"Rosjanie wyczuli naszą słabość w sprawie Katynia"
Polski parlament przyjął uchwałę, w której określił Katyń "zbrodnią noszącą znamiona ludobójstwa". Grupa polityków, naukowców i publicystów apelujących do prezydenta Bronisław Komorowskiego chce, by sowiecka zbrodnia w Katyniu i w innych miejscach była nazwana wprost. - Rosjanie wyczuli naszą słabość i bardzo konsekwentnie już postępują, przykład: odkręcenie tablicy w przeddzień wizyty Prezydenta RP w Smoleńsku. Nie trzeba lepszego dowodu na to, jak Rosjanie traktują wzajemne stosunki - uważa dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski, który podpisał się pod apelem do prezydenta.
- Uchwała sejmu była pewnego rodzaju konsensusem. Platforma Obywatelska była przeciwna zapisaniu w niej, że Katyń był ludobójstwem - przypomina Jan Ołdakowski.
Ołdakowski mówi, że sformułowanie „zbrodnia o charakterze ludobójstwa” nie występuje w świetle prawa międzynarodowego pod określeniem „zbrodnia wojenna o znamionach ludobójstwa”. - Albo coś jest ludobójstwem, albo nim nie jest. W świetle interpretacji prawnej uważamy, że Katyń wyczerpuje wszelkie znamiona ludobójstwa. Bo gdyby Katyń nie był ludobójstwem, to co tym ludobójstwem miałoby być? – zastanawia się dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego.
Zdaniem Andrzeja Melaka, prezesa Komitetu Katyńskiego, użycie słowa „ludobójstwo” ma zasadnicze znaczenie. - Sprawy w stosunkach z Rosją należy nazywać po imieniu, czyli tak, jak praktycznie wyglądały – mówi. Melak uważa, że „Katyń nosi wszelkie znamiona ludobójstwa”. - Była to eksterminacja na Polakach tylko dlatego, że byli Polakami. Zabito grupę przywódców Rzeczypospolitej, prześladowano ich, żeby nie utrudniali Rosji przejęcia Polski w 1944 roku – wyjaśnia. Prezes Komitetu Katyńskiego dodaje, że „zbrodnia była zaplanowanym działaniem ludobójców Stalina w odniesieniu do etnicznej grupy Polaków”.
Melak przypomina również, że Katyń, to nie jedyna, okrutna zbrodnia na jeńcach wojennych, za którą Rosję należałoby nazwać w stosunku do Polaków ludobójcą. - Wiemy doskonale, na co stać Rosję i ich sojuszników, dlatego ta sprawa nie może być kompromitowana. Zbrodnia ludobójstwa ma być nazwana zbrodnią ludobójstwa! - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.
Melak przypomina również, że podczas procesu w Norymberdze, kiedy o zbrodnię byli oskarżani Niemcy, była już wtedy określona ludobójstwem. - W imię czego miałaby ona zostać zmieniona w stosunku do Rosji? – pyta Melak.
Na proces w Norymberdze zwraca uwagę także Ołdakowski. - To prokuratorzy sowieccy stwierdzili, że Katyń był ludobójstwem, oczywiście - przerzucali wtedy odpowiedzialność na Niemców – opisuje. Ołdakowski przypomina, że istnieje również oficjalne stanowisko pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej: „zawsze strona Polska uważała Katyń za ludobójstwo”. - Coś dziwnego porobiło się od czasu, kiedy Platforma doszła do władzy i wpadła na pomysł, że będzie ocieplała stosunki z Rosją. Nawet prezydentura Aleksandra Kwaśniewskiego, czyli czasy Sojuszu Lewicy Demokratycznej, nie skutkowały taką degrengoladą wzajemnych stosunków, degrengoladą dysproporcji we wzajemnym traktowaniu miedzy Polską a Rosją – Ołdakowski nie kryje oburzenia.
Andrzej Melak uważa, że prezydent Komorowski boi się, że poruszanie kwestii Katynia zaszkodzi relacjom polsko-rosyjskim. – Prezydent robi właściwie wszystko, czego chce Rosja. To jest widoczne na każdym kroku, ale to nie zwalnia nas od tego, by postawić go przed takim trudnym pytaniem – mówi.
Dla Jana Ołdakowskiego zupełnie nie zrozumiałym jest „składanie na ołtarzu wątpliwego zbliżenia z Rosją prawdy, wokół której od początku lat 90-tych szła interpretacja oficjalna strony polskiej”. – We wzajemnych stosunkach z Rosją będzie to skutkowało tylko i wyłącznie usztywnieniem stanowiska rosyjskiego ze szkodą nie tylko dla prawdy historycznej, ale i dla stosunków z Polską – tłumaczy. Zdaniem Ołdakowskiego może być już za późno. - Rosjanie wyczuli naszą słabość i bardzo konsekwentnie już postępują, przykład: odkręcenie tablicy w przeddzień wizyty Prezydenta RP w Smoleńsku. Nie trzeba lepszego dowodu na to, jak Rosjanie traktują wzajemne stosunki - dodaje.
Dlatego tak ważne jest, by prezydent Bronisław Komorowski potwierdził, że w Katyniu i w innych miejscach doszło do sowieckiego ludobójstwa na Polakach. Zwłaszcza, kiedy prezydenccy doradcy mają w tej kwestii odmienne zadanie. Prof. Kuźniar stwierdził, że Katyń nie był ludobójstwem, podczas gdy odmiennego zdania jest prof. Nałęcz. - Prezydent Komorowski próbuje stać pośrodku miedzy jedną a drugą opinią swoich doradców. Tak się nie da – uważa Ołdakowski.
- Ten strach Bronisława Komorowskiego skutkuje tym, że wrak polskiego samolotu i czarne skrzynki cały czas są w rękach Rosji, że na dzień przed jego wizytą dostaje w policzek cały naród polski w sposób upokarzający, bo zostaje odkręcona tablica i przykręcona nowa, z inną treścią, gdzie już zbrodnia ludobójstwa nie jest wymieniona – komentuje.
- Europa jest spolegliwa wobec Rosji, trzyma dystans i boi się w jakiś sposób. Należy nazwać po imieniu to, co wydarzyło się w 1940 r., że zbrodnia dokonana na polskich jeńcach wojennych była zbrodnią ludobójstwa. Ze wszech miar jest to uprawnione, by w świetle prawa międzynarodowego tak nazwać tę zbrodnię – podsumowuje Melak.
Rozmawiała Monika Szafrańska, Wirtualna Polska