"PiS uważa, że lekarz powinien pracować za darmo"
W głowach polityków PiS pokutuje myśl, że lekarz i pielęgniarka powinni pracować za darmo, w kamaszach - powiedział premier Donald Tusk podczas sejmowej debaty nad wnioskiem PiS o wotum nieufności dla minister zdrowia Ewy Kopacz.
26.05.2011 | aktual.: 26.05.2011 15:02
- Rozmawiamy dziś o prawach pacjentów, ludzi chorych i działaniach rządu, a w szczególności minister zdrowia Ewy Kopacz, by te prawa były uznawane w Polsce za jeden z najważniejszych interesów publicznych - mówił premier Donald Tusk w debacie nad odwołaniem Kopacz.
Premier przypomniał, że gdy rząd PiS i ówczesny minister zdrowia Zbigniew Religa przedstawiał projekt reformy służby zdrowia, przy różnych szczegółowych zastrzeżeniach, zarówno PO, jak i Kopacz, uważała, że większość tych spraw jest warta rozważenia. - Te plany, ale także działania, jakie podjął prof. Religa, dotyczyły uzdrowienia kondycji finansowej szpitali poprzez ich komercjalizację - podkreślił premier.
Nawiązał w ten sposób dla obecnego sprzeciwu PiS wobec koncepcji komercjalizacji służby zdrowia.
- Do dzisiaj pokutuje w waszych głowach taka myśl, że lekarz i pielęgniarka powinni pracować za darmo, w kamaszach, a od czasu do czasu trafiać do więzienia pod fałszywym oskarżeniem. Ja wiem, że to był wasz pomysł na opiekę zdrowotną - mówił Tusk do polityków PiS.
Ocenił, że Prawo i Sprawiedliwość - za swoich rządów - w ogóle nie myślało o pacjencie. - Wasze działania dotyczące służby zdrowia doprowadziły nie tylko do dramatycznych skutków - jeśli chodzi o finansowanie ochrony zdrowia i kondycję zawodów, tych ludzi, którzy poświęcają się pacjentowi, ale co gorsze, polscy lekarze wyliczyli, ile ludzi umarło z tego powodu, że np. transplantologia, dzięki waszej działalności, legła praktycznie w gruzach w latach 2005-2007 - zaznaczył szef rządu.
Jak dodał, to są konkretne ludzkie żywoty. - Tych ludzi już nie ma, dzięki wspaniałej pracy niektórych polityków reprezentujących ugrupowanie, które dzisiaj zgłasza wotum nieufności - zauważył premier.
- Wystarczy spytać polskich pacjentów, pielęgniarki, lekarzy, jak wyglądała służba zdrowia, kondycja tych zawodów, polskich szpitali w 2007 roku (za rządów PiS), czy naprawdę nie pamiętacie, jak wyglądały nastroje wśród tych, którzy nie tylko pracują w polskich szpitalach, ale także wśród tych, którzy liczą na opiekę w polskich szpitalach - mówił Tusk.
- Nigdy nie będziemy mieli pełnej satysfakcji ze stanu służby zdrowia. Wiadomo, że ochrona zdrowia będzie zawsze jednym z najtrudniejszych tematów w każdej debacie publicznej w każdym kraju - mówił Donald Tusk.
Zwracając się po posłów PiS, premier powiedział: - Wasze podejście do ochrony zdrowia przypomina podejście do innych dziedzin życia. Skutkiem tego podejścia było pod koniec roku 2007 dramatyczne niezadowolenie ze swojej sytuacji polskich pacjentów, lekarzy, pielęgniarek i pielęgniarzy.
Zdaniem Tuska debata i nawet "najbardziej płomienne wystąpienia i tak nie będą wiele warte przy tym, jak oceniają minister Kopacz pacjenci". - Życzę wszystkim ministrom zdrowia, aby ocena nie polityków, a pacjentów, pielęgniarek i lekarzy była taka, jakiej dopracowała się minister Kopacz po tych czterech latach - powiedział szef rządu.
