PolitykaKto stoi za karierą Janusza Palikota?

Kto stoi za karierą Janusza Palikota?

Palikot to jedyny polityk, który nie boi się szczerze mówić, co myśli - taki wizerunek skandalisty z PO kupiła część Polaków. Nie wiedzą oni o tym, że dla Palikota pracują profesjonaliści z agencji PR-owskich. Jednego z doradców Palikota zatrudnił wcześniej LiD, Gudzowaty, Krauze oraz Stokłosa. Inny był aresztowany, a dziś zasiada na ławie oskarżonych w głośnej aferze. Niektórzy PR-owcy związani ze skandalistą pracują dla rządu Tuska i rządzonych przez PO samorządów. Związki z nim ma także firma, która chce przejąć „Rzeczpospolitą”.

Kto stoi za karierą Janusza Palikota?
Źródło zdjęć: © PAP

27.01.2009 | aktual.: 27.01.2009 16:33

Janusz Palikot to dziś jedno z najbardziej znanych nazwisk polskiej polityki. Stało się to bardzo szybko, bo jeszcze dwa lata temu był on znany tylko tym, którzy mocno interesowali się polityką. Jak do tego doszło? Kto stoi za medialną karierą skandalisty z PO?

Murzyn od Stokłosy, człowiek Krauzego, biograf Gudzowatego

Jak mówią ludzie z branży PR, głównym nieoficjalnym doradcą Palikota w tej dziedzinie jest Jacek Prześluga, prezes dwóch agencji PR: „Look at” i Locomotiva. Sam Prześluga swoją rolę widzi inaczej: „Look at” pracowała przy reklamowaniu bloga pana posła Palikota w 2007 r. Umowa się skończyła, to wszystko - mówi. Chyba jednak niezupełnie, bo Prześluga tworzył też radio internetowe Nisha.pl, wspierane przez Palikota, i był współautorem jego książki „Poletko Pana P.”.

Prześluga to były dziennikarz „Gazety Poznańskiej”. Jego dawni koledzy podejrzewają, że rola, jaką odgrywa przy Palikocie, jest o wiele większa, niż skromnie deklaruje. - Kiedy zobaczyłem koszulki „Jestem gejem” i „Jestem z SLD” oraz plastikowego penisa, od razu pomyślałem, że to robota Jacka - mówi poznański dziennikarz. - Zdolny, ale działający na zasadzie „byle głośno” i dość cyniczny - tak charakteryzuje dawnego kolegę.

W 1989 r. Prześluga był asystentem senatora Henryka Stokłosy, który jako jedyny w Polsce pokonał kandydata „Solidarności” do Senatu w wyborach kontraktowych. - Rozdawanie kiełbasy i ciągników to były jego pomysły - opowiada nasz informator. Prześluga został też redaktorem naczelnym pilskiego „Tygodnika Nowego”, wydawanego przez Stokłosę. Potem jednak pokłócił się z senatorem. W „Panoramie Pilskiej” opublikował cykl tekstów, zatytułowany „Byłem murzynem Stokłosy”. Został pobity przez nieznanych sprawców, co opisał, sugerując, że za pobiciem stoi Stokłosa. Senator podał go do sądu o zniesławienie i wygrał.

Prześluga pojawiał się potem w otoczeniu najbogatszych polskich oligarchów. Był rzecznikiem Prokomu Ryszarda Krauzego. Tłumaczył m.in. zastrzeżenia wobec tej firmy, związane z informatyzacją ZUS-u. Napisał też książkę „Gudzowaty”, przedstawiającą biznesmena jako pozytywną postać. „Jest twardym graczem, lubi zarabiać pieniądze, uwielbia prowadzić interesy, a jednocześnie podkreśla, że powoduje nim, prócz ludzkiej chęci zysku, czysty patriotyzm” - tak w reklamówce książki przedstawiono Gudzowatego. Jak opowiada nasz informator, Prześluga wspierał też lobbing na rzecz zakupu przez Polskę samolotu Mirage, który ostatecznie przegrał walkę z F16.

