PolskaTacy naprawdę są Polacy! Jesteś zaskoczony?

Tacy naprawdę są Polacy! Jesteś zaskoczony?

Jak postrzegają Polaków inne narody? W latach 90. uważano, że jesteśmy nieskuteczni, słabo wykształceni i mało zaradni. Czy taka opinia utrzymuje się do dziś? O tym, jak nas widzą inni, a także jak sami siebie postrzegamy, rozmawiamy z prof. Krystyną Skarżyńską ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.

WP:

Anna Korzec: Co to znaczy "być Polakiem"?

Prof. Krystyna Skarżyńska:Dzisiaj ludzie sami określają swoją tożsamość, na własny sposób definiują, kim są. Nie ma więc jednej powszechnie akceptowanej charakterystyki polskości, chociaż większość z nas używa tej kategorii przy wskazywaniu społecznej przynależności. „Polskość” odczuwamy subiektywnie, jako członkostwo w pewnej kulturowej rzeczywistości symbolicznej, związek z określonymi wartościami. Jednak różnimy się co do tego, z jakimi wartościami chcemy się utożsamiać. Niektórzy widzą kwintesencję polskości w trwałym (i odpornym na przeszkody) realizowaniu wartości europejskich: wolności, równości i braterstwa (nazywanego często solidarnością), inni przypisują sobie rolę niezłomnego obrońcy tradycyjnych wartości narodowych (zwłaszcza niepodległości) i katolickich. W związku z tym – dla jednych bycie Polakiem oznacza jednocześnie bycie nowoczesnym Europejczykiem, dla drugich – tradycyjnym katolikiem. Jedni nastawieni są na szukanie podobieństw z innymi i cenią sobie europejską wspólnotę; inni szukają
odrębności, pełnej suwerenności Polski i niechętnie patrzą na europejską integrację. Badania pokazują, że w ostatnich 15 latach spada liczba osób, które wiążą poczucie polskości i patriotyzm z katolicyzmem.

WP:

Czy są nacje, które są do nas pod jakimś względem bardzo podobne?

Badacze społeczeństw od lat próbują opisać różnice i podobieństwa między różnymi kulturami, narodami i grupami etnicznymi. Szuka się różnic nie tylko w obrębie akceptowanych wartości, ale także w cechach osobowości czy zachowania w sytuacjach społecznych. Wygląda na to, że nie ma żadnego spójnego „narodowego charakteru”, czyli zbioru charakterystyk, które systematycznie różnią nas od innych narodowości. Jest sporo badań, które próbowały pokazać pewne podobieństwo społeczeństw postkomunistycznych i ich odrębność od innych. Wydaje się, że łączy je cynizm wobec świata polityki, który skutkuje biernością obywatelską, zgeneralizowaną nieufnością oraz niskim zadowoleniem z życia. Ale w tej grupie są także różnice. Polacy coraz częściej deklarują zadowolenie w różnych obszarach swego życia, a także stopniowo stają się bardziej ufni. Inne badania, przeprowadzone kilka lat temu w 51 krajach świata, pokazały, że Polacy podobnie jak Rosjanie, Słowacy - ale także i Francuzi - są wysoko neurotyczni. Wyraźnie różnimy się
jednak w tym zakresie od Niemców. Jeszcze inni badacze zwracają uwagę na różnice w sposobie wyrażania emocji. Tutaj zauważono, że Polakom dużo łatwiej przychodzi wyrażanie emocji negatywnych niż pozytywnych. Jednak niezależnie od tego, czy i jak różnią się od siebie poszczególne narodowości, istnieją utrwalone, schematyczne ich wizerunki, czyli narodowe stereotypy.

WP: W opisanych w Pani książce badaniach holenderskich psychologów – Phalet i Poppe z 1997 roku młodzi Europejczycy z Rosji, Białorusi Bułgarii, Węgier, Czech i Polski określili nasz naród jako „cnotliwych przegranych”. Jak rozumieć to stwierdzenie? W mediach przebijają się zwykle obrazy Polaka - świetnego pracownika albo złodzieja. Często cierpiętnika. Ale żeby „przegranego”?

Stereotypy i autostereotypy narodowe, podobnie jak wizerunki innych ludzi, opierają się na percepcji i ocenie dwóch kategorii cech: sprawnościowo – kompetencyjnych oraz dotyczących relacji społecznych (cech wspólnotowych i moralnościowych). W połowie lat 90. ubiegłego wieku Polacy byli spostrzegani przez innych Europejczyków jako moralni, niekonfliktowi, nastawieni na tworzenie altruistycznych relacji z innymi ludźmi. Jednocześnie opisywano nas jako nieskutecznych, słabo wykształconych, nie posiadających kompetencji, które umożliwiają radzenie sobie we współczesnym świecie. Ten stereotyp nazwano „cnotliwymi przegranymi”. Natomiast my sami opisywaliśmy siebie już wtedy jako „wygrywający grzesznicy”: przypisywaliśmy sobie większą sprawność i kompetencji, ale też większą konfliktowość, skłonność do rywalizacji i niemoralnego postępowania. Dzisiaj nasz autostereotyp jest zdecydowanie „sprawnościowy”: jesteśmy przekonani, że dzięki własnemu wysiłkowi i pomysłowości osiągnęliśmy wyższy poziom życia. Wierzymy w
swoje umiejętności, zdobywamy wykształcenie, podróżujemy, poszerzamy nasze horyzonty. Za granicą cenią nas jako dobrych pracowników. Przekonanie, że jesteśmy narodem pokrzywdzonym i krzywdzonym przez innych i żyjemy w oblężonej twierdzy, żywi dzisiaj niewielu Polaków. A obywatele wielu innych państw uważają nas za zwycięzców nie tylko w zmaganiach z nowym ustrojem, ale i z aktualnym kryzysem.