- Trzeba naprawdę mieć odwagę, mieć gotowość do poświęcenia, kwalifikacje, żeby sprawować urząd, jak to robi minister Ewa Kopacz i tak wyraźnie odróżniać się od poprzedników - mówił premier w sejmie podczas debaty nad wnioskiem PiS o odwołanie szefowej resortu zdrowia.
Nawiązując do decyzji o niezakupieniu szczepionek przeciwko grypie A/H1N1, szef rządu przypomniał, że Kopacz "jako jedyna w Europie postawiła się firmom farmaceutycznym, a po kilku miesiącach zbierała gratulacje ze wszystkich stolic, które dały się namówić na ten dziwny biznes".
- Panowie, stający dzisiaj za wnioskiem o odwołanie minister Kopacz, tchórzliwie stanęli po stronie silnej, dysponującej gigantycznymi pieniędzmi machiny propagandowej, a nie po stronie polskiego pacjenta i polskiego podatnika - mówił premier. - Tamta sytuacja jest figurą, która opisuje działania tych, którzy dzisiaj stają za wnioskiem o odwołanie minister Kopacz - dodał.
Tusk zwrócił też uwagę, że Kopacz była w Moskwie w "najtrudniejszych momentach" przy identyfikacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej. - O wiele łatwiej było tutaj "przywalić" pani minister, a ci, którzy noszą spodnie, powinni prezentować w sytuacjach krytycznych przynajmniej tyle samo odwagi, twardości, jak te, które noszą spódnice i sukienki - dodał.
Premier nawiązał też do wystąpienia Bolesława Piechy (PiS), który prezentował wniosek o wyrażenie Kopacz wotum nieufności. - Jakże dwuznacznie brzmią słowa posła Piechy, kiedy mówi o mętnej wodzie i interesach, jakie łatwiej robić w mętnej wodzie. Tylko przez potrzebę powściągliwości, bo trzeba rozmawiać o pacjentach, a nie o politykach, nie będę przypominał wszystkich okoliczności sprawowania urzędu przez dzisiejszego wnioskodawcę - podkreślił szef rządu.
Kopacz: PiS traktuje pacjentów jak amunicję"
Minister zdrowia Ewa Kopacz mówiła w sejmie, że PiS, które złożyło wniosek o jej odwołanie, traktuje pacjentów jako "amunicję wyborczą". Straszycie pacjentów prywatyzacją - zarzuciła opozycji.
Kopacz powiedziała, że proponuje prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu debatę na temat sytuacji w ochronie zdrowia. - Być może prezes jest wprowadzany przez złych ludzi w błąd co do tego, co się w tym systemie dzieje - mówiła minister zdrowia.
Według Kopacz PiS krytykuje każde jej działanie mające na celu poprawę jakości leczenia, a tym samym losu polskich pacjentów. - Opozycja nie może mi odebrać osobistego szacunku do pacjentów i determinacji w walce o ich dobro - podkreślała podczas sejmowej debaty. Dodała, że wierzy, iż reforma, którą proponuje PO, przyczyni się do naprawy systemu ochrony zdrowia.
W jej ocenie PiS straszy prywatyzacją, nie rozumiejąc, że komercjalizacja, którą proponuje PO, jest czymś innym niż prywatyzacja. - Nie można posługiwać się pacjentem jako amunicją wyborczą (...) pytam opozycji, pytam pana Kaczyńskiego - prezesa opozycji, jakie ma prawo do tego, żeby straszyć polskich pacjentów? Kto mu to prawo dał? - mówiła Kopacz.
- Jeśli PiS dziś ma taką straszną fobię, taką traumę, może ktoś w życiu im coś złego zrobił z tego sektora prywatnego, że oni dziś nie potrafią o niczym innym mówić, tylko straszyć prywatyzacją, pokazywać czarnowidztwo, rysować straszne scenariusze, to ja mam dobrą radę dla nich: róbcie to, zbierajcie się w swoim gronie, straszcie się nawzajem, karmcie się tym, ale zostawcie w spokoju pacjentów - powiedziała minister, zwracając się do polityków PiS.
