PolitykaSamochód premier Beaty Szydło prowadził jeden z najmniej doświadczonych kierowców - ustaliła Wirtualna Polska w BOR

Samochód premier Beaty Szydło prowadził jeden z najmniej doświadczonych kierowców - ustaliła Wirtualna Polska w BOR

Samochód z Beatą Szydło prowadził jeden z najmniej doświadczonych kierowców w grupie ochronnej premier, który zwykle nie jeździ z szefową rządu - ustaliła Wirtualna Polska w kilku źródłach w BOR. Kilku bardziej doświadczonych funkcjonariuszy było w tym czasie na zwolnieniu lub odbierało wolne za nadgodziny, których kierowcy premier mają ponad 200 w miesiącu.

Samochód premier Beaty Szydło prowadził jeden z najmniej doświadczonych kierowców - ustaliła Wirtualna Polska w BOR
Źródło zdjęć: © PAP | Andrzej Grygiel

10.02.2017 | aktual.: 11.02.2017 07:19

Według naszych informatorów z Biura Ochrony Rządu, w grupie ochronnej Beaty Szydło brakuje kierowców z dużym doświadczeniem, a wszyscy funkcjonariusze są obciążeni pracą, bo jeżdżą z premier do jej domu w Przecieszynie niedaleko Oświęcimia niemal co weekend.

W piątek, jak relacjonują nasi rozmówcy, z premier miał jechać doświadczony oficer, jednak się rozchorował i za kierownicą głównego samochodu w kolumnie usiadł jeden z mniej doświadczonych kierowców.

- Na co dzień jeździ samochodem ochronnym, brakuje mu doświadczenia, ale nie było innego wyjścia. Chyba nie ma nawet wszystkich wymaganych szkoleń, bo na samochód pancerny, którym jeździ premier są specjalne szkolenia - mówi Wirtualnej Polsce funkcjonariusz BOR.

- Kierowców w grupie premier Beaty Szydło jest za mało i są za bardzo obciążeni pracą. Powinno się mieć najwyżej 160 nadgodzin w miesiącu, a oni mają ponad 200 - dodaje.

Zdaniem rozmówcy WP funkcjonariusze BOR popełnili podstawowy błąd, bo nie powinni pozwolić na uderzenie w samochód szefowej rządu.

Według innego oficera BOR, błąd popełnił też kierowca Beaty Szydło, który stracił panowanie nad kierownicą uderzając w drzewo. - Jest mało doświadczony. To widać, jak na dłoni, bo nie potrafił odpowiednio wyprowadzić samochodu z premier już po tym, jak został uderzony przez inne auto - tłumaczy.

Do wypadku z udziałem kolumny rządowej przewożącej premier Beatę Szydło doszło w piątek wieczorem w Oświęcimiu.

Według wstępnych ustaleń małopolskiej policji do wypadku z udziałem rządowej kolumny doszło podczas wyprzedzania. Jak poinformował rzecznik, młodszy inspektor Sebastian Gleń, warunki pogodowe były dobre, a obaj kierujący pojazdami trzeźwi. Około 18:30 na ulicy Powstańców Śląskich w Oświęcimiu pojazdy rządowe wyprzedzały fiata seicento. Niespodziewanie auto skręciło w lewo nie przepuszczając samochodu, którym jechała premier Beata Szydło.

Rzecznik policji nie wyklucza, że kierowca fiata mógł zajechać drogę. Kierujący rządową limuzyną funkcjonariusz BOR, chcąc uniknąć zderzenia lub złagodzić jego skutki odbił w lewo, aby zminimalizować siłę zderzenia z fiatem. Niestety na poboczu uderzył w drzewo. Pojazd jest uszkodzony. Obrażenia odnieśli premier, kierowca i funkcjonariusz z BOR. Kierowcy Seicento nic się nie stało.

Sebastian Gleń poinformował, że kolumna pojazdów rządowych była oznakowana. Zaznaczył, że tę kwestię regulują przepisy ruchu drogowego. - Mam informację, że kolumna jechała na sygnałach uprzywilejowania w pełnym znaczeniu tego słowa - powiedział rzecznik.

O godz. 9.20 w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów odbędzie się konferencja prasowa rzecznika rządu, Rafała Bochenka.

Beata Szydłowypadekpremier
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1344)