WP: Czy autostereotyp może się zmieniać w zależności od rodzaju grupy, z którą się identyfikujemy? Najprostszy przykład - marsze i manifestacje organizowane 11 listopada. Wydaje się, że inaczej polskość definiują organizatorzy „Marszu Niepodległości”, a inaczej "Kolorowej Niepodległej"...

Tak, autowizerunek czy stereotyp grupowy skłania członków grupy albo do jego potwierdzania (gdy wydaje się pozytywny i pozwala realizować cele grupy), albo zaprzeczania (gdy wydaje się szkodzić grupie). Stereotyp grupy może być odmienny od autowizerunku. Członkowie organizacji nacjonalistycznych sądzą o sobie, że bronią niepodległości i odrębności. W ich myśleniu centralną wartością jest jednolity naród, rozumiany – mniej lub bardziej świadomie w różnych organizacjach - jako etniczna wspólnota krwi i genów. Każda inna identyfikacja, która ustala nowe podziały i porównania, jest zagrożeniem dla narodowej jedności, „osłabia siły narodu”. Dlatego nacjonaliści nie lubią feministek, homoseksualistów i każdej grupy mniejszościowej, która wyraźnie podkreśla swoją tożsamość i prawo do wyrażania swojej odrębności.

WP:

A opinia publiczna dostrzega w nacjonalistycznych ruchach zagrożenie.

I nie bez racji – po pierwsze, widoczna jest niechęć tych ruchów do Unii Europejskiej. Po drugie, większość jest zaniepokojona faktem, że nacjonaliści uprawiają swego rodzaju „kult siły” i używają przemocy fizycznej zamiast innych argumentów w sporze. Po trzecie, aktywni przeciwnicy nacjonalistów są właśnie „kolorowi”, czyli różnorodni, i traktują ową różnorodność jako cenną wartość, której chcą bronić. Widzą w niej źródło innowacyjności, twórczej zmiany, ciekawego życia. A to niepokoi tradycyjnie myślących nacjonalistów, którzy dostrzegają w „kolorowych” niebezpieczną niefrasobliwość, zabawowość i lekceważenie zewnętrznych zagrożeń. Europa przeżywa trudny moment, co dla narodowców jest znakiem, że trzeba być przygotowanym do walki o swoje. Wsparcie znanych polityków i innych osób publicznych, na przykład dziennikarzy, jest dla nacjonalistów sygnałem, że ich obawy nie są nieuzasadnione, i że mają potężnych obrońców. Natomiast łatka „zabawowych” przyczepiona ich przeciwnikom, skłania „kolorowych” do
pokazania, że i dla nich udział w manifestacjach to nie tylko zabawa, że są gotowi, aby bronić swoich przekonań. Gdyby te dwie grupy mogły spokojnie porozmawiać, okazałoby się, że w kilku ważnych kwestiach doszłyby do porozumienia. Ale niestety, kolejny 11 listopada będzie okazją do wykazania się odpornością na ataki i demonstracją siły fizycznej, a nie siły argumentów.

WP: „Uznajemy, że naród jest najważniejszą wartością doczesną. Pierwsza po Bogu służba należy się własnemu narodowi” - czytamy w deklaracji ideowej Młodzieży Wszechpolskiej. Co sprawia, że ludzie tak mocno identyfikują się ze swoim narodem? Gdzie kończy się patriotyzm, a zaczyna nacjonalizm?

Nacjonaliści zwykle deklarują przywiązanie do historii, chociaż niewiele wiedzą o dziejach własnego kraju. Cenią bohaterów i miejsca uświęcone krwią obrońców ojczyzny. Chętnie uczestniczą też w manifestacjach ku czci „poległych w słusznej sprawie”. Jednocześnie odrzucają fakty, które nie pasują do ich wyidealizowanego obrazu Polski i Polaków. Nacjonaliści czują się ochroniarzami narodowej pamięci i narodowej dumy, niewiele natomiast robią dla poprawy obecnej sytuacji w kraju. Ich sentymentalne przywiązanie do polskości nie idzie w parze z lepszą znajomością funkcjonowania instytucji państwowych, norm prawnych, nie wiąże się też z aktywnością prospołeczną. Z badań wynika, że nacjonaliści koncentrują się na zagrożeniach, dlatego akceptują silną władzę, domagają się surowych kar za wykroczenia przeciwko tradycyjnym normom grupowym, nie tolerują imigrantów, homoseksualistów, mniejszości obyczajowych. Są nieufni. Młodzi nacjonaliści często są w złej sytuacji ekonomicznej, mają niskie wykształcenie, innymi słowy -
dysponują małymi zasobami poznawczymi i społecznymi. Narodowa identyfikacja jest dla nich często niemal jedyną formą społecznej tożsamości. Ciekawe, że jest to identyfikacja z niezbyt dobrze zdefiniowanym „narodem”, a nie „państwem”. Współczesne państwo jest dla polskiego nacjonalisty ciągle źródłem krzywd i opresji. W każdym współczesnym społeczeństwie są grupy, które można określić jako bardziej lub mniej nacjonalistyczne. Jednak im gorsza ogólna sytuacja materialna w danym państwie, bardziej widoczne nierówności i bezrobocie – tym więcej osób i grup, które mogą prezentować nacjonalistyczne przekonania i postawy.

Rozmawiała Anna Korzec, Wirtualna Polska

Prof. Krystyna Skarżyńska jest psychologiem, wykładowcą w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej i kierownikiem Pracowni Psychologii Politycznej Polskiej Akademii Nauk. Zajmuje się analizą zachowań oraz postaw społecznych i politycznych.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (494)