Kopacz przytoczyła słowa, które - według niej - wypowiedział szef PiS Jarosław Kaczyński, iż posiada plan ocalenia polskiej służby zdrowia. - Mam bardzo konkretne pytanie, na które wreszcie chciałabym uzyskać odpowiedź: co pan prezes chce ocalać? Dyktat firm farmaceutycznych? Nieudolnych, ale słusznych politycznie dyrektorów zarządzających zadłużającymi się szpitalami? A może wreszcie status szpitala jako podmiotu transakcji politycznej? - pytała.
- Jeżeli mówimy o tym, co zrobiła ta dość - chyba państwo sami przyznacie - egzotyczna koalicja PiS i Samoobrony, to właśnie zrobiła tylko tyle, że pieniądze, które trafiały do tych szpitali, były przepuszczane przez to sito bez zupełnej kontroli - mówiła Kopacz.
- Jeśli dziś ktokolwiek posądziłby mnie o to, że ja jestem tym ministrem, który mówi: "jestem szczęśliwa i zadowolona", byłby w błędzie. I kłamałby. Ja dziś chcę państwu powiedzieć, że zrobiliśmy kawał dobrej roboty, ale to nie znaczy wcale, że ja, następny po mnie i jeszcze następny nie będzie miał, co robić - podkreśliła minister zdrowia.
Jej zdaniem nie powinno się dzielić szpitali na publiczne i prywatne, ale na dobre i złe. Robimy wszystko, żeby nie zlikwidować żadnego szpitala" - zapewniała Kopacz.
Podkreśliła, że wie, jakie wyzwanie stoi nie tylko przed nią i przed kolejnymi ministrami zdrowia - żeby skrócić maksymalnie kolejki, "żeby lekarz, który przychodzi do pacjenta, miał empatię, miał współczucie, którego nie zapisze żaden rząd i minister w żadnej ustawie, bo z tym trzeba trafić do tego zawodu".
- Jeśli dziś ja mówię o tym, że chcę zmieniać ten system ochrony zdrowia, żeby był bardziej przyjazny dla pacjentów, to dziwię się, że ci, którzy się tak odwołują do wrażliwości, do tej troski o pacjenta, dziś w tym nie pomagają - powiedziała. Podkreśliła, że jeśli chodzi o nakłady na leczenie, to pieniędzy w systemie ochrony zdrowia jest więcej. - I to wcale niemało więcej, bo te blisko 20 mld w ciągu 4 lat, to jest ogromna suma pieniędzy - oceniła.
Minister zdrowia dodała, że w reformach obecnego rządu to pacjent został postawiony "jako centralny punkt". - Wokół którego budowaliśmy - i świadczeniodawcę, i lekarza, i budowaliśmy również ilość i dostępność do procedur, do leków onkologicznych do bardzo wysokospecjalistycznych badań diagnostycznych - wyliczała. "Powinna zapłacić stanowiskiem"
Według PiS, Kopacz powinna zapłacić stanowiskiem za "szerokie otwarcie bramy do prywatyzacji szpitali". Wniosek o wotum nieufności wobec Kopacz PiS złożyło w sejmie w ubiegłym tygodniu. Uważa ją za złą minister, fatalnie ocenianą przez Polaków.
Zdaniem PiS, Kopacz powinna zapłacić stanowiskiem za "szerokie otwarcie bramy do prywatyzacji szpitali". Według opozycji, jej odwołanie może pomóc w zatrzymaniu komercjalizacji polskiej służby zdrowia.
W ocenie przewodniczącego sejmowej komisji zdrowia Bolesława Piechy (PiS), Kopacz nie realizuje zadań dotyczących bezpieczeństwa zdrowotnego obywateli i szkodzi ochronie zdrowia. Jego zdaniem, nakłady na ochronę zdrowia są dziś w Polsce zbyt niskie, a kolejki do lekarzy się wydłużają.
Z kolei Kopacz ocenia zarzuty PiS jako nieprawdziwe i dowodzące ignorancji posłów tego klubu. Uważa, że wniosek o wotum nieufności świadczy o tym, że ochrona zdrowia została wciągnięta w kampanię wyborczą. Minister zdrowia zapewnia, że jej działania są ukierunkowane na dobro pacjentów.
