PolskaO co walczy Porozumienie Zielonogórskie?

O co walczy Porozumienie Zielonogórskie?

Wciąż nie ma zgody na linii minister zdrowia - Porozumienie Zielonogórskie. Wręcz przeciwnie, wiele wskazuje na dalszą eskalację konfliktu. Obie strony kontaktują się ze sobą wyłącznie za pomocą mediów.

O co walczy Porozumienie Zielonogórskie?
Źródło zdjęć: © PAP | Grzegorz Michałowski

05.01.2015 | aktual.: 05.01.2015 07:51

O co walczy Porozumienie Zielonogórskie?

Zniesienie limitów onkologicznych
"Każdy lekarz ma prawo wydać 30 zielonych kart onkologicznych. Potem będzie następowała 10-13 tygodniowa weryfikacja słuszności decyzji lekarza. Przez ten czas lekarz nie będzie mógł wystawić ani jednej zielonej karty. Zatem limit wynosi 30 chorych na 3 miesiące."

Likwidację możliwości jednostronnej zmiany umowy przez NFZ
"Nie można zgodzić się na zawarcie umowy, która jednej ze stron (Funduszowi) daje możliwość dowolnej jej zmiany bez naszej zgody. Nowe zasady tworzenia rozporządzenia o Ogólnych Warunkach Umów nie uwzględniają wypracowania konsensusu przez organizacje związane z ochroną zdrowia, a jedynie dyktat Ministra Zdrowia."

Zmianę zasad weryfikacji ubezpieczeń przez NFZ
"Fundusz chce na podstawie błędnych informacji podawanych przez system weryfikacji uprawnień usuwać deklaracje pacjentów. Wielu ubezpieczonych pacjentów zostanie wykreślonych z naszych list. Blisko połowa uznawanych przez system eWUŚ za nieuprawnionych w rzeczywistości posiada takie uprawnienia. Wg NFZ pacjent musiałby ponownie składać deklarację w momencie kiedy zaświeci się na czerwono."

Przywrócenie dotychczasowego modelu opieki nad chorymi z cukrzycą i przewlekłymi chorobami układu krążenia
"Powrót do sprawdzonego modelu, który był bardzo skuteczny w profilaktyce i leczeniu naszych pacjentów. Dotychczasowe efekty to zmniejszenie ilości hospitalizacji z powodu tych chorób. Te schorzenia są chorobami cywilizacyjnymi."

Przywrócenie prawa leczenia u dermatologa i okulisty bez skierowania
"Wprowadzenie skierowań powoduje przeniesienie kolejki do lekarzy rodzinnych bez ich skrócenia w tych poradniach specjalistycznych."

Brak kolejek w POZ
"Do przychodni trafią pacjenci onkologiczni, dermatologiczni, okulistyczni, a także urologiczni i endokrynologiczni. Spowoduje to powstanie kolejek w naszych gabinetach. Pacjenci będą czekali na lekarza przez wiele dni. Nasi pacjenci będą zmuszani do korzystania z komercyjnej służby zdrowia."

Prezesi PZ wyjaśniali na jednej z konferencji prasowych, dlaczego protestują i dowodzili, że minister Arłukowicz manipuluje danymi. - Przedstawiliśmy zagrożenia dla naszych placówek podstawowej opieki zdrowotnej i naszych pacjentów, wynikające z jego niedopracowanego, propagandowego pomysłu i omówiliśmy propozycje PZ rozwiązania zaistniałego kryzysu. Jako główną jego przyczynę wskazaliśmy niezrozumiały i desperacki upór ministra. Z uwagą śledzimy, jak przy pomocy kłamstw i półprawd próbuje rozbić naszą jedność i nadal będziemy je ujawniać - skomentował Jacek Krajewski.

- Taką próbą jest np. twierdzenie, że zażądaliśmy 2 mld złotych - stwierdził Marek Twardowski, prezes Lubuskiego Związku Porozumienie Zielonogórskie. Wyjaśniliśmy, że to minister deklarował, że gdyby nasze praktyki były zamknięte, to zapłaci otwartym placówkom ochrony zdrowia 45 zł za pierwszą wizytę każdego nowego pacjenta. Wg naszych obliczeń była to kwota, która całkowicie by zaspokoiła nasze finansowe oczekiwania. Zaproponowaliśmy za taką kwotę nawet całodobową opiekę. Minister się nie zgodził a następnie publicznie skłamał, że domagaliśmy się takich pieniędzy.

