PolskaGóral ze swastyką w klapie

Góral ze swastyką w klapie

12 listopada 1939 roku do Zakopanego przyjechał generalny gubernator Hans Frank. Był pewny, że będzie powitany ze wszystkimi honorami. To właśnie tu, na Podhalu, grupa górali otwarcie popierała najeźdźców. Goralenvolk to ciemna i bolesna karta w historii Podhala.

Kilka dni wcześniej Hans Frank w swojej siedzibie na Wawelu przyjął delegację górali. Ubrani w odświętne stroje, na czele z Wacławem Krzeptowskim, przybyli, aby wręczyć Frankowi złotą ciupagę i poddańczą deklarację. 12 listopada 1939 roku Krzeptowski powitał generalnego gubernatora w Zakopanem słowami: "Meine liebe Kamaraden, dwadzieścia lat jęczeliśmy pod polskim panowaniem, a teraz wracamy pod skrzydła wielkiego narodu niemieckiego".

Wacław Krzeptowski przekonany o militarnej przewadze Niemiec, człowiek ambitny, oportunista, który pozował do zdjęć z hitlerowskim wąsikiem, ale też znany i szanowany działacz Stronnictwa Ludowego na Podhalu, krewny słynnego Jana Krzeptowskiego Sabały, stanął po stronie okupanta. Krzeptowski razem z doktorem prawa i germanofilem Henrykiem Szatkowskim oraz Witalisem Wiederem, Józefem Cukrem, Stefanem i Andrzejem Krzeptowskimi, rozpoczął krzewić idee goralenvolku (narodu góralskiego).

Niemcy z chwilą wkroczenia na Podhale podjęli akcję uświadamiającą górali w ich odrębności etnicznej od Polaków. Himmler uzasadniał to w liście do führera: "Musimy starać się uszanować i podtrzymywać jak najwięcej odrębnych narodowości, (w naszym interesie leży) rozbicie ich na niezliczone małe odłamy i cząstki". Himmler oczekiwał, że rozbijając naród od środka pozbędzie się Ukraińców, Górali (pisał ich wielka literą), Łemków i Polaków.

Podwaliny pod ten plan położono już w latach 30. XX wieku, kiedy to niemieccy antropolodzy i etnografowie, analizując historię ludów Europy wyodrębnili naród góralski i wywiedli go od germańskich Gotów. W 1940 roku powołano Instytut Niemieckich Prac Wschodnich, a w nim Sekcję Rasy i Badań Narodowościowych, której pracownicy prowadzili badania terenowe m. in. w Zakopanem i okolicach wśród dzieci i dorosłych. Naukowcy badali góralski typ urody, język, budownictwo, ubiór, sztukę i wszędzie doszukiwali się podobieństw do plemion germańskich. Odnaleźli je np. w typach spinek do ubrań (pierwsza praca na ten temat była autorstwa Polaka prof. Włodzimierza Antoniewicza), a także swastyce – motywie zdobniczym zwanym w tym rejonie „krzyżykiem niespodzianym”, nazwach niektórych wsi, jak Waksmund czy Szlembark czy zakopiańskim stylu architektonicznym.

Niemiecka inicjatywa - Górale to mniejszość narodowa, której bliżej do Niemców niż do Polaków - rozpowszechniona przez odpowiednią propagandę znalazła na Podhalu podatny grunt i zwolenników, którzy nie czuli silnych związków z Polską i z entuzjazmem przystąpili do współpracy z okupantem. O tym, że to właśnie Niemcy byli w XIII wieku pierwszymi osadnikami na Podhalu pisał w niemieckim czasopiśmie w 1939 roku dr Henryk Szatkowski (podpisany jako Heinrich) – główny ideolog Goralenvolku w Polsce.

Z teorii, w których z taką naiwnością uwierzyli niektórzy górale, drwili sami Niemcy. W 1943 roku wyższy dowódca SS i policji w GG pisał do szefa Głównego Urzędu SS: "(Górale) w żaden sposób nie różnią się od Polaków, a nawet przeciwnie, na podstawie naszych trwających 3,5 roku obserwacji ocenić ich należy znacznie gorzej niż Polaków. (...) Na Pańskie pytanie, w jakim stopniu górale potrafią porozumiewać się po niemiecku, mogę powiedzieć jedynie posługując się słowem Vodka".

