Szczepionka na ptasią grypę bez rewelacji - immunolog dla WP
Kura czeka na wyrok (fot. AFP)
Szczepionka ma wiele słabych punktów, ale najważniejszy to słaba immunogenność, co znaczy że konieczne może być podawanie kolejnych dawek dla uzyskania dobrej odporności. Jeśli wirus odpowiednio zmutuje i nawet jeśli mimo tej mutacji pozostanie H5N1, to ta szczepionka przestanie być skuteczna - powiedział Wirtualnej Polsce dr Paweł Grzesiowski, immunolog i kierownik Zakładu Profilatyki Zakażeń z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego.
06.03.2006 | aktual.: 07.06.2018 15:11
Wrócił Pan z Budapesztu, z międzynarodowej konferencji na której przedstawiano nasłynniejsze z ostatnich osiągnięć węgierskich naukowców - szczepionkę na ptasią grypę. Jakie przywiózł Pan wrażenia? Czy mamy już skuteczną broń do walki z wirusem H5N1?
Paweł Grzesiowski:Cieszę się, że właśnie na miejscu mogłem się przekonać o „węgierskim osiągnięciu”. Technologia produkcji tej szczepionki nie należy do najnowocześniejszych. Jest oparta na dotychczas produkowanej na Węgrzech szczepionce przeciw zwykłej grypie. Zawiera pełną cząstkę wirusa grypy A H5N1 poddaną inaktywacji. Szczepionka taka ma wiele słabych punktów, ale najważniejszy to słaba immunogenność, co znaczy że konieczne może być podawanie kolejnych dawek dla uzyskania dobrej odporności. A jak wiadomo, przy kolejnych dawkach wzrasta ryzyko reakcji niepożądanych. Natomiast należy podkreślić, że każde badanie przybliżające nas do szczepionki przeciw grypie pandemicznej jest godne uwagi. Jak na razie brak danych szczegółowych o skuteczności szczepionki węgierskiej.
Jak ma się ona do innych popularnych szczepionek na zwykłą grypę?
- Nie ma się w żaden sposób do leków przeciwgrypowych z grupy inhibitorów neuraminidazy. To są leki, które mogą być stosowane profilaktycznie, ale nie powodują powstania pamięci immunologicznej i nie chronią na zasadzie szczepionki, ale "antybiotyku".
Jak człowiek może zarazić się wirusem ptasiej grypy?
- Ludzka odmiana ptasiego wirusa przenosi się drogą kropelkową poprzez wdychanie aerozolu złożonego z cząsteczek wirusa oraz kropli pary wodnej, przez kontakt bezpośredni oraz prawdopodobnie przez kontakt pośredni na drodze samozakażenia górnych dróg oddechowych lub spojówek - poprzez ręce zanieczyszczone odchodami ptaków. Do tej pory nie udało się określić najczęstszych dróg przenoszenia. Najlepiej udokumentowane przypadki przeniesienia wirusa A (H5N1) miały miejsce drogą ptak-człowiek. Gorzej udokumentowane są doniesienia o zarażaniu drogą środowisko-człowiek. Przenoszenie się ptasiej grypy z człowieka na człowieka wciąż pozostaje niepotwierdzone.
W 1997 roku w Hong-Kongu kontakt z chorym żywym drobiem skutkował przeniesieniem ptasiej grypy na ludzi, natomiast nie istniało istotne ryzyko związane ze spożyciem lub przygotowywaniem produktów drobiowych albo przebywaniem w obecności osób zarażonych wirusem. W zakażeniach w ostatnich latach większość chorych miała bezpośredni kontakt z drobiem, nie były to jednak osoby związane z jego masowym ubojem. Kontakt ten obejmował oskubywanie, preparowanie ptaków, zajmowanie się kogutami biorącymi udział w walkach, zabawy z drobiem - szczególnie zarażonymi bezobjawowo kaczkami - a także spożywanie kaczej krwi lub półsurowego drobiu.
A zwierzęta? Co się stanie, jeśli na przykład kot zje padłego gołębia, którego zabił wirus H5N1?
