Wielka Brytania opuści Unię? Ostra krytyka Camerona
Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz ostro skrytykował brytyjskiego premiera Davida Camerona za jego postawę wobec UE i obarczył Wielką Brytanię odpowiedzialnością za blokowanie reform w ramach Unii. - Coraz ściślejsza unia, do której zmierza Europa nie jest celem Wielkiej Brytanii - oświadczył w środę w Londynie brytyjski premier David Cameron podczas długo oczekiwanego przemówienia na temat przyszłego statusu swego kraju w Unii.
23.01.2013 | aktual.: 23.01.2013 11:53
- To właśnie oni - ci, którzy pokazują Europę palcem - ponoszą główną winę za wstrzymywanie (reform) w Europie - powiedział Schulz w wywiadzie dla radia Deutschlandfunk, dodając, że nie może zaakceptować takiej postawy Brytyjczyków.
Konieczne reformy, zmierzające do uczynienia UE bardziej wydajną, demokratyczną, przejrzystą i mniej zbiurokratyzowaną, nie doszły do skutku właśnie przez Wielką Brytanię - podkreślił niemiecki polityk.
- Cameron chciałby zredukować UE tylko i wyłącznie do wspólnego rynku, a nie chce, by Bruksela była odpowiedzialna chociażby za klimat - powiedział Schulz.
Jak podkreślił, Cameron odrzuca unijne kompetencje w sprawach, których w XXI wieku żadne państwo nie jest w stanie rozwiązać w pojedynkę. Przemówienie Camerona nie jest konstruktywną krytyką pod adresem UE, lecz gestem pod adresem prawego skrzydła jego partii - ocenił polityk niemieckiej SPD.
"Chcemy lepszych warunków w UE"
David Cameron oświadczył podczas wygłoszonego w Londynie przemówienia, że jeśli w 2015 roku wygra wybory, to przed rokiem 2017 przeprowadzi referendum w sprawie pozostania Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. - Będzie to referendum za lub przeciw - powiedział premier i podkreślił, że jeśli Wielka Brytania zdecyduje się na wyjście, nie będzie już powrotu.
- Coraz ściślejsza unia, do której zmierza Europa nie jest celem Wielkiej Brytanii - oświadczył w Londynie brytyjski premier podczas długo oczekiwanego przemówienia na temat przyszłego statusu swego kraju w Unii.
Cameron powiedział, że jego rząd będzie dążył do renegocjacji stosunków Wielkiej Brytanii z UE, a wynik przedstawi wyborcom do aprobaty w referendum przed końcem 2017 r.
- W najbliższym manifeście wyborczym w 2015 r. Partia Konserwatywna zwróci się do wyborców o udzielenie mandatu (dla przyszłego konserwatywnego rządu - przyp.red.) na wynegocjowanie nowego układu z naszymi europejskimi partnerami w następnej kadencji parlamentu - zapowiedział.
Następne wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii są zaplanowane na wiosnę 2015 roku.
- Gdy będziemy mieli nowy, wynegocjowany układ rozpiszemy referendum, w którym proste pytanie będzie dotyczyć pozostania w UE na nowych warunkach, bądź wyjścia z UE - dodał.
- Będzie to referendum za lub przeciw - powiedział premier i podkreślił, że jeśli Wielka Brytania zdecyduje się na wyjście, nie będzie już powrotu.
On sam będzie namawiał do pozostania: "nigdy nie poprę podniesienia zwodzonego mostu i nie wycofam się ze świata. Nie jestem brytyjskim izolacjonistą, ale chcę lepszych warunków członkostwa dla kraju".
Premier Wielkiej Brytanii przypomniał, że niegdyś głównym celem UE było zapewnienie pokoju. - Dziś głównym celem UE jest nie zdobycie pokoju, ale dobrobytu - ocenił. I oświadczył: "coraz ściślejsza unia, do której zmierza Europa nie jest celem Wielkiej Brytanii".
Zdaniem Camerona Wielka Brytania musi pozostać w centrum wspólnego rynku. - Potrzebujemy struktury, która uwzględni różnorodność państw członkowskich Unii - powiedział. - Mamy wizję nowej Unii Europejskiej, wspólnie musimy wprowadzić reformy - dodał. Zapowiedział przy tym, że Wielka Brytania chce pozostać w zreformowanej UE, ale nie będzie częścią strefy euro. - Elementem budującym wspólnotę w UE jest wspólny rynek, a nie wspólna waluta - tłumaczył. Dodał, iż bez reform w Unii Europejskiej Wielkiej Brytanii grozi "wypchnięcie w stronę wyjścia".
Cameron zarysował też swoją "pozytywną wizję" UE, której najważniejszymi elementami są "elastyczność, zdolność adaptacji i otwartość". Za najważniejsze zadanie Unii uznał "ochronę spójności wspólnego rynku" i podnoszenie konkurencyjności gospodarki.
Wskazał, że narodowe parlamenty pozostają źródłem demokracji i ich rola powinna być większa; stosunki państw członkowskich z Brukselą nie mogą polegać na tym, że nieustannie rozbudowuje ona swoje prerogatywy ich kosztem.
Cameron dodał, że po 2015 roku będzie chciał, by jego kraj wystąpił z części unijnych polityk.
Według niego kryzys zadłużenia zmieni strefę euro "być może nie do poznania".
- UE musi zająć się sprawą nieefektywnego procesu podejmowania decyzji - zaznaczył.
- Rozczarowanie opinii publicznej wobec UE jest rekordowo wysokie. Ludzie czują, że organizacja zmierza w kierunku, którego nigdy nie zaaprobowali. Nie podoba im się ingerencja UE w ich narodowe życie, a niektóre regulacje uważają za zbędne - tłumaczył.
Jego zdaniem "Unia postrzegana jest jako organizacja decydująca za ludzi, a nie jako organizacja działająca z myślą o nich".
Cameron podkreślił, że chce, by jego kraj pozostał w zreformowanej Unii Europejskiej jako "zaangażowany i aktywny" członek. Za niebezpieczne dla UE uważa Cameron jednowymiarowe myślenie i traktowanie myślących inaczej jak "heretyków". Historia Europy uczy, że ludzie wyklinani jako heretycy mieli rację z perspektywy czasu - zauważył.
Szara eminencja Partii Pracy lord Mandelson uznał przemówienie Camerona za ukłon w stronę eurosceptyków w jego własnej partii. Publicysta "Daily Telegrapha" Toby Young sądzi, że Cameron chce powstrzymać marsz antyeuropejskiej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa.
Mats Persson - dyrektor ośrodka badawczego Open Europe - sądzi, że przemówienie Camerona jest silnym i przekonującym argumentem za reformą UE. Inni komentatorzy uważają, iż jest to pierwsze przemówienie Camerona w kampanii wyborczej 2015 r; wyborcy, którzy chcą referendum ws. UE dostali wskazówkę, na kogo głosować.