Prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski ponownie składał zeznania w prokuraturze
Krzysztof Kwiatkowski rano stawił się w wydziale Prokuratury Krajowej w Katowicach, gdzie uzupełniał swoje wyjaśnienia w śledztwie przeciwko niemu ws. obsadzania stanowisk w NIK. Prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski nie zgodził się na nagranie swego głosu - podała prokuratura. Śledczy chcieli nagrać Kwiatkowskiego, by porównać jego głos z zarejestrowanym na podsłuchach CBA. Biegły ma więc skorzystać z dostępnych próbek głosu szefa NIK. Po wyjściu z przesłuchania Prezes Najwyższej Izby Kontroli po raz kolejny powtórzył, że nie popełnił żadnego przestępstwa i chce, by prokuratura jak najszybciej skierowała tę sprawę do sądu.
03.02.2017 | aktual.: 03.02.2017 20:01
Kwiatkowski jest podejrzany o nadużycie władzy przy obsadzaniu stanowisk w NIK. Szef Izby ma postawione cztery zarzuty dotyczące tzw. przestępstw urzędniczych. Grozi mu kara pozbawienia wolności do 3 lat.
W katowickiej prokuraturze Kwiatkowski stawił się po raz trzeci, razem ze swoją adwokat. Uzupełniające wyjaśnienia składał już w połowie stycznia.
Szef NIK nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów. Wielokrotnie powtarzał, że są one bezzasadne i nieprawdziwe. W związku ze sprawą Sejm w październiku zeszłego roku uchylił mu immunitet.
Szef NIK po raz kolejny pojawił się w katowickim wydziale Prokuratury Krajowej, by złożyć uzupełniające wyjaśnienia. W listopadzie ubiegłego roku prokuratura przedstawiła mu cztery zarzuty. Chodzi o tzw. przestępstwa urzędnicze z art. 231 Kodeksu karnego. Przepis dotyczy przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego i działania w ten sposób na szkodę interesu publicznego lub prywatnego.
Po wyjściu z przesłuchania Kwiatkowski poinformował, że po raz kolejny prosił prokuratorów o jak najszybsze skierowanie sprawy do sądu. - Jak państwo wiedzą, od początku zależy mi na jak najszybszym wyjaśnieniu tej sprawy, ponieważ żadnych przepisów nie złamałem i dlatego zależy mi, żeby cała prawda - w oparciu o wszystkie informacje, a nie pocięte fragmenty rozmów - została jak najszybciej pokazana na posiedzeniu sądu - powiedział dziennikarzom Kwiatkowski.
Prezes NIK nie mówił o szczegółach przeprowadzanych czynności. Powtórzył, że nie popełnił żadnego przestępstwa i chce, by prokuratura jak najszybciej skierowała tę sprawę do sądu. Jak wskazał, dopiero na jawnym posiedzeniu sądu opinia publiczna będzie miała dostęp do całych materiałów, a nie fragmentów rozmów "dobranych do z góry założonej tezy".
Przypomniał, że sam chciał, by Sejm uchylił mu immunitet - tak, aby sprawa została jak najszybciej wyjaśniona.
- Wcześniej już ustosunkowałem się do wszystkich wątpliwości prokuratury, a dzisiaj po raz kolejny miałem okazję przekonywać prokuraturę do jak najszybszego skierowania tej sprawy na posiedzenie sądu - powiedział szef NIK. Dopytywany przez dziennikarzy, czy w śledztwie pojawiły się jakieś nowe okoliczności, odpowiedział, że "żadnych nowych okoliczności w kontekście wniosku, który był skierowany do Sejmu, nie ma".
"To zdziwiło prokuratorów"
Informację o próbie zarejestrowania próbki głosu Kwiatkowskiego, podaną przez portal tvn24.pl, potwierdziła naczelniczka Śląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji PK w Katowicach Małgorzata Bednarek.
- Ponieważ podejrzany kwestionuje zarzuty na wszelki możliwy sposób, prokurator z udziałem specjalisty chciał dziś nagrać próbkę głosu prezesa NIK, która następnie trafiłaby do biegłego - celem porównania z głosem na zarejestrowanych rozmowach. Podejrzany jednak odmówił, co bardzo nas zdziwiło. Zaskakujące jest, że prezes organu konstytucyjnego tak się zachował, a jednocześnie prezentuje opinii publicznej zupełnie odmienną postawę procesową - powiedziała prok. Bednarek. Poinformowała też, że prezes Kwiatkowski odmówił złożenia wyjaśnień i odpowiedzi na pytania prokuratora.
