Przekaz dnia PiS: Donald Tusk nie jest reprezentantem Polski
Po wyborze Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej pod jego adresem posypały się ostre słowa. - Zerwał to, co określiłem, jako lojalność wobec własnego państwa - grzmiał Jarosław Kaczyński. Wcześniej Beata Szydło w Brukseli głośno pytała, czyim kandydatem jest Donald Tusk, ponieważ kandydatem polskiego rządu był Jacek Saryusz-Wolski. Najmocniejsze słowa padły jednak w polskim Sejmie. - Od dziś nie jest przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej - mówił o Tusku szef klubu PiS wicemarszałek Ryszard Terlecki.
09.03.2017 | aktual.: 09.03.2017 22:02
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Wszystko da się powiedzieć o Donaldzie Tusku, tylko nie to, że jest reprezentantem Polski. Nie jest reprezentantem Polski - stwierdził Jarosław Kaczyński podczas sejmowej debaty. Te słowa, w różnej formie powtarzają wszyscy politycy PiS.
Jako pierwszy na Twitterze, tuż po reelekcji Tuska na szefa RE, głos zabrał Joachim Brudziński. "I wszystko jasne,od dziś Pan Tusk wygłaszając swoje impertynencje pod adresem Polski mówi to nie jako przedstawiciel suwerennego rządu RP w Brukseli na ważnym stanowisku Szefa Rady Europejskiej, tylko jako polityk 'wiszący' na autorytecie Kanclerz Angeli Merkel" - napisał polityk PiS.
O kandydacie wybranym wbrew stanowisku rządu mówiła także rzeczniczka PiS Beata Mazurek. Potem, zdecydowanie mocniej na ten temat wypowiedział się Jarosław Kaczyński.
- Mamy panią premier, która naprawdę dzielnie, bardzo dzielnie broniła polskich interesów. Wbrew wszystkim, potrafiła przeciwstawić się wszystkim. Pokazała, że Polska ma własne zdanie, pokazała, że Donald Tusk nie będzie już w tej chwili mógł funkcjonować z biało-czerwoną flagą, że nie będzie mógł swoich interwencji w polskie sprawy i innych wypowiedzi jakoś łączyć z Polską - podkreślił na briefingu prasowym prezes PiS.
Zaznaczył, że Tusk "w tym momencie zerwał to, co określiłem, jako lojalność wobec własnego państwa".
Prezydencki minister Andrzej Dera pytany w RMF FM o reelekcję Tuska odparł, że nie jest to sukces Polski, ale "sukces Donalda Tuska".
Zaznaczył, co prawda, że Tusk jest Polakiem, ale nie był kandydatem rządu polskiego. - W całej tej sprawie zapominamy o jednym fakcie, że Donald Tusk, gdy kandydował na pierwszą kadencję, był reprezentantem polskiego rządu, Platforma miała większość. Wtedy nikt tego nie kwestionował i było to uszanowane ze strony opozycji. Rzeczą naturalną, normalną i zgodną z procedurami unijnymi powinno być to, że rządy przedstawiają swoich kandydatów. Tu tę zasadę złamano - dodał.
Wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, europoseł Ryszard Czarnecki także odcinał się od Donalda Tuska. Stwierdził, że "UE wybrała wygodniejszego dla siebie kandydata". - Dobrze, że wystawiliśmy własnego kandydata, w ten sposób nie spadnie na Polskę odpowiedzialność np. za to, co w obszarze polityki imigracyjnej będzie robił Donald Tusk - stwierdził Czarnecki.