Zarabianie na skandalizowaniu to dla Prześlugi nie nowość. W latach 90. było o nim głośno z powodu oferowanego nastolatkom „Kalendarza szalonego małolata” jego autorstwa, zawierającego m.in. sekskomiks. Były w nim też dowcipy w rodzaju: „Co musi zrobić łysy, żeby podrapać się po włosach? - Dziurę w kieszeni” oraz rady takie jak: „Życie nie pieści. Pieśćmy się sami”. Na kartce walentynkowej doradzano dziewczynom dedykację: „Kocham Cię słodko i tylko dla Ciebie kręcę swoją pupcią”. Kalendarz, oprotestowywany przez niektórych nauczycieli, sprzedawał się znakomicie.

Prześluga był też prezesem Wielkopolskiego Instytutu im. ks. Piotra Wawrzyniaka, przyznającego nagrody członkom poznańskiego establishmentu.

Dla LiD-u i Palikota

W kampanii wyborczej 2007 r. Prześluga pracował dla LiD-u. Plotki, że pracuje jednocześnie dla LiD-u i Palikota, zaniepokoiły wówczas działaczy SLD, które rywalizowało przecież z PO. Tadeusz Iwiński miał zarzucić mu „polityczną bigamię”. - Działacze SLD mieli do niego pretensje, że traktuje kampanię czysto technicznie, nie zwracając uwagi na lewicowe ideały - opowiada nasz informator.

Za czasów rządów SLD został prezesem PKP Intercity (wcześniej był rzecznikiem tej spółki). Miał wiele pomysłów - były wśród nich „Wagon literacki”, który został dołączony do pociągu z Warszawy do Krakowa. W ostatnim, bezprzedziałowym wagonie pasażerowie mogli spotkać się z podróżniczką Elżbietą Dzikowską.

Rozstanie Prześlugi z firmą w 2006 r. było bardzo w jego stylu - z megafonów na Dworcu Centralnym puszczony został utwór Perfectu „Niepokonany”, a pracownicy Intercity machali mu chusteczkami na pożegnanie. Prześluga, wracający do rodzinnego Poznania, mówił, że jest takim pożegnaniem zaskoczony i wzruszony. Wkrótce potem założył agencję „Look at” wspólnie z Anną Rosiek, byłą rzecznik PKP IC.

Firmy „Look at” i Locomotiva podają na swoich stronach internetowych ten sam numer telefonu, pod którym w poniedziałkowe popołudnie nikt nie podnosi słuchawki. Pomysłem Palikota, budzącym skojarzenie z pracą Prześlugi w PKP Intercity, było przywrócenie sprzedaży piwa w Warsie, który to absurdalny zakaz mocno denerwuje pasażerów. Przy okazji kampanii reklamującej bloga Palikota, z firmą „Look at” współpracowała agencja Media Concept, która odpowiadała za „planowanie i zakup mediów”. Media Concept robiły billboardową kampanię Donalda Tuska jako kandydata na prezydenta. Stanowią część grupy Just.

W ostatnich wyborach na prezydenta Warszawy Prześluga był z kolei autorem kampanii Marka Borowskiego, kandydata SdPl.

Andrzej D. i mowa ciała

Według naszych informatorów, w 2005 r. z Palikotem współpracowała firma Cross Media, której prezesem jest Andrzej D. Pytany o to D. mówi, że Palikota szkolił prywatnie: przeprowadziłem wtedy szkolenie dla kandydatów Platformy z Lublina, na zasadzie dżentelmeńsko-przyjacielskiej, bo poprosił mnie o to Janusz Palikot, z którym się znałem. Janusz dzwonił też do mnie z różnymi pomysłami i pytał, co o nich sądzę. To trwało przez jakieś pięć czy sześć miesięcy. Brałem udział we wszystkich kampaniach wyborczych od 1989 r., więc moja wiedza mogła być dla niego przydatna.

Nieco inaczej sprawę zapamiętał nasz informator: Palikotem zajmował się trzyosobowy sztab szkoleniowy z Cross Mediów. Szkolenia dotyczyły autoprezentacji, mowy ciała, kreowania własnego wizerunku.