Na stronach Porozumienie Zielonogórskiego czytamy:

"SOR-y, do których minister chce przekierować chorych nie mogą być opłacane jednostkowo (za każdą wizytę pacjenta POZ). Zgodnie z przepisami SOR-y są opłacane ryczałtowo. Np. 14 tys. na dobę, niezależnie ilu pacjentom udzielą pomocy. Czyli, w tej sytuacji można stwierdzić, że minister w celach propagandowych ma zamiar łamać prawo".

"Przedstawiona również została sytuacja, w jakiej znalazłyby się placówki POZ, w przypadku podpisania bezterminowych umów, które proponuje Minister – tu także nie ma zgody PZ z uwagi, na fakt, że w trakcie ich trwania minister ma możliwość zmiany ogólnych warunków umów niemal z dnia na dzień…"

Wybrane przyczyny protestu Porozumienia Zielonogórskiego:

Arogancja ministra zdrowia
"Mamy do czynienia z największą sytuacją kryzysową w polskim systemie ochrony zdrowia. Od wielu miesięcy świadczeniodawcy POZ oraz eksperci innych organizacji medycznych wskazują na potrzebę korekt w projekcje, którego idea jest słuszna. Minister traci czas na obmyślanie sposobów zemsty i represji wobec lekarzy PZ, zamiast zająć się swoim zadaniem zabezpieczenia bezpieczeństwa zdrowotnego pacjentów. Np. straszy zbieraniem deklaracji od nowa, sugerując że personel przychodni (głównie pielęgniarki), zamiast pielęgnować pacjentów i skupić się np. na zadaniach profilaktycznych będzie przez następnych kilka m-cy segregował i pomagał wypełniać pacjentom stosy deklaracji. Tymczasem nie ma takiego przepisu."

Marginalizacja POZ w polskim systemie ochrony zdrowia
W Polsce na jednego lekarza podstawowej opieki zdrowotnej przypada 2750 pacjentów, co jest ewenementem - w innych państwach Europy lekarz obejmuje opieką maksymalnie 1000-1500 pacjentów. Jednym z powodów jest rażąco niskie finansowanie opieki podstawowej. Wystarczy porównać - (w Polsce koszt wywozu śmieci na 1 obywatela wyceniono średnio na 15,00 zł miesięcznie, a na jego miesięczną opiekę zdrowotną w ramach POZ na 12,00 zł)."
PZ wskazuje też na niesprawiedliwości w służbie zdrowia. Podkreśla, że lekarze rodzinni jako jedyni nie mogą zrobić innej specjalizacji (pediatrzy i interniści, którym pozwolono na zakładanie POZ - mogą). Nie mogą pracować też w innych placówkach niż swoje, np. dorabiać w soboty w SOR-ach, lub zastępować legalnie innych lekarzy w ich przychodniach nawet w razie ich choroby.

Rosnąca biurokracja
"Systematyczne, coroczne dodawanie świadczeniodawcom POZ zadań do o charakterze pracy biurowej nie mającej związku z leczeniem np.: w związku z refundacją, czy w związku z eWUŚ."

Finanse
"Minister manipuluje liczbami twierdząc, że podwyższa kwoty na POZ, gdy faktycznie ujmuje dokładając więcej kosztowniejszych obowiązków. Nie chodzi więc o pieniądze na podwyżki – np. zwiększona liczna zadań powoduje konieczność zwiększenia zatrudnienia personelu, gdyż w przeciwnym razie pacjent z każdym problemem będzie oczekiwał w kolejce do lekarza POZ od 7 do 10 dni."

Arłukowicz: zmieniajcie lekarzy

Na niedzielnej wieczornej konferencji prasowej, po blisko dwugodzinnym spotkaniu z premier Ewą Kopacz, minister Bartosz Arłukowicz grzmiał, że czas skończyć z szantażowaniem rządu przez lekarzy z Porozumienia Zielonogórskiego. Zapowiedział, że przystąpi do rozmów z nimi dopiero wówczas, gdy otworzą gabinety i przychodnie.

Minister zaapelował też do pacjentów, by zmieniali lekarzy rodzinnych - w sytuacji, gdy ich dotychczasowi lekarze odmawiają pracy.

Bartosz Arłukowicz powtórzył, że że izby przyjęć oraz szpitalne oddziały ratunkowe będą przyjmować wszystkich pacjentów, którzy nie będą mogli dostać się do lekarza pierwszego kontaktu.Przypomniał, że ministerstwo zdrowia uruchomiło specjalne procedury ułatwiające otwieranie nowych przychodni podstawowej opieki zdrowotnej. - To nie jest tak, że lekarze Porozumienia Zielonogórskiego są nie do zastąpienia. Są. Dlatego zwracam się do pacjentów, aby przepisywani się do innych lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, tych które są otwarte - powiedział minister zdrowia.