"Jest skutecznym ministrem"
Zdaniem PO, Kopacz jest skutecznym ministrem, który systematycznie realizuje plan reformy systemu ochrony zdrowia. Wśród sukcesów minister posłowie Platformy wymieniają m.in. wzrost nakładów na leczenie, uchwalenie przez Sejm pakietu ustaw zdrowotnych, a także skrócenie kolejek do lekarzy.
Jednak w ocenie PiS, rządy PO i PSL doprowadziły do chaosu w ochronie zdrowia, rządowy pakiet ustaw zdrowotnych prowadzi do prywatyzacji szpitali i nastawienia na zysk. Jego zdaniem, nakłady na ochronę zdrowia są dziś w Polsce zbyt niskie, a kolejki do lekarzy się wydłużają.
PiS zarzuca także Kopacz, że oświadczając w sejmie, iż polscy patolodzy uczestniczyli w sekcjach wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej, wprowadziła opinię publiczną w błąd. W uzasadnieniu swojego wniosku PiS podkreśla, że minister zdrowia informowała, iż Rosjanie przekopali miejsce katastrofy, by wydobyć wszystkie szczątki ofiar.
Zdaniem PO, taka argumentacja jest "niegodziwa i niedopuszczalna", to "wykorzystywanie tragedii całego narodu do celów politycznych". Według posłów koalicji, efekty działań rządu PO i PSL są już widoczne m.in. w postaci skrócenia kolejek do lekarzy, wzrostu nakładów na leczenie i polepszenia jego jakości.
Posłowie PO przypominają również, że podczas pandemii grypy A/H1N1 Kopacz, nie mając pewności co do bezpieczeństwa i skuteczności szczepionki, pomimo nacisków firm farmaceutycznych i opozycji, nie zdecydowała się na jej - jak się później okazało - niepotrzebny zakup.
Koalicja jako sukcesy minister zdrowia wymienia modernizację Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, wdrożenie nowych programów terapeutycznych, rozwój chemioterapii niestandardowej, a także zakup nowoczesnych urządzeń diagnostycznych - pozytonowej emisyjnej tomografii.
"To działania pod publiczkę"
Wszystkie szpitale będą nastawione na zysk, w ustawie o działalności leczniczej nie przewidziano zabezpieczeń, furtka do prywatyzacji jest otwarta - mówił Bolesław Piecha (PiS), uzasadniając wniosek o wotum nieufności dla minister zdrowia Ewy Kopacz.
W opinii Piechy, który wystąpił w imieniu wnioskodawców ani Kopacz, ani rząd nie przedstawili wizji i kierunku zmian w opiece zdrowotnej.
Poseł zarzucił PO, że pomimo obietnic wyborczych nie zwiększyła nakładów na służbę zdrowia, nie doprowadziła do poprawy zarobków lekarzy i pielęgniarek oraz do skrócenia kolejek do świadczeń medycznych. - Działania rządu są działaniami pod publiczkę - ocenił Piecha. - Non possumus pani minister, dalej nie można - mówił podczas sejmowej debaty nad wnioskiem o odwołanie Kopacz.
Zdaniem Piechy, dba ona o dobro pacjenta tylko w hasłach, a nie w ustawach. Mają o tym świadczyć m.in. wydłużające się kolejki do lekarzy. - Państwo ulega grupom nacisków, dla których nie liczą się korzystne dla pacjenta efekty leczenia, ale duża liczba kosztownych badań i zabiegów - podkreślał poseł. Piecha zarzucił też Kopacz, że chce ona, aby problemy służby zdrowia rozwiązała "niewidzialna ręka rynku". - Rynek w ochronie zdrowia nie jest rynkiem w tym znaczeniu, które przedstawia PO - zaznaczył. - Czy państwo mają jakikolwiek dowód, że prywatny leczy lepiej - pytał. W ocenie Piechy prywatne szpitale "robią tylko lepsze wrażenie". Dodał, że w takich lecznicach istnieje "selekcja pacjentów", ponieważ liczy się tam zysk.
