30. rocznica śmierci Jima Morrisona
Grób Morrisona na paryskim cmentarzu (AFP)
Na paryskim cmentarzu Pere Lachaise kilka tysięcy osób zapaliło we wtorek świeczki i położyło kwiaty na grobie amerykańskiego piosenkarza Jima Morrisona, zmarłego w stolicy Francji przed 30 laty. Władze cmentarza, które oczekiwały przybycia 10-20 tysięcy wielbicieli muzyka, nie ogłosiły żadnej oficjalnej oceny, ale przedstawiciel policji powiedział, że przyszły "tysiące" ludzi.
Codziennie przed grobem Morrisona przewijają się setki osób. W rocznicę śmierci jest ich o wiele więcej. 10 lat temu policja musiała użyć gazu łzawiącego, żeby rozgonić zebranych. Pięć lat temu - chcąc uniknąć podobnych sytuacji - po prostu zamknięto cmentarz.
Wtedy kult Morrisona był w swym zenicie. Do kin akurat wszedł film Oliviera Stone`a The Doors - stwierdził dyrektor cmentarza Thierry Bouvier. Nie zamierzamy wyrzucać nikogo, tylko dlatego, że spił się do nieprzytomności - dodał.
We wtorek fani Morrisona zachowywali się spokojnie. W pobliżu grobu widać było tylko około 20 policjantów, którzy sprawdzali torby i plecaki w poszukiwaniu alkoholu, którego wnoszenie na cmentarz jest zabronione.
Na uroczystości rocznicowe do Paryża przybył Ray Manzarek, klawiszowiec "The Doors" oraz publicysta Danny Sugerman - jeden z autorów biografii Morrisona.
Jim Morrison zmarł 3 lipca 1971 roku w Paryżu w wieku 27 lat po przedawkowaniu narkotyków. Należał do najwybitniejszych przedstawicieli rocka lat 60. i 70. Był założycielem i liderem legendarnego zepołu "The Doors". Największe przeboje grupy to: "Raiders on the Storm", "People Are Strange", "Hello, I Love You", "Light My Fire". Morrison zmarł w wieku 27 lat. (mon)