniec, zwany Al Capone. Też zaczynali od haraczy. Kiedyś zjawili się w jednej z zakopiańskich agencji towarzyskich. Na dzień dobry złamali właścicielowi rękę składając propozycję nie do odrzucenia. Policja dowiedziała się o tym, ale gdy zjawiła się u właściciela, ten powiedział, że spadł ze schodów, a o żadnych haraczach nic nie wie. Kradli też samochody, handlowali narkotykami. Złą sławę przyniosła im brutalna seria napadów na sądeckie pleSiedmiu sprawcom, bezpośrednio zatrzymanym przez policję w nocy z piątku na sobotę, postawiono zarzuty uczestnictwa w bójce z użyciem niebezpiecznych narzędzi. Grozi im za to kara pozbawienia wolności do 8 lat. Trzem z pięciu zatrzymanych w sobotę wieczorem osobom postawione zostaną
najprawdopodobniej jedynie zarzuty zacierania śladów przestępstwa. Chodzi o samochód, którym bandyci uciekali z miejsca bójki. Gdy otoczony został przez policjantów z przeładowaną bronią, jeden z bandytów próbował drzwiami zmiażdżyć rękę funkcjonariuszowi. Ten oddał strzał, po którym rozleciała się szyba w drzwiach. Prawdopodobnie odłamki szkła uszkodziły oko jednemu z przestępców.

Zgłosił się on do szpitala z obrażeniami oka, stąd wiadomo, że był jednym z bandytów poszukiwanych przez policję. Policja znalazła samochód porzucony przy jednej z krakowskich dyskotek. Zabezpieczono znajdujące się w nim przedmioty służące gangsterom do walki - noże, maczety, kije bejsbolowe. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, do niedawna, po rozbiciu grup przestępczych "Krakowiaka" i "Marchewy" był spokój w Krakowie na rynku agencji towarzyskich. Teraz ludzie "Marchewy" znowu zaczęli działać na rynku krakowskiej prostytucji.

Zniknie z Krakowa - Zajęli się m.in. właścicielem dwóch agencji towarzyskich w Krakowie i hotelu przy ul. Spisackiej. Najpierw w agencji przy Kalwaryjskiej rozlali kwas masłowy. Gdy to nie poskutkowało, zagrozili właścicielowi, któr y w niedługim czasie rozwinął, jak się okazuje, całkiem dochodowy interes oparty na usługach seksualnych pracujących u niego "masażystek". Teraz zastanawia się, czy najlepszym rozwiązaniem dla niego nie będzie zniknięcie z Krakowa - tłumaczy nam jeden z krakowskich policjantów, znający sprawę. - Z informacji operacyjnych wynika, że pewne grupy przestępcze chciałyby rozkręcić zbieranie haraczy od agencji towarzyskich i prostytutek. Nie dopuścimy jednak do takiej sytuacji. Sprawdzimy każdy sygnał w tej sprawie. Na razie szukamy jeszcze kolejnych osób mających związek z nocnymi wydarzeniami w centrum Krakowa - mówi Leszek Górak, zastępca komendanta miejskiego policji w Krakowie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)