Jak powiedziała prokurator, odmowa Kwiatkowskiego utrudnia zadanie śledczym, ale go nie uniemożliwia. - Jesteśmy zmuszeni skorzystać z głosu podejrzanego, dostępnego w przestrzeni publicznej - wyjaśniła. Chodzi o powszechnie dostępne materiały medialne z wypowiedziami prezesa NIK. To prawdopodobnie na nich będzie bazował biegły porównując głos Kwiatkowskiego z zarejestrowanym przez CBA.
Zarzuty dla Kwiatkowskiego
Pierwszy zarzut wobec Kwiatkowskiego dotyczy podżegania innego funkcjonariusza publicznego - wiceprezesa NIK - do niedopełnienia obowiązków członka komisji konkursowej w związku z konkursem na stanowisko dyrektora delegatury NIK w Rzeszowie. Działanie to - według śledczych - miało na celu bezpośrednie uniemożliwienie przeprowadzenia tego konkursu i wyłonienia w jego wyniku dyrektora tej instytucji.
Trzy kolejne czyny zarzucane Kwiatkowskiemu dotyczą bezpośrednio przekroczenia przez niego uprawnień prezesa NIK i mają związek z konkursami na stanowiska: dyrektora delegatury w Łodzi, wicedyrektora delegatury w Rzeszowie i wicedyrektora Departamentu Środowiska w centrali NIK. Według wcześniejszych informacji z prokuratury, przy wyborze dyrektora w Łodzi prezes NIK bezprawnie unieważnił konkurs, w którym jego kandydat źle wypadł.
Śledczy podawali w listopadzie, że zarzuty zostały przedstawione na podstawie obszernego materiału dowodowego - uzyskanego w wyniku kontroli operacyjnych, na podstawie wyjaśnień innych podejrzanych, a także zeznań licznych świadków. Chodzi m.in. o podsłuchane i nagrane rozmowy telefoniczne.
Kwiatkowski mówił w styczniu po przesłuchaniu w prokuraturze, że dopiero po skierowaniu sprawy do sądu wszyscy będą mogli poznać całą prawdę, a nie tylko "pocięte fragmenty rozmów do z góry założonej tezy".
O zamiarze przedstawienia zarzutów w tej sprawie katowicka prokuratura poinformowała w sierpniu 2015 r. Przesłała wówczas do Sejmu wnioski o uchylenie immunitetów Kwiatkowskiemu, a także b. posłowi i szefowi klubu PSL Janowi Buremu. W sprawie Kwiatkowskiego Sejm poprzedniej kadencji nie zajął stanowiska, prokuratura ponowiła swój wniosek w czerwcu ub.r.
Bury trzy zarzuty związane z NIK usłyszał po wyborach, w których nie uzyskał mandatu i przestał chronić go immunitet. Prokuratura uważa, że niezgodnie z prawem wpływał na obsadę stanowisk w Izbie - miał nakłaniać pracowników NIK do przekroczenia uprawnień i manipulowania wynikami konkursów w Izbie. Były poseł, któremu w innym wątku prokuratura przedstawiła sześć zarzutów korupcyjnych, nie przyznaje się do winy.
W tym samym wątku prokuratura zarzuca przekroczenie uprawnień także byłemu wiceprezesowi NIK Marianowi Cichoszowi oraz byłemu wicedyrektorowi rzeszowskiej delegatury NIK Pawłowi Adamskiemu. Obu chroniły immunitety, o których uchyleniu decyduje kolegium NIK.
W sprawie Cichosza kolegium nie zgodziło się na uchylenie immunitetu. W przypadku Adamskiego kolegium Izby pod koniec 2015 r. podjęło taką uchwałę i prokuratura przedstawiła mu już zarzut przekroczenia uprawnień. Przeciwko Adamskiemu wszczęto też postępowanie dyscyplinarne. Katowickie śledztwo toczy się od listopada 2013 r. po zawiadomieniu złożonym przez CBA.
Początkowo wszczęto je pod kątem nadużycia uprawnień przez członków zarządu Elektrowni Kozienice i funkcjonariuszy publicznych w związku z postępowaniem przetargowym. Postępowanie ma jednak znacznie szerszy, wielowątkowy zakres, częściowo związany z tzw. aferą podkarpacką.
Ustawa o NIK nie zawiera formalnego zakazu sprawowania funkcji prezesa przez osobę z prokuratorskimi zarzutami. Sześcioletnią kadencję prezesa NIK Kwiatkowski rozpoczął w 2013 r.