Jednak Wacław Krzeptowski był przekonany o konieczności kolaboracji. Pod koniec listopada 1939 roku reaktywował Związek Górali (wielu przedwojennych członków odmówiło udziału), a w 1942 roku utworzył Komitet Góralski z główną siedzibą w Zakopanem i oddziałami rejonowymi. Akt założycielski Komitetu nie pozostawiał wątpliwości co do przekonań politycznych jego twórców: "W 10. roku rządów Wodza Adolfa Hitlera (...) został założony Komitet Góralski pod przewodnictwem Krzeptowskiego Wacława". Komitet miał się zajmować gospodarką, kulturą, oświatą i pomocą biednym. Faktycznie, wspierał politykę hitlerowców.

Związek Górali i Komitet Góralski miały podsycać wśród Podhalan poczucie odrębności wobec Polski, a wspierać wszelkie działania świadczące o związkach Goralenvolku z III Rzeszą. Pierwszym takim wydarzeniem była zorganizowana przez hitlerowców we wrześniu 1939 roku góralska pielgrzymka na Jasną Górę, potem spotkania z Hansem Frankiem na Wawelu i w Zakopanem oraz włączenie się w wizytę Himmlera w Zakopanem w styczniu 1940 roku. Kolejną akcją był spis ludności (trzeba było określić narodowość: Niemiec, Góral, Ukrainiec, Polak, Żyd, Cygan) - tu członkowie Komitetu Góralskiego fałszowali dane i pod groźbą wysiedleń zmuszali górali do wskazywania pochodzenia góralskiego. Kiedy jakiś czas później wymieniano stare dokumenty tożsamości na kenkarty, dla górali przygotowano specjalne kenkarty góralskie. Komitet robił wszystko, żeby przyjęło je jak najwięcej Podhalan, ale w rezultacie było to 25 tys. osób (na 150 tys. mieszkańców regionu). Komitet objął opieką powołane przez Niemców szkoły z językiem „góralskim” jako
wykładowym, np. Góralska Szkoła Ludowa (Goralische Volksschule), a także założył klub sportowy, który organizował zawody wspólnie z Niemcami. Krzeptowski obiecał także utworzenie góralskiego legionu Waffen-SS. Zorganizował 300 osób, z których połowę niemieccy lekarze odrzucili z powodów zdrowotnych. Zaledwie kilku z nich znalazło się ostatecznie w SS, większość zdezerterowała lub została odrzucona, niektórzy trafili do Oświęcimia lub na roboty.

Oczywiście nie wszystkim podobała się działalność Związku Górali. Jan Krzeptowski-Bohac i Julian Rajtar, którzy Krzeptowskiego i Cukra nazwali zdrajcami, trafili do Oświęcimia. Taki sam los spotkał Józefa Deca, który powiedział: „prezes za wcześnie Niemcom stawia herbatę i wódkę”. W 1941 roku powstała Konfederacja Tatrzańska, której założycielem i przywódcą był Augustyn Suski. „Honor nakazuje, by Goralenvolk został zdławiony przez samych Podhalan” - powiedział Suski, którego ta deklaracja kosztowała życie.

Goralenvolk pomimo widocznych działań nie zdobył wielkiego poparcia. Dlatego wielu działaczy związku uciekło razem z Niemcami. Inni mieli po wojnie procesy i trafili do więzień. Wacław Krzeptowski został stracony przez AK. Przed śmiercią prosił wykonującego wyrok Tadeusza Studzińskiego:

"- Kulę mi dajcie, panie poruczniku, kulę...
- Kula to śmierć honorowa. Zdrajcy na nią nie zasługują”.

Powieszonego Krzeptowskiego rodzina odcięła od gałęzi na Kalatówkach następnego dnia koło 13. Przy ciele znaleziono list: "Ja niżej podpisany Wacław Krzeptowski urodzony 1897 roku dnia 24 czerwca w Kościeliskach przekazuję cały swój nieruchomy i ruchomy majątek uwidoczniony w księgach hipotecznych w Zakopanem na rzecz oddziału partyzanckiego Kurniawa grupy Chełm AK z własnej nieprzymuszonej woli, jako jedyne zadośćuczynienie dla narodu polskiego za błędy i winy popełnione przez mnie wobec polskiej ludności Podhala w okresie okupacji niemieckiej od roku 1939 do 1945. Kościelisko, 20 stycznia 1945, 22.30".

Marta Tychmanowicz specjalnie dla Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (889)