- Przypadki przenoszenia ptasiej grypy na kotowate zaobserwowano w wyniku karmienia zarażonymi kurczakami tygrysów i leopardów z tajlandzkich ogrodów zoologicznych oraz wśród kotów domowych w warunkach laboratoryjnych.
Zakładając możliwość przetrwania wirusa grypy ptasiej w środowisku, należy teoretycznie rozważyć kilka innych sposobów przenoszenia wirusa. Może to być połykanie wody w czasie pływania, bezpośrednie wniknięcie poprzez jamę nosową lub spojówki w czasie kontaktu z wodą, jak również przenoszenie wirusa od chorych zwierząt kotowatych na ręce człowieka i w konsekwencji samozarażenie. Kolejnym czynnikiem zagrożenia jest szeroko rozpowszechnione użycie nieprzetworzonych odchodów drobiu jako nawozu.
W takim razie pytanie z gatunku science-fiction: jak może skończyć się rozprzestrzenienie wirusa ptasiej grypy wśród ludzi?
- Jest wiele scenariuszy rozwoju pandemii, ale żaden z nich nie posiada dobrej oceny ryzyka. Wiadomo, że od lat wirus H5N1 krąży w populacji ptaków i musimy bacznie obserwować, jakim podlega zmianom. Ten sam z pozoru wirus wywołał zachorowania w Hong-Kongu w 1997 roku, ale najnowsze badania wykazują, że w ciągu ostatnich siedmiu lat uległ pewnym zmianom, mimo że cały czas jest H5N1.
Żeby wirus był oznaczony H5N1, musi spełniać szereg określonych warunków. Jeśli natomiast odpowiednio zmutuje i nawet jeśli mimo tej mutacji pozostanie H5N1, to ta szczepionka przestanie być skuteczna. Jeśli ktoś pracuje ze zwierzętami i zaszczepi się, to za jakiś czas i tak może zachorować - na zmutowanego wirusa H5N1. Węgierskie osiągnięcie to przede wszystkim przetarcie szlaków do uzyskania jak najlepszej szczepionki.
Czy naukowcy są w stanie przewidzieć kierunek mutacji takiego wirusa?
- Wirusy bezustannie mutują, dlatego ważne jest wyciąganie wirusa z każdego padłego ptaka, ponieważ w ten sposób widzimy, jak wirus się zmienia. Przewidywanie kierunku mutacji przypomina trochę przewidywanie, jak zmienią się wskaźniki na giełdzie. Do pewnego stopnia jesteśmy w stanie wskazać kierunek, ale nagłe zmiany genetyczne pozostaną dla nas niespodzianką. Wirusy stykają się ze sobą, na przykład w ciele żywiciela, krzyżują. Najbardziej obawiamy się, że wirus H5N1 spotka się z ludzkim wirusem i po wymianie materiału genetycznego stanie się supermutantem, zdolnym do bezproblemowego przenoszenia z człowieka na człowieka.
Czy wówczas może dojść do powtórki pandemii grypy "hiszpanki" z 1918 roku, gdy zmarło - według różnych szacunków - nawet około 50 mln osób?
- Powtórka scenariusza "hiszpanki" jest bardzo mało prawdopodobna, ponieważ medycyna i biotechnologia są w zupełnie innym miejscu niż prawie 100 lat temu. Potencjał nauki, produkcji leków i szczepionek jest znacznie większy, no i obecnie to my śledzimy wirusa. Jeśli dojdzie do powstania supermutanta, będziemy o tym wiedzieć szybko, co pozwoli na wprowadzenie nadzwyczajnych środków bezpieczeństwa.
Oczywiście pierwsza fala zachorowań może być duża, ale kolejne będą na pewno słabsze, bo informacja obecnie rozchodzi się błyskawicznie, a plany antypandemiczne opracowane są w połowie krajów świata, w tym we wszystkich krajach Unii Europejskiej.
Z dr. Pawłem Grzesiowskim rozmawiał Mariusz Nowik, Wirtualna Polska.