"W imieniu Polski przepraszam wdowę po gen. Błasiku"
- Jestem bardzo poruszony i przepraszam w imieniu państwa polskiego wdowę po śp. gen. Błasiku, za to, że państwo polskie nie potrafiło stanąć w obronie jego honoru. Mam nadzieję, że innym politykom starczy odwagi by zrobić to samo - powiedział Zbigniew Girzyński (PiS), komentując informacje przedstawione przez prokuraturę wojskową ws. nowych faktów dotyczących śledztwa smoleńskiego.
16.01.2012 | aktual.: 16.01.2012 16:22
- Najprawdopodobniej gen. Błasika w ogóle nie było w kokpicie samolotu, w związku z tym, cały spektakl zrobiony przez panią Anodinę (szefową rosyjskiego MAK - przyp.red) kładzie się cieniem na nasze państwo, które nie broniło jego honoru - dodał poseł PiS.
- Jak ktoś chce, to niech przeprasza - komentuje z kolei Leszek Miller (SLD). - Uważam, że gen. Błasik przynajmniej raz naruszył procedurę, wtedy kiedy wyręczył dowódcę samolotu i składał meldunek prezydentowi Kaczyńskiemu, a to oznacza, że przejmuje się dowództwo nad samolotem - dodał przewodniczący SLD. Leszek Miller podkreślił, że źródeł tej tragedii należy szukać w Warszawie, a nie w Smoleńsku, ta konferencja niczego nie wniosła.
- Nie widzę powodu, byśmy dzisiaj popadali w przesadę przy ocenie zdarzenia, ta konferencja nie zmienia przyczyn katastrofy ustalonych przez komisję Millera - mówi natomiast Andrzej Halicki (PO) odpowiadając na pytanie, czy premier powinien przeprosić, czego domaga się m.in. PiS.
- To jest kwestia empatii i kultury, żeby przepraszać. Ewa Błasik przez rok była pozostawiona sama sobie, bez żadnego wsparcia, dopiero dzisiaj odchodzi stres. Oczekuję chociaż deklaracji od premiera, że wyjaśni dlaczego doszło do takiej sytuacji wokół gen. Błasika - powiedział z kolei pełnomocnik wdowy Bartosz Kownacki.
W poniedziałek Naczelna Prokuratura Wojskowa przedstawiła opinię biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Sehna, którzy pracowali nad ekspertyzą fonoskopijną czarnych skrzynek Tu-154M. Ekspertom nie udało się odczytać wszystkich wypowiedzi z kokpitu samolotu, ale wyodrębniono wypowiedzi 17 osób. Wśród zidentyfikowanych słów nie ma wypowiedzi gen. Andrzeja Błasika.
Płk Ireneusz Szeląg, szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie przyznał, że materiał dowodowy nie zawiera opinii jednoznacznie wskazującej, że dowódca Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik był w kokpicie Tu-154M. Dodał, że nie ma dowodów, które pozwalałyby jednoznacznie potwierdzić lub wykluczyć obecność gen. Błasika w kokpicie.
Szeląg na pytanie, do kogo należy głos, zakwalifikowany przez raport Millera jako należący do gen. Błasika, stwierdził, że "są niezidentyfikowane wypowiedzi osób spoza załogi także w końcowej fazie lotu".
Z raportu komisji Millera wynika, że gen. Błasik pojawił się w kabinie załogi o godz. 8.36 (czasu polskiego). W raporcie podano przypuszczenie, że Błasik pojawił się w kokpicie po tym, jak dyrektor protokołu dyplomatycznego MSZ Mariusz Kazana, który wcześniej rozmawiał z załogą, poinformował go o złych warunkach atmosferycznych. Z kolei według MAK gen. Błasik na dwie minuty przed katastrofą, przebywając w kabinie, o godz. 8.39 wyjaśniał komuś, do czego służy mechanizacja skrzydła. Jak napisano w raporcie MAK, głos Błasika zidentyfikowali polscy specjaliści na tle czytania karty kontrolnej przez załogę.