W mandacie napisano, że rowerzysta o 15 kilometrów przekroczył dopuszczalną prędkość i to było powodem kolizji ze stojącym pojazdem. Policjanci uznali, że gdyby jechał wolniej, to zauważyłby przeszkodę.
Do wypadku doszło przed rokiem. Tyle też czekał mężczyzna na to, aby sprawę rozstrzygnął sąd, odmówił bowiem zapłacenia mandatu i wzięcia na siebie odpowiedzialności, do której się nie poczuwał. Sędzia nie zastanawiał się długo, kto ma rację i uniewinnił pechowego rowerzystę. Co więcej okazało się, że to nie starszy człowiek spieszył się, lecz policjanci. Na mandacie nie wpisali jego nazwiska i był on od początku nieważny. (sm)
Marek Lehnert