Bartosz Arłukowicz poinformował również, że wzrosła liczba lekarzy oraz przychodni, które podpisały umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia. Do chwili obecnej jest to 79 procent przychodni i ponad 85 procent lekarzy. Minister zdrowia zagroził też, że wszyscy ci lekarze, którzy zamkną swoje przychodnie, nie będą mogli liczyć na finansowanie z NFZ. Powtórzył, że rząd nie zgadza się na jakiekolwiek finansowe ustępstwa. - Ci ludzie oczekują tego, że zabierzemy miliard złotych innym chorym i damy lekarzom Porozumienia Zielonogórskiego. Takiej decyzji nie będzie - zapewnił minister.

Bartosz Arłukowicz zapowiedział w niedzielę, że siedziby NFZ będą otwarte do północy - i będą tak pracować do czasu, aż ci lekarze, którzy nie podpisali umów, zdecydują się to zrobić.

"Nie otworzymy gabinetów"

Nie otworzymy gabinetów - zapowiadają tymczasem protestujący lekarze z Porozumienia Zielonogórskiego. Jacek Krajewski, prezes Porozumienia Jacek Krajewski, winą za chaos w służbie zdrowia obarcza właśnie ministra. - W tej chwili minister zatrzasną na kolejny dzień drzwi praktyk przed naszymi pacjentami, nie pozwalając nam na podpisanie umowy na warunkach, które mogłyby być uzgodnione przez obie strony - powiedział szef Porozumienia Zielonogórskiego.

Ministerstwo zdrowia twierdzi, że lekarze porozumienia chcą, by zabrano miliard złotych innym pacjentom. Jacek Krajewski odrzuca ten argument. - To jest absolutna bzdura - mówi. Zdaniem prezesa Porozumienia Zielonogórskiego, minister zdrowia nie przewidział w budżecie pieniędzy, żeby zrealizować wprowadzone od 1 stycznia projekty, czyli pakiet onkologiczny i kolejkowy. - To jest największy problem, bo więcej zadań nie da się zrealizować w tym samym budżecie, bo ten budżet i tak już był za niski i w tej chwili ten zapięty na agrafkę system już w ogóle pęknie - powiedział Jacek Krajewski.

Porozumienie Zielonogórskie deklaruje, że jest wciąż gotowe do rozmów w sprawie kontraktów na 2015 rok. Jednak ministerstwo zdrowia mówi twardo: Rozmów nie będzie, dopóki lekarze nie otworzą swoich gabinetów.

Porozumienie Zielonogórskie nie traci nadziei na porozumienie z ministerstwem zdrowia. Liczy teraz na mediację stowarzyszenia Pracodawców RP.

Część lekarzy z regionu łódzkiego, którzy podpisali już umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia, chce w poniedziałek złożyć wypowiedzenia tych umów. Uzależniają to od tego, czy minister zdrowia podejmie negocjacje z Porozumieniem Zielonogórskim.

Taka decyzja zapadła na spotkaniu, w którym brało udział około stu lekarzy, zrzeszonych w Porozumieniu. - Podpisali wypowiedzenia umów i są gotowi je jutro złożyć w NFZ, jeśli minister zdrowia nie podejmie rozmów - poinformował szef Porozumienia Zielonogórskiego w regionie łódzkim, doktor Jarosław Krawczyk. Dodał, że spotkanie zostało zorganizowane spontanicznie, przez lekarzy, którzy umówili się przez telefon.

Jarosław Krawczyk nie był obecny na spotkaniu w regionie łódzkim - bo oczekuje w Warszawie na ewentualne podjęcie negocjacji przez przedstawicieli resortu zdrowia. Powiedział jednak, że - według jego wiedzy - najwięcej spośród lekarzy, którzy chcą złożyć w NFZ-ecie wypowiedzenia umów - to medycy z regionu piotrkowskiego.

Dodał, że Porozumienie Zielonogórskie nie odstąpi od protestu. Jarosław Krawczyk powiedział też, że minister zdrowia powinien dążyć do tego, by pacjenci mogli leczyć się tam, gdzie chcą. Zapewnił przy tym, że pacjenci chcą się leczyć u protestujących lekarzy, bo wcześniej składali u nich deklaracje.

Zobacz również: Prezes PZ przeprasza pacjentów

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1351)