W ocenie PiS, rządy PO i PSL doprowadziły do chaosu w ochronie zdrowia, rządowy pakiet ustaw zdrowotnych prowadzi do prywatyzacji szpitali i nastawienia na zysk. Jego zdaniem, nakłady na ochronę zdrowia są dziś w Polsce zbyt niskie, a kolejki do lekarzy się wydłużają.
PiS zarzuca także Kopacz, że oświadczając w sejmie, iż polscy patolodzy uczestniczyli w sekcjach wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej, wprowadziła opinię publiczną w błąd. W uzasadnieniu swojego wniosku PiS podkreśla, że minister zdrowia informowała, iż Rosjanie przekopali miejsce katastrofy, by wydobyć wszystkie szczątki ofiar.
Kopacz ocenia zarzuty PiS jako nieprawdziwe i dowodzące ignorancji posłów tego klubu. Uważa, że wniosek o wotum nieufności świadczy o tym, że ochrona zdrowia została wciągnięta w kampanię wyborczą. Minister zdrowia zapewnia też, że jej działania są ukierunkowane na dobro pacjentów.
Zdaniem PO, Kopacz jest skutecznym ministrem, który systematycznie realizuje plan reformy systemu ochrony zdrowia. Wśród sukcesów minister posłowie Platformy wymieniają m.in. wzrost nakładów na leczenie, uchwalenie przez sejm pakietu ustaw zdrowotnych, a także skrócenie kolejek do lekarzy.
PJN wstrzyma się od głosu
Klub PJN wstrzyma się od głosu podczas głosowania nad wnioskiem o wotum nieufności dla minister zdrowia Ewy Kopacz - oświadczyła liderka ugrupowania Joanna Kluzik-Rostkowska. - Nie będziemy wpisywać się w polityczny kontekst kampanii PiS - dodała.
W czwartek przed południem rozpoczęła się sejmowa debata nad wnioskiem PiS o wotum nieufności dla minister zdrowia. Uczestniczy w niej premier Donald Tusk. Politycy PiS uważają, że Ewa Kopacz powinna zapłacić stanowiskiem za "szerokie otwarcie bramy do prywatyzacji szpitali". Według PiS, jej odwołanie może pomóc w zatrzymaniu komercjalizacji polskiej służby zdrowia.
Kluzik-Rostkowska powiedziała dziennikarzom, że na środowym posiedzeniu klubu zapadła decyzja, że PJN wstrzyma się od głosu podczas głosowania. Dodała, że Kopacz pomimo iż nie spełniła oczekiwań związanych z wprowadzeniem rewolucyjnych zmian, które naprawdę zmieniłyby jakość służby zdrowia w Polsce, to - zdaniem PJN - była jednym z nielicznych ministrów w rządzie Tuska, który próbował coś zrobić.
Innym argumentem - mówiła Kluzik-Rostkowska - który wpłynął na stanowisko jej klubu, jest to, iż w ocenie PJN, wniosek PiS o odwołanie Kopacz jest "w 300% polityczny, obliczony na kampanię wyborczą".
- Jak się zbliża kampania wyborcza to wtedy PiS wyciąga sztandar pt. trzeba coś zrobić ze służbą zdrowia, czas straszyć Polaków i tutaj pani minister Kopacz ma służyć jako ten straszak i napędzać wyborców PiS-u. Nie chcemy tej sprawy upolityczniać. Uważamy, że oczywiście ze służbą zdrowia trzeba zrobić bardzo wiele, mamy swoje pomysły, natomiast nie będziemy się wpisywać w ten polityczny kontekst kampanii PiS-u - oświadczyła Kluzik-Rostkowska.
Pytana, czy zapowiadany przez PJN wniosek o wotum nieufności wobec ministra sportu Adama Giersza z powodu zaniedbań w przygotowaniach do EURO 2012 nie będzie także wnioskiem o charakterze politycznym odparła, że jest to "akt rozpaczy" wobec ostatnich doniesień medialnych o opóźnieniu budowy Stadionu Narodowego.
- Minister Giersz zasłużył na tęgie lanie w parlamencie. Wniosek przygotowujemy, będziemy szukać partnerów. Jestem przekonana, że na następnym posiedzeniu Sejmu będziemy o tym rozmawiać - powiedziała.