Andrzej D. to były szef rady nadzorczej Polskiego Radia oraz członek rady nadzorczej TVP z nadania Unii Wolności. W PRL działał w NZS-ie, a potem KL-D i UW. W 2005 r. został aresztowany. Prokuratura postawiła mu też zarzuty w aferze Stella Maris. - Andrzej D. jest oskarżony o to, że od maja 2000 r. do maja 2001 r. pełniąc funkcję prezesa Cross Media, przywłaszczył powierzone mienie spółki w wysokości 751 tys. zł w ten sposób, że zatwierdził do wypłaty 23 faktury wystawione przez firmy konsultingowe jednego z podejrzanych w aferze Stella Maris np. z tytułu udziału w fikcyjnych negocjacjach - mówił rzecznik gdańskiej Prokuratury Apelacyjnej Krzysztof Trynka.

D. powiedział nam, że od kiedy został przemielony przez wiatry historii, trzyma się z daleka od polityki.

Wybitny artysta i płonące koty

Jak twierdzą nasi rozmówcy, z Palikotem współpracuje też Platforma Mediowa Point Group. Z jej strony internetowej można się dowiedzieć, że jest ona „holdingiem medialnym funkcjonującym w szeroko pojętym obszarze mediów i komunikacji marketingowej”.

Point Group była wydawcą książki Palikota „Płoną koty w Biłgoraju”. – To ludzie z Point Group namówili Palikota na zmianę tytułu książki, podsuwali mu też wiele pomysłów – twierdzi nasz informator. Do Point Group należą pisma „Machina”, „Film”, „dlaczego?”, „dlatego!” oraz strony internetowe Korba.pl i Sport24.pl.

W październiku 2008 r. media obiegła wiadomość, że Point Group zamierza reaktywować tygodnik „Ozon”, którego właścicielem był Palikot.

Z kolei w listopadzie 2008 r. Palikot pojawił się na okładce „Machiny”, a Point Group wywiad z nim reklamowała następująco: „Janusz Palikot nie został Warszawską Syrenką 2008 (jeszcze), ale i tak trafił na okładkę »Machiny«. W wielkich rogowych okularach, z grzecznie zaczesaną grzywką, w towarzystwie nieodłącznych kotów, poseł Platformy Obywatelskiej opowiada o swoim zauroczeniu Donaldem Tuskiem, o rodzinie, która go wspiera (żona), choć próbuje temperować (matka i teściowa), o braku erudycji Jana Rokity i pojedynkach na słowa i gesty z Jackiem Kurskim, o Syzyfie i pokucie. Zapowiada też zmianę wizerunku, a sesja dla »Machiny« jest tylko jej przedsmakiem”. „Janusz Palikot na pewno jest wybitnym artystą tego, co możemy nazwać »pop-polityką«” – zachwalał Piotr Metz, redaktor naczelny „Machiny”.

Gdy spytaliśmy w Point Group o współpracę tej firmy z Palikotem, skierowano nas do sekretarza redakcji „Machiny”. – „Machina” przeprowadziła wywiad z panem Palikotem i to wszystko, żadnej innej współpracy nie ma – usłyszeliśmy.

Rząd, samorządy i PR-owcy Palikota

Przyglądając się działalności agencji PR-owskich związanych w różnych czasach z Palikotem, nie sposób nie zauważyć jednej prawidłowości – wiele z nich ma wyjątkowe szczęście do rządowych oraz samorządowych kontraktów.

Firma Locomotiva chwali się, że na zlecenie Ministerstwa Rozwoju Regionalnego zrealizuje kampanię informacyjno-promocyjną prezentującą dorobek Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego. Zlecenie obejmuje przygotowanie i emisję trzech spotów reklamowych w telewizji oraz 19 spotów radiowych do emisji w stacjach regionalnych Polskiego Radia, a także w dwóch ogólnopolskich rozgłośniach radiowych (Radio Zet i Program I PR). „Zakupem mediów” przy tej okazji ma się zająć znany nam już dom mediowy Media Concept. Budżet kampanii jest niemały - wynosi 2,5 miliona złotych. Locomotiva włączyła się też bezinteresownie do kampanii społecznej „Rodzice Zastępczy - Miłość Prawdziwa”, organizowanej przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej.

