Wałęsa: 50 tysięcy euro od Libertas? Mało
Lech Wałęsa, który od piątku tłumaczy się z udziału w rzymskim kongresie eurosceptycznej partii Libertas, że za wystąpienie dostał pieniądze - czytamy w "Rzeczpospolitej". Zapytany przez dziennikarza, czy mogło chodzić o 50 tysięcy euro, odpowiada: Tak nisko mnie cenicie? Pan musi rok pracować na to, co ja zarobię za jeden wykład.
– W Polsce zarabiam około 3 tysięcy złotych, to mi nie wystarcza. Muszę przecież utrzymać dom i znośnie żyć - powiedział Wałęsa.
Według informacji „Rzeczpospolitej” Ganley o spotkanie z byłym przywódcą „Solidarności” starał się już w styczniu podczas swojego pobytu w Polsce. Początkowo – jak twierdzą nasi informatorzy – były prezydent był niechętny, ale przekonało go to, że Ganleya przyjął na audiencji kardynał Stanisław Dziwisz, metropolita krakowski. Pojawiły się też spekulacje, że do udziału w zjeździe miał namawiać Wałęsę były lider LPR Roman Giertych.
Głównym celem Libertas - stowarzyszenia założonego przez irlandzkiego multimilionera Declana Ganleya (przeciwnika Traktatu Lizbońskiego) - ma być budowa europejskiej partii politycznej, zdolnej odnieść sukces w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Głównymi punktami programu Libertas jest zwalczanie biurokracji oraz działania na rzecz ograniczenia deficytu demokracji w UE. Libertas ma oddziały w wielu państwach Unii Europejskiej. Na początku lutego br. polski oddział stowarzyszenia otwarto w Warszawie.
Ganleyowi przypisuje się istotną rolę w odrzuceniu przez Irlandczyków w ubiegłorocznym referendum unijnego Traktatu z Lizbony.
Lech Wałęsa chwalił szefa partii Libertas, irlandzkiego milionera Declana Ganleya. - Ten szef ma intelekt, ten szef ma pomysły, ja temu szefowi uwierzyłem - mówił.
Wystąpienie Wałęsy było kilka razy przerywane okrzykami z sali w języku polskim: "Lechu Bolek" i "zdrajca". Wałęsa zareagował bijąc brawo i dyskutował z zebranymi.