„Dziennik Wschodni” informował z kolei, że władze Lublina, którego prezydentem jest działacz PO Adam Wasilewski, wysłały do firmy „Look at” ofertę współpracy w promowaniu miasta. Jak powiedział gazecie Jacek Prześluga, do przesłania władzom miasta propozycji hasła promującego Lublin namówił go Palikot. „Look at” pomogła też - za 53 tysiące złotych - w opracowaniu strategii promocji Lubelszczyzny, za którą odpowiadał tamtejszy Urząd Marszałkowski.

Z kolei agencja Just wygrała ostatnio przetarg na „opracowanie i realizację kampanii wprowadzającej nowy logotyp i claim dla marki miasta Poznań”. Częścią grupy Just jest wspomniana firma Media Concept. Miastem rządzi prezydent Ryszard Grobelny, otwarcie wspierany przez PO do czasu kłopotów prawnych, związanych z aferą Kulczykparku. Tak się składa, że Just i Media Concept robiły też w zeszłym roku kampanię dla firmy Volkswagen-Kulczyk Tradex. Pod apelem w obronie Ryszarda Grobelnego, powstałym przy okazji jego sądowych kłopotów, odnajdujemy zaś podpis: „Jacek Prześluga - menedżer”.

Locomotiva wybrana została z kolei przez władze Szczecina, które zleciły jej projekt i realizację kampanii billboardowej. Szczecin pozdrawiał turystów na plakatach po duńsku, angielsku, niemiecku, kaszubsku i góralsku.

Wielbiciele Palikota chcą przejąć „Rzeczpospolitą”

Ostatnio głośno stało się też o Platformie Mediowej Point Group, która chciałaby przejąć dziennik „Rzeczpospolita”. W tym celu powołała ona do życia spółkę Point Group Rzeczpospolita, która ma przygotować ofertę kupna od Ministerstwa Skarbu Państwa 85 procent udziałów Przedsiębiorstwa Wydawniczego Rzeczpospolita. A ono jest właścicielem 49 procent udziałów w spółce Presspublica, która jest wydawcą „Rzeczpospolitej”, także „Życia Warszawy” i „Parkietu”.

Ekspert z branży PR, szef dużej agencji, nie ma wątpliwości, że dla Palikota muszą pracować profesjonalni PR-owcy. – Świadczy o tym choćby szybkość reakcji na wydarzenia medialne. Nieprzypadkowo też najbardziej skandalizujące wypowiedzi Palikota pojawiają się w momentach dogodnych dla PO. Kiedy PiS ogłosił mający ręce i nogi program walki z kryzysem, Palikot obraził minister Gęsicką. I media mówiły tylko o tym, a nie o programie PiS – stwierdza. Przyznaje, że Palikot szybko został wylansowany jako rozpoznawalna w 40-milionowym narodzie osoba, ale dla Platformy niekoniecznie musi skończyć się to dobrze. – Palikot stanie się w pewnym momencie niebezpieczny, ale nie dla PiS, które może też swoje ugrać – zyskiwać na oburzeniu jego metodami, tylko dla kolegów z PO. Mając nazwisko, może zacząć dystansować się od dotychczasowego wizerunku, a zacząć prezentować się jako ekspert od gospodarki, który odniósł sukces w biznesie. A jest sto razy bardziej medialny niż Grzegorz Schetyna, któremu żadne szkolenie tu nie
pomoże – mówi. Andrzej D. także docenia sukces swojego kolegi. – Madonna stała się królową popu, bo była głośna dzięki skandalom. Być może było w tym czasie tysiąc piosenkarek mających lepszy głos niż ona, ale to ona dzięki tym zabiegom jest tam, gdzie jest.

Co Palikot będzie robić za 5 czy 10 lat? – To jest bardzo dobre pytanie, nie wiem tylko, czy sam Janusz zna na nie odpowiedź – mówi D.

Tego nie udało się nam sprawdzić. Do chwili zamknięcia numeru Janusz Palikot nie odpowiedział na naszą prośbę o rozmowę. (jks)

Piotr Lisiewicz

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)